Planeta w ostatnim stopniu znaku

Kiedy na porodówce szpitala St. Mary’s rodziła księżna Kate, większość astrologów oraz sama matka księżnej, byli przekonani, że królewski potomek urodzi się pod znakiem Lwa, czyli, że Słońce w horoskopie następcy tronu znajdzie się właśnie w Lwie. Tymczasem Kate urodziła pół godziny przed wejściem Słońca do tego królewskiego i majestatycznego znaku. A to oznacza, że Jerzy Aleksander Ludwik ma swoim horoskopie Słońce w 29° 58´ Raka. Czy to źle?


Niekoniecznie. Jak podkreśla Guido Bonatti (zm. ok. 1296), zarówno w horoskopach natalnych, horarnych czy elekcyjnych planety będące w ostatnim stopniu znaku są szczególnie istotne, ponieważ ich kondycja za chwilę może ulec zmianie, na gorsze bądź lepsze. Takie planety stoją bowiem niejako na progu dwóch pokoi. Już widzą, co je czeka w przyszłości, ale jeszcze tej przyszłości nie ucieleśniają. Niektórzy astrologowie, jak na przykład Abraham ibn Ezra (1089–1164), twierdzili, że planeta w ostatnich stopniach znaku traci swoją moc, jaką daje jej znak, w którym kończy swój pobyt, natomiast planetę znajdującą się na początku znaku należy traktować jako słabą, dopóki nie osiągnie ona 5°, a więc dopóki na dobre się w nim nie rozgości.

Innymi słowy, mimo że znaki traktuje się jak szczelnie zamknięte segmenty, a godność planety determinowana jest przez znak, nawet jeśli przebywa ona w jego ostatnim stopniu, to – używając bardziej antropomorficznej metafory – planeta pod koniec znaku antycypuje niejako to, co może się z nią stać, natomiast planeta na początku znaku wspomina to, co niedawno się z nią działo.

Jeśli więc sygnifikator znajduje się w znaku swojego upadku bądź wygnania (detryment), to oznacza, że „za chwilę” skończą się problemy i nastąpi ważny przełom; urodzony bądź pytający uniknie „katastrofy”, ponieważ jest na progu wyjścia z feralnego domu. Jednak w przypadku, gdy planeta w końcówce znaku znajduje się w godności (domicyl, egzaltacja), to profity, jakie zbiera z tego tytułu, wkrótce się skończą. Jeżeli na przykład Wenus jest w ostatnim stopniu Wagi, gdzie jest w domicylu, to oznacza, że wkrótce skończy się jej dobra passa, ponieważ planeta ta zmierza do znaku swojego wygnania (Skorpion). Odwrotnie byłoby w przypadku Marsa w analogicznej pozycji – ta planeta bowiem zmienia znak z wygnania na domicyl – kondycja Marsa zatem się poprawia.

Jak to jest w przypadku księcia Jerzego Aleksandra? Słońce znajduje się w Raku gdzie jest peregrynem . Jednak przechodząc do Lwa, znajdzie się w godności – będzie w swoim znaku. Jego kondycja ulegnie diametralnej poprawie. Można powiedzieć: Słońcu się śpieszy do wyjścia z Raka, ono chce być u siebie, zrobi wszystko, by jak najszybciej znaleźć się w swoim domu, bo jest już tak blisko, za chwilę przekroczy jego próg. Ten pośpiech do zaszczytów i godności widać nawet w pobieżnym rzucie oka na temperament królewskiego potomka, który jest choleryczny (Księżyc w drugiej kwadrze). Słońce w Raku nie ma żadnych godności, lecz przechodząc do Lwa, będzie sobą rządzić.

Biorąc pod uwagę domy jako całe znaki, Słońce w horoskopie nowonarodzonego księcia rządzi domem dziesiątym (Lew jest dziesiątym znakiem od Skorpiona, w którym znajduje się ascendent), a więc zawiaduje sferą zaszczytów i władzy. Czy to wystarczy, by syn Williama i Kate został w przyszłości królem Wielkiej Brytanii? Wątpliwe. Horoskop Jerzego Aleksandra Ludwika nie zdradza niestety żadnych cech horoskopu królewskiego!

Między innymi o kryteriach horoskopu królewskiego będę mówił podczas prelekcji „Astrologia średniowieczna współcześnie”, którą zaprezentuję w czasie debaty „Sens i przyszłość astrologii”, jaka odbędzie się w ramach „Weekendu z astrologią” w dniach 21-22 września 2013 roku w Polskim Towarzystwie Astrologicznym. Zapraszam.