Danuta Wałęsa

Kiedy on walczył o Polskę, ona walczyła o przetrwanie. Żyć z ósemką dzieci na karku przy mężu bez reszty pochłoniętym polityką mogło się udać tylko jej – poświęcającej się Rybie z domieszką chłodnego i zdystansowanego Wodnika.

Danuta Wałęsa to kobieta do zadań specjalnych. Nie politycznych, nie dyplomatycznych, nie miała też do wykonania żadnej tajnej misji. Miała być za to żoną wielkiego bohatera narodowego – Lecha Wałęsy, pozostać w jego cieniu, trwać przy nim i dbać o rodzinę. Tylko tyle, czy może aż tyle?

„Czy było mi źle, czy dobrze, nigdy nie byłam sobą zainteresowana. Dopiero teraz zastanawiam się, jak mogłam tyle czasu przeżyć, żeby choć przez moment w tym życiu nie pomyśleć o sobie” – pisze w autobiografii Marzenia  i tajemnice. Ale paradoksalnie ten dystans, jaki potrafiła zachować, tak naprawdę ją ocalił. Nie rozpaczała, kiedy 13 grudnia 1981 roku internowano męża. Miała wtedy szóstkę dzieci, siódme było w drodze, a przed nią perspektywa samotnych świąt, na które trzeba było przygotować świniaka podarowanego ze wsi. Czy rozpacz coś by tu zmieniła? Danuta szybko zrozumiała, że jeśli ona nie będzie silna i wypadnie z roli, wszystko się załamie, rozsypie.

Mimo niewiarygodnie ciężkich chwil i dramatycznych przeżyć niczego nie żałuje. Przez jej ciasne mieszkanko w latach 80. przewalały się tłumy dyskutujących o wolności, polityce i stoczniowcach, podczas gdy ona w kieracie domowych obowiązków usiłowała nadążyć za bieżącymi sprawami i troskami: dziećmi, prasowaniem, gotowaniem. Nie było czasu na rozmowę z mężem, a cóż dopiero na rozpacz! Trzeba było żyć.

 

 

Danuta Wałęsa, ur. 25.02.1949, Kolonia Krypy

Skąd ta siła i determinacja? Z Marsa. W horoskopie Danuty Wałęsy ta bojowa planeta stoi bowiem w koniunkcji ze Słońcem w słynącym z poświęcenia znaku Ryb. Jest to niezwykła konfiguracja, ponieważ zwiastuje zwycięstwo nie poprzez atak i brawurę, lecz przez pozorną uległość. Danuta była przez lata spolegliwa, ale właśnie w tej pokorze tkwiła jej potężna siła.

Nigdy jednak nie ukrywała, że była zakompleksioną i zahukaną dziewczyną ze wsi. Lecz to nie wiejskie obyczaje spowodowały jej zahamowania. To Saturn, który w horoskopie Wałęsowej tworzy opozycję ze Słońcem. Planeta ta podkreśla zwątpienie, brak wiary w siebie, lęki i rozliczne problemy. Ale tylko do czasu, bo Saturn też nagradza za trudy.

Panią Danutę wynagrodził w 1983 roku „za samotność, za udręki, poniżenia i złośliwości” – jak pisze. Wtedy właśnie poleciała do Oslo, by odebrać Pokojową Nagrodę Nobla przyznaną mężowi. Wiadomo, że za walkę o wolność, ale ona potraktowała ją też bardzo osobiście: jako dowód za osobiste wyrzeczenia. Tłumaczyła sobie, że pojedzie po Nobla nie jako żona Lecha Wałęsy, lecz jako Danuta, żona Polka. Wyjazd i spotkanie z królem Olafem V było dla kury domowej (bo tak o sobie mówi) takim przeżyciem, że pozbyła się już wtedy wszelkich kompleksów i zahamowań.

Nie znaczy, że Saturn przestał działać. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się umocnił, ale pozytywnie. Ta nagroda utwierdziła ją w tym, że praca, dyscyplina i wyrzeczenia, które kojarzymy z tą planetą, po prostu się opłacają. Sama przyznaje: „(…) od załatwiania trudnych rzeczy zawsze była ja”. Nic dziwnego, skoro konfiguracja Saturna z Marsem i Słońcem, która tak boleśnie ją doświadczyła, podkreśla także opanowanie i hart ducha. To dlatego Danuta Wałęsa nigdy nie okazywała histerii, paniki, ani że się czegoś boi. Nie zastanawiała się nad tym.

Szybko się jednak przekonała, że życie u boku Lecha nie jest łatwe. Polityka zabrała Danucie męża, a dzieciom ojca. Ich małżeństwo i rodzina funkcjonowały w dwóch różnych światach. Pojęła, że musi sama na sobie polegać i sama rozwiązywać problemy rodzinne i życiowe.

