Powyborczy komentarz

Reguły astrologii wojny Bonatusa-Culpepera, które świetnie się nadają do rozstrzygania konfliktów politycznych dwóch konkurujących ze sobą ugrupowań, mają jednak swoje ograniczenia, ponieważ nie uwzględniają sytuacji, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. No i w ogóle są to na tyle proste narzędzia astrologii średniowiecznej, że choć doskonale pokazują, kto wygrywa, a kto przegrywa, to jednak nie oddają pełnego obrazu dynamiki współczesnej demokracji.

Tym niemniej, jak to przedstawiłem w notce „Kto wygra wybory?”, z horoskopu postawionego na dzień wyborów (wschód słońca) i zinterpretowanego według wspomnianych reguł, jasno wynikało, że:

  • PO jest stroną silniejszą;
  • PiS jest stroną słabszą, choć ma szansę całkiem sporo posłów do Sejmu wprowadzić;
  • PO wygra wybory, ale nie uzyska większości.

I tak się w istocie stało, o co zresztą toczył się zasadniczy spór.

Z kolei przy okazji omawiania horoskopu SLD pisałem, że Grzegorz Napieralski nie przeskoczy siebie sprzed roku (gdy walczył o fotel prezydencki), może co najwyżej ten sukces powtórzyć, ale w ograniczonym zakresie. Dość zdumiewające jest to, jak bardzo ograniczony okazał się ten zakres. Tak słabego wyniku Sojusz nie odnotował nigdy. Ale – jak już pisałem – Saturn w Wadzie tworzy teraz opozycje do Słońca, Księżyca i Jowisza w horoskopie SLD, co:

„mocno rozlicza polityków z przeszłości, a jednocześnie hamuje ich postęp. Być może jeszcze w tym, a już na pewno w przyszłym roku pojawi się w partii kryzys przywództwa i niewykluczone, że Napieralski będzie musiał oddać władzę”.

Jak wiemy, Grzegorz Napieralski praktycznie już tę władzę zdążył oddać, choć formalnie nastąpi to na kongresie partii, który zostanie zwołany najprawdopodobniej po Nowym Roku.

Miłą niespodzianką okazał się dla mnie Ruch Palikota, który wprawdzie zgodnie z sondażami, ale jednak ku pewnemu niedowierzaniu, zdobył aż 10% poparcia, nokautując weteranów z PSL i SLD. Janusz Palikot, który początkowo chciał być wyrazistym oponentem rządu Tuska oraz w ogóle władzy jako takiej, wcale Platformie nie zaszkodził. Okazał się za to nieustraszonym pogromcą lewicy i udało mu się wprowadzić do parlamentu wielu nietuzinkowych posłów, którzy nie mając żadnego wyrobienia politycznego, mogą jednak zostać pożarci przez starych wyjadaczy. Ma ich jednak chronić przysięga-modlitwa odmówiona razem z liderem.

To, czy będzie to trwały sukces, okaże się dopiero w sejmowym praniu, tym niemniej warto spojrzeć na horoskop Ruchu Palikota.

 

 

Ruch Palikota, 1.06.2011, południe, Warszawa

Najbardziej zdumiewający pozostaje fakt, że w tych planetarnych układach widać nie dzieło przypadku, lecz rękę astrologa. Warto zwrócić uwagę, że w horoskopie PO, SLD i RP Księżyc jest w nowiu, bądź zmierza do nowiu! Czysty zbieg okoliczności?

Z punktu widzenia zasad tradycyjnej astrologii elekcyjnej nowie nie są zbyt korzystne, jakkolwiek w tym przypadku mogą one symbolizować konsolidację przywódcy (Słońce) z członkami partii bądź samymi wyborcami (Księżyc), a to może się okazać skuteczną strategią przetrwania. W horoskopie PiS nie znajdziemy wprawdzie nowiu, ale Jowisza w koniunkcji ze Słońcem, który jest także w koniunkcji ze Słońcem Jarosława Kaczyńskiego, co oznacza, że Kaczyński musiał zakładać partię, „kierując się” tranzytującym Jowiszem przez Słońce. To się nazywa astrologiczne wyczucie chwili!

Horoskop Ruchu Palikota jest ciekawie skonstruowany, ponieważ ten nów pozostaje w trygonie do stabilizującego Saturna w Wadze, natomiast przynoszący pomyślność Jowisz znajduje się w takim położeniu (29° 20´ Barana), że w ciągu najbliższego półtora roku (do kwietnia 2013) zapewni ugrupowaniu postęp i sukces. W tym okresie Jowisz bowiem utworzy koniunkcje ze wszystkim indywidualnymi planetami w horoskopie RP. Niestety jesienią 2015 roku, a więc kiedy terminowo powinny odbyć się następne wybory parlamentarne, Saturn znajdzie się w opozycji do Słońca i Księżyca. Będzie to taki sam tranzyt, jaki jest teraz w horoskopie SLD!