Bronisław Komorowski – nowy prezydent

Wygrana Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich z 4 lipca 2010 roku była z dużym prawdopodobieństwem do przewidzenia metodami astrologicznymi, o czym wyraźnie pisałem w kilku poprzednich postach. Nawet wydawałoby się dość przypadkowy horoskop horarny mówił, że Jarosław Kaczyński nie zostanie prezydentem.

Tym niemniej horoskop II tury wyborów był na tyle niejasny, że mimo iż dawał pewne wskazania na Komorowskiego, co także podkreślałem, to jednak były one na tyle nieprecyzyjne, że różnie mogło się skończyć. Zresztą przez godzinę, kiedy to PKW ogłosiła wyniki z ponad 50% obwodów, Jarosław Kaczyński wygrywał z marszałkiem! Ostatecznie jednak niewielką przewagą głosów wybory wygrał Komorowski. Na zwycięstwo najbardziej dobitnie wskazywał wcześniej interpretowany na blogu zarówno solariusz, jak i ingresowy Księżyc. Jak się okazuje, dawne techniki prognostyczne bywają niezawodne!

Jarosław Kaczyński stoczył więc kolejną przegraną bitwę. Ale czy na pewno poniósł polityczną klęskę? Nie ulega wątpliwości, że kampania prezesa PiS była dużo bardziej jaskrawa, wyrazista i skuteczna, co zapowiadał już horoskop kampanii. Kiedy go analizowałem na blogu, pytałem nawet, czy przypadkiem nie został on uzgodniony z jakimś astrologiem. Prezes PiS udowodnił, że potrafi zmobilizować potężny elektorat, który być może wspomoże go w walce o parlament. Wszystko jest możliwe, bo jesienią 2011 roku przez ascendent Kaczyńskiego będzie przechodził Jowisz – zwiastun popularności i politycznego prosperity. Jakkolwiek, zanim do tego dojdzie, lider Prawa i Sprawiedliwości będzie musiał uporać się najpierw z kwadraturą tranzytującego Urana do Słońca, która przecież tak drastycznie i boleśnie zdążyła już zmienić jego życie. Wpływ tej kwadratury na dobre skończy się dopiero w marcu 2011 roku, a najgorszy okres przypadnie na czas między listopadem 2010 a styczniem 2011.

Niepowodzeniem skończyły się za to umizgi Kaczyńskiego do wyborców Napieralskiego, co zresztą też było do przewidzenia. W jednym z komentarzy pisałem, że planety w horoskopie lidera SLD tworzą figurę zwaną wiadrem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, z planetarnym wiadrem mamy do czynienia wtedy, gdy jedna bądź dwie planety oddalone są o około 90° („rączka”) od planet tworzących tzw. miskę, a więc zajmujących obszar mieszczący się w granicach 180°. W horoskopie Napieralskiego miskę tworzą planety od Plutona (5° 40´ Wagi) do Słońca (27° 55´ Ryb). „Rączką” zaś są tutaj Mars i Saturn w Bliźniętach, które odprowadzają całą energię miski na zewnątrz i stanowią rodzaj planet ogniskowych. Tak się składa, że hamujący Saturn Napieralskiego (28° 07´ Bliźniąt) leży dość dokładnie na Słońcu Kaczyńskiego (26° 25´ Bliźniąt), natomiast pobudzający i mobilizujący Mars (10° 59´ Bliźniąt) tworzy koniunkcję ze Słońcem Komorowskiego (13° 23´ Bliźniąt). Jak wiadomo, 2/3 wyborców lidera SLD zagłosowało w II turze na marszałka.

Nie było natomiast żadnej „brudnej bomby”, na co mogło wskazywać zaćmienie Księżyca w koniunkcji z Plutonem. Tym niemniej energia plutoniczna znalazła swój wyraz w dość groteskowym triku, kiedy to pod koniec kampanii Kaczyński odkurzył ikonę PRL, Edwarda Gierka, stawiając go za wzór patriotyzmu komunistycznego (Pluton). Tak się składa, że Pluton I sekretarza KC PZPR (28° 43´ Bliźniąt) znajduje się na Słońcu Kaczyńskiego. Trudno rozstrzygnąć, czy Gierek zmiażdżył notowania prezesa PiS (syn wyraźnie powiedział, że będzie głosował na Komorowskiego), ale można przypuszczać, że jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy Kaczyński faktycznie jest w stanie zrobić wszystko dla władzy, to chyba się ich skutecznie pozbył. A to w sumie też domena Plutona.

Natomiast to, jak będzie wyglądała prezydentura Bronisława Komorowskiego, stanie się jasne dopiero po zaprzysiężeniu, kiedy będziemy mieli horoskop tej prezydentury. Jedną z dat proponowany na tę uroczystość jest dzień 7 sierpnia. Jednak astrologicznie to najgorszy z możliwych terminów.

 

 

Horoskop na dzień 7.08.2010, godz. 12:00, Warszawa.

Wielki krzyż w znakach kardynalnych nie wróżyłby niczego dobrego. Lech Kaczyński również był zaprzysiężony na fatalnym wielkim krzyżu, tyle że zachodził on w znakach stałych. Jak ta prezydentura się skończyła, każdy wie. W przypadku terminu zaprzysiężenia Komorowskiego sprawa jest prostsza, bo wystarczą dwa dni zwłoki, a Księżyc zdąży się przesunąć do Lwa i zamiast tworzyć kwadratury, utworzy trygon do Jowisza i Urana w Baranie oraz sekstyl do Marsa, Wenus i Saturna, będąc jedynym buforem dla pozostałego wówczas półkrzyża, co chociaż w części znosiłoby napięcie z tego niezwykle trudnego układu planetarnego.