Tę samotność w miłości dobitnie odzwierciedla Wenus w jej horoskopie, która nie dość, że tworzy trygon z Uranem, to w dodatku stoi w znaku rządzonym przez Urana – w Wodniku. Takie położenie Wenus dało jej dystans, chłodny osąd sytuacji, a przy okazji obdarzyło wewnętrzną wolnością i niezależnością. Jednak kosztem uczuć, czułości i romantyzmu. Do tego stopnia, że nie było żadnego pierścionka zaręczynowego, a kwiaty od Lecha dostała tylko raz, dawno temu i to w przypadkowych okolicznościach.

O mężu mówi „Pan Prezydent” albo po prostu „Lech Wałęsa”, tak jakby żadna poetycka namiętność nigdy ich nie łączyła. Ale jak miała łączyć, skoro mąż, mając Wenus w znaku powściągliwej i surowej Panny, również jest ostrożny w okazywaniu uczuć. Z typowym dla Panny praktycyzmem powiada: „Miłość? Miłość nie ma potwierdzeń”.

W horoskopie pani Danuty w znaku Wodnika znajduje się nie tylko Wenus, lecz także Księżyc z Merkurym w opozycji do Plutona i w trygonie do Neptuna. Z takimi układami planet miała dwie drogi: albo stać się buntowniczą feministką, albo odseparować męża od spraw rodzinnych i w pojedynkę zająć się wychowywaniem dzieci. W zasadzie to życie za nią zadecydowało. Z pokorą wzięła więc wszystko na siebie. I do dziś wiele rzeczy małżonkowie robią osobno. Nawet do kościoła nie chodzą już razem.

Nic więc dziwnego, że gdy Lech Wałęsa został prezydentem, nie przeprowadziła się z nim do Belwederu. Wolała zostać w Gdańsku. Nigdy też nie dała się wkręcić w rolę odpicowanej Pierwszej Damy, bo i żadną damą się nie czuła. Uważała się za żonę prezydenta i jako taka musiała dostosować się do protokołu. Mając trzy planety w znaku wolnościowego Wodnika intuicyjnie czuła, że wszyscy ludzie są równi. Więc gdy prezydencka para składała wizytę Elżbiecie II, nie była zawstydzona. A o dostojnej królowej powiedziała: „Fajna babka. I tyle”.

Pani Danuta ma pełną świadomość, że bez jej poświęcenia Lech Wałęsa by nie istniał. Nosi więc w sobie trochę żalu, że życie tak szybko minęło, a ona nie zaznaczyła swojej obecności. I choć przez te wszystkie lata wiele rzeczy robiła automatycznie, to jednak jest wdzięczna losowi, że ona, Danuta, pochodząca ze wsi nieomal zapomnianej przez Boga i ludzi, potrafiła iść w świat i – jak na zodiakalne Ryby przystało – intuicyjnie wyczuwała, jak należy postępować, żeby nie stracić tego, co dzięki Lechowi mogła mieć.

 

Czy małżeństwo Wałęsów się rozpadnie?
Danuta i Lech od lat żyją w dwóch różnych światach. Ich związek dobrze funkcjonuje, kiedy mają wspólne zadanie do wykonania, bo to małżeństwo na trudne, komunistyczne czasy. Im było ciężej, tym lepiej się sprawdzali. Świadczy o tym położenie Saturna w ich horoskopie partnerskim (wektorowym), który tworzy trygon z Wenus, Księżycem i Merkurym.

Jednak w czasach pokoju, kiedy nie muszą z niczym walczyć, pojawią się sztormy i burze zapowiadane przez dewastującą opozycję Słońca i Urana. To faktycznie konfiguracja rozpadu więzi, zapowiadana już zresztą w horoskopie Lecha Wałęsy. Znajdujemy w nim bowiem Wenus w kwadraturze z Uranem. A taki układ planet niemal zawsze występuję w kosmogramach rozwodników!

Co gorsza, w latach 2013-2014 iluzoryczny Neptun będzie tworzył niekorzystne układy zarówno w horoskopie byłego prezydenta, jak i jego żony. Małżonkowie jeszcze bardziej się pogubią i od siebie odgrodzą. Czy będzie to formalny rozwód? Raczej izolacja i samotność.

Jest jednak nadzieja, że w 2012 roku Lech Wałęsa, pozostający wtedy pod wpływem rewolucyjnego Urana, przejrzy na oczy, zrewiduje swoją postawę wobec żony i tym sposobem zapowiadaną przez Neptuna izolację małżonkowie zdołają przekształcić w samotność we dwoje. Wszak Neptun to wyższa oktawa Wenus, symbolizuje miłość i przebaczenie. Jest więc nadzieja. A wszystko w rękach prezydenta. Jak zawsze.

[Tekst pod tytułem Ryba z żelaza ukazał się w tygodniku „Gwiazdy mówią” 49/2011.]