Astrologia i religia

W czasach starożytnych wierzenia astrologiczne mówiące wpływ gwiazd na los człowieka i całych społeczności były ściśle związane z wyobrażeniami religijnymi. Astrologowie byli z reguły kapłanami, a zarazem przywódcami. Śledzenie ruchów planet i gwiazd wymagało nie tylko znajomości mechaniki nieba, lecz przede wszystkim boskiego przyzwolenia. Obserwacje ciał niebieskich, które zostały utożsamione z poszczególnymi bóstwami, mogły być czynione jedynie przez wtajemniczonych. Nic więc dziwnego, że kulty i rozmaite misteria przesiąknięte były symbolizmem astralnym.

Jednak wraz z umacnianiem się monoteistycznego chrześcijaństwa kult gwiazd zaczął być ostro potępiany. Astralizm i – co za tym idzie – wielobóstwo były sprzeczne z nową religią, bo zagrażały czystości wiary w jednego Boga. Jednak chrześcijaństwo nie zdołało całkowicie wyeliminować symbolizmu astrologicznego również z własnej doktryny. Na przykład Boże Narodzenie zastąpiło święto „Niezwyciężonego Słońca” obchodzone w Rzymie na cześć Mitry. Podania o Gwieździe Betlejemskiej także były powiązane z wiarą, że znaki na niebie obwieszczają ważne wydarzenia. Podobnie Ukrzyżowanie Jezusa, które dokonało się w dniu złowróżbnego zaćmienia Słońca, przywodzi na myśl astrologiczne wyobrażenia.

Mimo to Ojcowie Kościoła mieli nieprzychylny stosunek do astrologii. Na ukształtowanie się antyastrologicznej postawy chrześcijan największy wpływ wywarł św. Augustyn. Ten żyjący na przełomie IV i V wieku filozof sam niegdyś układał horoskopy. Jednak później doszedł do wniosku, że nawet trafne prognozy wcale nie są dziełem zrządzenia gwiazd, lecz czystego przypadku. Uważał, że astrologia jest złem, bo zrzuca odpowiedzialność za grzech na Boga – stwórcę gwiazd. Tymczasem to człowiek obdarzony wolną wolą sam jest odpowiedzialny za swoje czyny. A poza tym przyszłość zna tylko Bóg i nikt nie jest w stanie Mu jej wykraść.

 

 

Rafael, Horoskop koronacji papieża Juliusza II, Watykan 1508.

Astrolog na stosie
Kościół jednak nie zdołał powstrzymać rozwoju astrologii, która zresztą przestała spełniać swe religijne funkcje, a bardziej zbliżyła się do filozofii. Albert Wielki (XIII w.), pisząc kilka traktatów o sztuce czytania z gwiazd, niczego zdrożnego w astrologii nie znalazł. Jego uczeń, Tomasz z Akwinu również nie przekreślił astrologii. Twierdził jednak, że gwiazdy nie mają władzy nad duszą, lecz jedynie nad ciałem, popędami i żądzami oraz nad wszelkimi zjawiskami natury. Dlatego człowiek obdarzony rozumem może przeciwstawić się wpływom astralnym. Stąd zresztą wzięło się przekonanie głoszone wcześniej przez stoików, że gwiazdy rządzą głupcami, a mędrcy gwiazdami. Rozróżniono więc astrologię naturalną – będącą częścią ówczesnego światopoglądu – oraz astrologię wyrokującą czy prognostyczną, której Kościół nie był przychylny. Ta niechęć przybierała czasami skrajną postać. W 1327 roku za swoje poglądy spłonął na stosie profesor astrologii Cecco d’Ascoli.

Kościół wymierzał tak surowe kary jedynie wtedy, gdy astrolog usiłował wchodzić w kompetencje duchownego albo teologa. Dopuszczano więc stawianie horoskopów, z wyjątkiem horoskopu Chrystusa. Co więcej, niektórzy renesansowi papieże mieli przychylny stosunek do astrologów i chętnie korzystali z ich porad, a niekiedy nawet sami się nią zajmowali. Na przykład Leon X (1513-1521) ufundował na uniwersytecie papieskim katedrę astrologii. Z kolei Juliusz II (1503-1513) na podstawie horoskopu wybrał dzień własnej koronacji, a Paweł III (1534-1549) metodami astrologicznymi wyznaczał godzinę otwarcia każdego konsystorza. Również despotyczny Urban VIII, który w 1633 roku doprowadził do skazania Galileusza, był gorącym zwolennikiem astrologii. Panicznie bał się zaćmienia Słońca, ponieważ wierzył, że zwiastuje ono jego śmierć. Mimo to w swojej bulli potępił nadużycia astrologii, podobnie jak kilkadziesiąt lat wcześniej uczynił papież Sykstus V (1585-1590), zakazując lektury traktatów astrologicznych.

