Kilka refleksji po II Konferencji PSA

Tegoroczna, II Konferencja Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego, która odbyła się w dniach 27-28 lutego w Warszawie, była pod każdym względem majstersztykiem organizatorskim. Ogarnąć tak dużą imprezę to wysiłek i inicjatywa zasługująca na ze wszech miar najwyższe uznanie.

Atmosfera, podobnie jak rok temu, była po prostu wspaniała, i to zarówno na sali wykładowej, w której zgromadzeni miłośnicy astrologii słuchali z wielkim zainteresowaniem chyba każdego wykładu, jak i w kuluarach, a szczególnie w sobotni wieczór, kiedy większość uczestników zebrała się na kolacji, by podtrzymać sympatyczny nastrój.

Jeśli zaś chodzi o same wykłady, to każdy wnosił coś innego, ukazując przedmiot astrologii z różnych stron. Na przykład Włodzimierz Zylbertal z charakterystyczną dla siebie lekkością i erudycją belferską w sposób nietuzinkowy podkreślał znaczenie wyobraźni w pracy astrologa i zarazem mocno akcentował paradygmat wyobraźni, na którym w istocie opiera się astrologia, a który powinien być komplementarny wobec paradygmatu obowiązującego obecnie na gruncie nauk przyrodniczych. Bardzo dobrze przygotowany temat miał również Jarosław Gronert, który m.in. zwrócił uwagę na niesłychanie istotną jakość wpływów polityki Stanów Zjednoczonych w zależności od określonych miejsc geograficznych, w których relokowane MC horoskopu USA tworzy  aspekty napięciowe bądź harmonijne do MC radix USA. Jednak wciąż nie mogę pojąć, jakież to wielkie filozofie i religie powstawały na równiku, ale być może czegoś dobrze nie zrozumiałem.

Trudno mi tu odnieść się do każdego z wykładów (bo nawet nie wszystkie słyszałem), dlatego chciałbym jedynie zaznaczyć, że największe wrażenie zrobiło na mnie wystąpienie Beaty Kibil Astrolog horarny odpowiada na pytanie o pracę, która zaprezentowała trzy horoskopy horarne, analizując je z najwyższą starannością obejmującą najważniejsze tradycyjne reguły interpretowania tego typu horoskopów. To był kawał rzetelnej wiedzy wyłożony z dużą dbałością o rozmaite szczegóły i niuanse, jakie są tak istotne w astrologii horarnej.

Nie będę zapewne oryginalny, jeśli powiem, że absolutną gwiazdą tegorocznej Konferencji był gość specjalny John Frawley, światowej sławy astrolog, wybitny specjalista od astrologii tradycyjnej, autor wielu książek, które natychmiast po ukazaniu się odnotowywane są przez wszystkie periodyki astrologiczne. Czytałem parę pozycji tego autora, więc tym bardziej cieszyła mnie jego obecność na Konferencji. Jeszcze przed wykładem w kuluarach słyszałem wątpliwości w stylu: „Cóż nowego można powiedzieć o Merkurym?” (temat wykładu brzmiał: Merkury w horoskopie urodzeniowym). Tymczasem Frawley mówił o Merkurym w sposób absolutnie unikatowy. Umocowanie tego zagadnienia w doktrynie podstawowych godności odsłoniło nie tylko prawdziwe oblicze Merkurego, lecz także pokazało, jak prosta, logiczna i przejrzysta potrafi być astrologia tradycyjna. Dlaczego na przykład Wodnik jest znakiem rewolucji? Otóż wcale nie dlatego, że rządzi nim rebeliancki Uran. Po prostu, reprezentujące króla Słońce jest w Wodniku na wygnaniu. Tego typu przykładów było znaczenie więcej. Niezwykle barwnie Frawley opowiadał także o dychotomii Merkurego i Księżyca, Merkurego i Wenus oraz Merkurego i Jowisza. A wszystko robił z niezwykłą lekkością, dowcipem, inteligencją i mistrzowską wiedzą. Zachęcam też do zapoznania się z jego kultową książką Real Astrology, która pod tytułem Rzeczywista astrologia właśnie ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa KOS.

Ja natomiast mówiłem o tradycyjnych  technikach predykcyjnych, a właściwie jedynie o paru z nich, bo trudno w ciągu 40 minut przedstawić taki temat wyczerpująco. Najpierw opowiedziałem krótko o drugorzędnej roli tranzytów w dawnej astrologii (Morinus, Kepler, Lilly, Wilson), a następnie wprowadziłem rozróżnienie na trzy zasadnicze typy dawnej predykcji. W dalszej części szerzej omówiłem późnośredniowieczną, roczną metodę prognostyczną, która stanowi dość wyrafinowaną kontaminację doktryny o hylegu (a właściwie władcy termy dyrekcyjnego hylega), profekcji (i władcy roku) oraz solariusza, który stanowi inwencję astrologii arabskiej (Albumasar). Całość zilustrowałem przykładowymi  horoskopami.

 

 

Na tle horoskopu Nerona.

Fot. Bogdan Krusiński.