Zaprzysiężenie B. Komorowskiego na Prezydenta RP

Horoskop zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego jest bardzo wyrazisty i zarazem niezwykle trudny. Mówi o piętrzących się problemach, kłopotach, niepotrzebnej walce i ciągłych przepychankach. Wszystko przez półkrzyż planetarny, który dodatkowo ustawił się na głównych osiach horoskopu (ASC, DSC i IC), a na dokładkę ceremonia odbyła się w godzinie Saturna. Można powiedzieć: gorzej być nie mogło! Przynajmniej w świetle reguł astrologii elekcyjnej.

 

Zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP,
6.08.2010, godz. 10:05, Warszawa.

Oczywiście, gdy porówna się ten horoskop do horoskopu zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego (też zaprzysiężonego w godzinie Saturna), w którym miał miejsce wielki krzyż planetarny i to w znakach stałych, to można się pocieszać, że nowy prezydent startuje na odrobinę lepszych konfiguracjach. Tyle tylko, że w przypadku Kaczyńskiego wielki krzyż tylko częściowo był na osiach, zaś tutaj na osiach są wszystkie jego ramiona. To pokazuje olbrzymi trud, żeby nie powiedzieć dramat, przed jakim stoi Bronisław Komorowski. Ten dramat niekoniecznie musi mieć znamiona tragizmu, jakkolwiek prezydentura ta była przecież poprzedzona tragicznymi wydarzeniami, które w taki czy inny sposób odcisną na niej swe piętno.

Tak więc ogólnie rzecz biorąc, horoskop jest bardzo trudny, zresztą nie tylko z uwagi na fakt wyeksponowania na osiach półkrzyża, lecz również z tego powodu, że żadna z planet nie pełni tu funkcji wentylu bezpieczeństwa. W horoskopie tym bowiem jest tylko jeden harmonijny aspekt, trygon Księżyca z Neptunem, który akurat nie odgrywa tu istotnej roli. Co w tym horoskopie jest więc najważniejsze?

Pierwsza sprawa to słaby Mars w znaku Wagi (detryment) na ascendencie kontrolowany przez Saturna (bo Saturn jest wywyższony w Wadze). A Saturn jest tu władcą domu IV, który symbolizuje opozycję, w tym przypadku PiS i SLD. Blisko imum coeli stoi Pluton w Koziorożcu (będący ogniskiem półkrzyża) kojarzony z nieodwracalnymi zdarzeniami, przymusem i zarazem z bezsilnością oraz z usilnymi staraniami, których skutki mogą być odwrotne do zamierzonych. Z kolei na descendencie stoją Jowisz z Uranem w Baranie, które z kolei mogą wprowadzać spory element napięcia w relacjach zarówno ze współpracownikami czy doradcami, jak i w stosunkach z głowami innych państw.

Można powiedzieć, że horoskop zaprzysiężenia Komorowskiego jest kwintesencją tego złowróżbnego półkrzyża. To trochę tak, jakby los chciał pokazać, że ogromne, historyczne perturbacje, jakie niesie ze sobą ta konfiguracja, najpełniej mają się wyrazić właśnie poprzez prezydenturę Bronisława Komorowskiego. Trzeba podkreślić, że taki układ planet jest niezwykle rzadki, stąd też jego przełomowe, a zarazem dziejowe znaczenie. Ostatni raz podobny (choć nie identyczny) układ planet, wskazujący na olbrzymie napięcia społeczne, generujący konflikty, klęski i ekonomiczne zawirowania, miał miejsce w latach 1930/31, a więc podczas wielkiego kryzysu gospodarczego, który doprowadził do fali bankructw i galopującego zadłużenia. Zresztą niektórzy ekonomiści uważają, że obecne załamanie gospodarki globalnej ma wiele wspólnego z błędami, które doprowadziły do kryzysu z przełomu lat 20. i 30. XX wieku.

Poza półkrzyżem niefortunną sprawą jest tu aplikacyjna kwadratura pomiędzy władcą ascendentu (Wenus) a władcą medium coeli (Księżyc), czyli krótko mówiąc, Komorowski jako prezydent nie będzie się czuł jak ryba w wodzie.  Co więcej, Wenus jest w tym horoskopie bardzo słaba, bo znajduje się w Pannie, czyli w upadku, zaś Księżyc w Bliźniętach jest peregrine. Obydwa kluczowe sygnifikagtory są tu więc fatalnie położone. Jednak tak się składa, że zarówno Wenus, jak i Księżyc władani są przez Merkurego, który akurat jest wyjątkowo silny, bo nie dość że znajduje się w domicylu (Panna), to jeszcze jest „częściowym” dyspozytorem końcowym (nie obejmującym Słońca). Tyle że nie włada on tu kluczowymi domami. Na dodatek Merkury jest wyizolowany, a więc nie tworzy aspektów z pozostałymi planetami horoskopu, i stoi w XII domu. Pożytek z niego jest zatem niewielki, a poza tym skierowany raczej na wszelkiego rodzaju zakulisowe działania.

No i wreszcie najważniejsza sprawa w tego typu horoskopach to Słońce (władca), które stoi wprawdzie w swoim domicylu, bo w Lwie, ale – tak samo jak Merkury – jest zupełnie wyizolowane, przez co w żaden sposób nie dynamizuje pozostałych konfiguracji. Tym niemniej można byłoby z takiego położenia uczynić duży atut, bowiem przesunięcie punktu ciężkości na Słońce, a więc na stanie z boku, na swoisty rytualizm, izolacjonizm i formalizm urzędu prezydenta (czyli de facto na pokazywanie się od wielkiego dzwonu), sprawiłoby, że pomimo licznych burz, kryzysów i politycznych awantur prezydentura Komorowskiego mogłaby zostać oceniona pozytywnie, albo przynajmniej jako przebiegłaby dostatecznie normalnie.

Tak czy owak przed Bronisławem Komorowskim rysuje się perspektywa krzyżowej prezydentury. Pierwszy akord już rozbrzmiewa: to krzyk demonstrantów zakłócających przebieg kościelnej ceremonii przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. Na dalsze tony z pewnością nie będziemy długo czekać.