 

Era Księżyca, czyli Antychrysta
Tak jak narodzenie Chrystusa zwiastowane było przez układy gwiazd i planet, tak samo ponowne przyjście Zbawiciela poprzedzone ma być straszliwymi wydarzeniami, które astrolodzy będą w stanie przewidzieć. W Ewangelii wg św. Łukasza czytamy: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy” (Łk 21,25). Czy więc astrolog byłby w stanie przewidzieć Apokalipsę?

 

 

Giusto de’ Menabuoi, Stworzenie Świata (Chrystus jako Pan czasu kosmicznego), 1370-1378

Na przykład XIII-wieczny filozof, franciszkanin, Roger Bacon, którego uważa się za prekursora naukowej metody eksperymentalnej, przekonywał dostojników kościelnych do sprawczej mocy gwiazd, ponieważ wierzył, że dzięki astrologii można przewidzieć nadejście Antychrysta. Myśliciel oparł swoje rozważania na teorii arabskiego astrologa Albumasara, który opisał wielkie koniunkcje Jowisza, Saturna i pozostałych planet w kontekście pojawiania się i zanikanie sekt religijnych. Na przykład koniunkcja Jowisza z Saturna symbolizuje judaizm, zaś potrójna koniunkcja Jowisza, Saturna i Słońca mówi o egipskiej religii solarnej. Z kolei islam zapowiadać miała potrójna koniunkcja Jowisza, Saturna i Wenus. Bacon rozwinął tę myśl, dowodząc, że religię chrześcijańską zwiastowała koniunkcja Jowisza, Saturna i Merkurego. Dlaczego Merkurego? Otóż filozof zauważa, że Merkury, który jest bardzo mocno związany ze znakiem Panny (domicyl i wywyższenie), najlepiej reprezentuje narodziny Boga z dziewicy Maryi. Tymczasem zgodnie z chaldejskim porządkiem planet, po Merkurym następuję ostatnia planeta – Księżyc. Będzie on symbolizował zniszczenie i nadejście Antychrysta. Filozof pociesza, że era Księżyca nie potrwa długo, ponieważ naturą Księżyca jest zmienność i przewrotność.

 

Gwiezdna pieczęć
Stosunek pierwszych chrześcijan do astrologii nie był do końca sprecyzowany. Wiedza ta była rozwijana głównie przez przedstawicieli różnych nurtów gnostycznych i ezoterycznych. Żyjący na przełomie IV i V wieku biskup Synesius twierdził, że „astrologia przygotowuje ludzi do wyższych tajemnic teologii”. Jednak współczesne stanowisko Kościoła w sprawie astrologii jest jasne. Horoskopy i astrologia stoją w sprzeczności z pierwszym przykazaniem Bożym: „Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną”. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie zabrania korzystania z wszelkich form wróżbiarstwa i astrologii, ponieważ prowadzą one do zjednania sobie ukrytych mocy i zaprzeczają czci i szacunku należnemu jedynie Bogu.

Czy rzeczywiście współczesna astrologia, która przecież nie ma żadnych aspiracji teologicznych ani sekciarskich, zdolna jest konkurować ze zinstytucjonalizowaną religią? Czy zasadne jest twierdzenie, że stawianie horoskopów to przywoływanie zamierzchłych form kultów astralnych? Czy astrolog i jego klienci to heretycy występujący przeciwko Bogu? A może zakazywanie astrologii to wyraz bezradności Kościoła katolickiego, który nie potrafi poradzić sobie z postępującą laicyzacją społeczeństwa?

Jakkolwiek byśmy nie odpowiedzieli na te pytania, to jednak szkoda, że mało który z obecnych dostojników Kościoła pamięta słowa św. Grzegorza z Nyssy (335-399): „Tak jak pieczęć wyciska swój obraz na wosku, podobnie promienie konstelacji gwiazd narzucają człowiekowi w chwili urodzin jego los”.

