Refleksje po programie w TVP Kultura

Chciałbym się podzielić kilkoma refleksjami po udziale we wczorajszym programie w TVP Kultura, o którym wspominałem w poprzedniej notce. Przede wszystkim bardzo trudno jest w telewizji zaplanować jakąkolwiek rozmowę na żywo, zwłaszcza jeśli w dyskusji biorą udział aż cztery osoby. Z założenia nie miała to być ani pyskówka, ani skakanie sobie do oczu (jak chciałby to zwierciadło), lecz zaprezentowanie różnych stanowisk (zwolenników astrologii i ich przeciwników). A że okazały się to stanowiska skrajne i właściwie nieprzystawalne, toteż trudno oczekiwać, że w toku dyskusji wyłonią się jakieś punkty styczne albo że ktoś kogoś do czegoś przekona. To jest pierwsza sprawa.

Druga kwestia tyczy się samego poprowadzenia tematu. Oczekiwałem trochę innej dyskusji, mniej wikłania się w szczegóły techniczne (czyli horoskop jako kółko i krzyżyk, co zresztą bardzo łatwo obśmiać), a więcej refleksji nad samą astrologią. Wojciech Jóźwiak już na samym początku zaprotestował przeciwko mieszaniu astrologii z religią. Wprawdzie dokładnie rozumiem, dlaczego to zrobił, ale mimo to szkoda, bo choć astrologia nie jest religią, to jednak wywodzi się ona z jakiegoś doświadczenia sacrum, gdzie świętością jest tutaj boskie niebo rozumiane jako archetyp powszechnego porządku. Można byłoby ten wątek pociągnąć, pokazując, że astrologia jest kreacją ducha, a nie rozumu, a wtedy być może nie byłoby konieczności wikłania się w tłumaczenia, czy astrologia ma sens naukowy, czy go nie ma. Ta kwestia właściwie nawet nie była specjalnie roztrząsana, bo akurat wszyscy byli zgodni co do tego, że astrologia nauką nie jest, ale oponenci usiłowali pokazać, że astrologia w ogóle nie ma sensu, nie tylko naukowego. Z drugiej jednak strony mógł to być dobry punkt wyjścia do krytycznego zastanowienia się nad rolą samej nauki (na co zresztą liczył prof. Hołówka), jednak ostatecznie o tym nie rozmawialiśmy. Nie było też mowy o determinizmie ani wolnej woli. Słabo zarysowany był też temat, jak astrologia wyobraża sobie i tłumaczy „mechanizm gwiezdnych wpływów”, a to też mogłoby okazać się istotne, bo jeszcze bardziej uwypukliłoby różnice między scjentyzmem a doktryną astrologiczną. Usiłowałem wprawdzie zasygnalizować, że w astrologii mamy do czynienia z siatką symbolicznych i wielowartościowych powiązań, co Tomasz Terlikowski skwitował mętnością astrologicznego wywodu. No i tak właściwie cały czas odbijaliśmy sobie piłeczkę. Szkoda też, że dyskusja zafiksowała się na anegdocie o perskim wodzu, który nim wyruszył na bitwę zabił tych żołnierzy, którym kapłanka-astrolożka przewidziała śmierć na polu walki. W sumie anegdota ciekawa, ale nikt w studiu nie powiedział, że wódz głupio postąpił.

Ogólnie jednak pozytywnie oceniam tę dyskusję. Prof. Hołówka – jak wiadomo – jest wybitnym filozofem i uważam, że w wielu momentach bardzo celnie obnażył różne słabe punkty astrologii. Jednak formuła programu, a więc 45 minut na dyskusję, co oznacza, że każdy ma średnio jakieś 10 minut na wypowiedzenie swojej kwestii (nawet nie wiem, czy ja tyle mówiłem), pozwala zaledwie liznąć temat. Nie może być zatem mowy o jakichś konkluzywnych rozwiązaniach. Ale mimo to warto było podjąć ten trud. I – tak samo jak Konrad – jestem wdzięczny Tomaszowi Stawiszyńskiemu za poprowadzenie tego programu, bo w gruncie rzeczy to był jego pomysł.

 

C. Flammarion, Universum, Paris 1888.

Na zakończenie chciałbym bardzo serdecznie podziękować czytelnikom bloga za zainteresowanie i za pozostawione komentarze, które zawsze uważnie czytam. Konrad i Raczyca piszą, że zabrakło Junga i jego synchroniczności. Rzeczywiście w ogóle nie było o tym mowy (jak i o wielu innych rzeczach), ale za dobrze znam krytyków Junga, żeby nie wiedzieć, czym mogłoby się to skończyć. Konrad pisze też, że przyjąłem pozycję „pacjenta kardiologa”. To bardzo ciekawe, bo ostatnim lekarzem, jakiego niedawno odwiedziłem, był właśnie kardiolog.

Nie zgadzam się natomiast z Varuną, który twierdzi, że dyskusja się nie kleiła, a z adwersarzy ignorancja aż biła. Nie wydaje mi się, żeby prof. Hołówka był ignorantem astrologicznym. Wręcz przeciwnie, zna się na rzeczy (a przynajmniej tak to wyglądało), tyle że akurat jego astrologia nie przekonuje.

Marviva pisze, że trzeba było bardziej skupić się na samym zjawisku, jakim jest rosnące zainteresowanie astrologią. Bardzo słuszna sugestia. Również uważam, że zjawisko to mogłoby coś więcej powiedzieć o samej astrologii, która jest (i zresztą zawsze była) integralną częścią kultury.

Cieszę się, że pozytywnie oceniliście Państwo materiał filmowy, jaki w trzech odsłonach był emitowany w czasie programu. Konrad pyta, kto był jego autorem. Odpowiadam więc, że ja napisałem te teksty, lektor je czytał, a realizatorzy zadbali o przepiękny materiał ilustracyjny. Chciałem nawet umieścić te teksty na blogu, ale obawiam się, że naruszyłbym prawa autorskie. Jednak program zapewne nie raz zostanie powtórzony, więc będzie można go sobie nagrać.

Tych, co mają niedosyt, pragnę pocieszyć, że w Klubie Gnosis planowany jest na kwiecień kilkugodzinny panel dyskusyjny na temat astrologii. Jak sprawa będzie dograna, na pewno o tym poinformuję.