 

[Jest to zmieniona wersja tekstu, który pierwotnie ukazał się w pierwszym numerze kwartalnika „Trygon” (1/2008) Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego.]

Zob. na blogu: Horoskop Ukrzyżowania oraz Horoskop Zmartwychwstania.

 

9 thoughts on “Astrologia i religia

  1. W swoim artykule o Ukrzyżowaniu Jezusa, napisanym w 2008 roku piszesz Piotrze o Zaćmieniu Księżyca, a w tym artykule mówisz o Ukrzyżowaniu w dniu Zaćmienia Słońca. Przyjmując datę, uznaną przez Watykan, był to prawdopodobnie dzień zaćmienia Księżyca. W tamtym artykule o Ukrzyżowaniu pisałeś też Piotrze, że Zaćmienie Księżyca było widziane nad Jerozolimą, ale w horoskopie na moment Zaćmienia, Księżyc był pod horyzontem. Nie mógł być zatem widziany nad Jerozolimą.

    • Słusznie, z tymi zaćmieniami robi się bałagan. Biblijne podania mówią o zaćmieniu Słońca lub przynajmniej o zjawisku, które mogłoby nim być, chociaż żadne z zaćmień Słońca w 33 roku nie było widoczne nad Jerozolimą. Pas całkowitego zaćmienia Słońca nad tym miejscem przechodził jedynie w czasie zaćmienia w 24 roku (29 listopada). Z kolei w dniu Ukrzyżowania, które – z czym się zgadza Watykan – mogło mieć miejsce 3 kwietnia 33 roku o godz. 15:00 LT (= 12:38 UT) i na ten moment obliczony został horoskop z notki z 2006 roku, rzeczywiście doszło do częściowego zaćmienia Księżyca. Wydarzyło się to o godz. 17:37 UT, czyli gdzieś około 20:00 LT w Jerozolimie, a więc faktycznie miało ono miejsce nie 2 godziny po Ukrzyżowaniu, lecz dwie godziny po zachodzie Słońca i siłą rzeczy musiało ono być widoczne nad Jerozolimą.

  2. Astrologia w tym sensie może zastąpić religię, że znając nawet podstawy własnego horoskopu, nie trzeba błądzić i pytać księdza ani żadnego autorytetu o „drogę”. Modlić się o łaskę można, ale tylko w przeżyciu tego co nieuniknione, ale nie o odsunięcie kwadratur i ciężkich planet na osiach. A co najwyżej o możliwość relokacji. Pozostaje wiara w siebie i opatrzność która być może to jednak wymyśliła, a nie jest to cudem przypadku.

    • > Modlić się> o łaskę można, ale tylko w przeżyciu tego co nieuniknione,> ale nie o odsunięcie kwadratur i ciężkich planet na> osiach. A co najwyżej o możliwość relokacji.Podobno najbezpieczniejszą modlitwą w znaczeniu właściwego adresata (i odpowiedzi) jest modlitwa o… samego Boga.A uciekać przed przeznaczeniem poprzez relokację nie zawsze jest najzdrowsze. Dlaczegóż ci, którzy kiedyś opuścili swoją ojczyznę, przed śmiercią jednak wracają?Dlaczego np. hrabia Wroński (doświadczony astrolog) – gdy poczuł wyzwanie – wrócił do swej ojczyzny, gdzie groziło mu śmiertelne niebezpieczeństwo?

  3. Bardzo dziękuję za ten wpis, który porusza naprawdę ważną kwestię. Zrozumienie zasad astrologi wcale nie jest zaprzeczeniem wiary, czego zresztą dowodzi postawa wymienionych przez Pana wczesnych papieży.Powiedziałabym raczej, że wręcz przeciwnie :)Wydaje mi się, że gdyby kościół nie potępił u chrześcijan wiary w reinkarnację ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Reinkarnacja ), wówczas może nieco inaczej potoczyłyby się losy nie tylko wzajemnych stosunków kościół – astrologia, ale też w naturalny sposób pogłębiłaby się wiara i mistycyzm chrześcijan. No i być może kryzys wiary przebiegałby inaczej…

Skomentuj ~A~~ Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *