Jarosław Kaczyński walczy o prezydenturę

Zdruzgotany osobistym dramatem, bez ukochanego brata i jednych z najbliższych przyjaciół partyjnych, prezes PiS, Jarosław Kaczyński przystępuje do walki o najwyższy urząd w państwie. O tym, że kandydatura ta zostanie wysunięta, mówiło się już kilka dni po katastrofie w Smoleńsku. Jednak na oficjalne ogłoszenie decyzji musieliśmy czekać do ostatniego poniedziałku.

 

Początek kampanii prezydenckiej J. Kaczyńskiego, 26.04.2010, godz. 14:00, Warszawa.

Trzeba przyznać, że na początek kampanii wybrano jeden z lepszych moment astrologicznych. Harmonijna Wenus znajduje się na Medium Coeli, tworząc kwadraturę z Neptunem, co w przypadku politycznych rozgrywek może tylko pomóc, zwłaszcza że Bielan z Kurskim dwoją się i troją, byle tylko osłodzić wizerunek Kaczyńskiego. Z kolei Księżyc  przebywa w rządzonym przez Wenus znaku Wagi i nie idzie pustym kursem, bo zdąży utworzyć jeszcze sekstyl z Marsem, a to powinno zapewnić dość dynamiczny przebieg całej sprawy. Tymczasem potężnie działający Pluton tworzy dość ścisłe aspekty ze Światłami (trygon ze Słońcem i kwadraturę z Księżycem), co powinno wpłynąć na wyrazistość kampanii, która – jak można się domyślać – mocno nasycona będzie symboliką plutoniczną (np. śmierć).

Oprócz tego, władca ascendentu Merkury jest wprawdzie w retrogradacji i zbliża się do Słońca (spalenie), ale jeśli porównamy tę koniunkcję z horoskopem prezesa PiS, okaże się, że wypada ona dokładnie na jego ascendencie, zaś przynoszący dobrobyt Jowisz znajduje się na natalnym Księżycu! Aż się nie chce wierzyć, że żaden astrolog nie maczał w tym palców.

  

Jarosław Kaczyński, ur. 18.06.1949, godz. 2:00, Warszawa.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że ogłoszenie początku kampanii tego polityka, miało miejsce zaledwie dwanaście godzin przed uformowaniem się dokładnej opozycji Saturna z Uranem (czwartej z pięciu w tym cyklu), która od samego początku, a więc od jesieni 2008 roku, mocno daje się we znaki prezesowi PiS, bo za każdym razem twardo aspektuje w jego horoskopie najważniejsze punkty, czyli Światła. Ostatni raz Saturn w opozycji do Urana znajdzie się w lipcu 2010 roku, tworząc jednocześnie kwadratury do Urana w horoskopie tego polityka, co jednak nie będzie ostatnim wstrząsowym momentem. Można wyciągnąć z tego prosty, choć brutalny wniosek astrologiczny, że skoro tranzytujący Uran w kwadraturze do Słońca przyniósł tak tragiczny los Lechowi Kaczyńskiemu, to dlaczego miałaby się ta konfiguracja inaczej zamanifestować w przypadku jego brata-bliźniaka.

Jarosław Kaczyński znajduje się obecnie w wyjątkowo niekorzystnym położeniu, i to nie tylko z uwagi na dramat rodzinno-koleżeński, ale przede wszystkim z powodu niesłychanie trudnych wyborów, jakie musi teraz dokonać. Można powiedzieć, że opozycja Saturn/Uran ogniskująca się na natalnym Słońcu i Uranie oraz na progresywnej Wenus (władcy ascendentu) zadecyduje o ostatecznych losach tego polityka. Mimo że Joanna Kluzik-Rostowska zapewniała niedawno, że śp. Lech Kaczyński chciał, aby to Jarosław został prezydentem, to jednak nie wydaje się, żeby Jarosławowi spieszyło się do tego urzędu, a już na pewno nie w takich okolicznościach. Co więcej, cała ta sytuacja przypomina grecką tragedię, bo zarówno wygrana, jak i przegrana w nadchodzących wyborach pociąga za sobą szereg bardzo trudnych i skomplikowanych konsekwencji.

Nawet gdyby Kaczyński został prezydentem (na co zresztą nie ma astrologicznych wskazań), musiałby oddać władzę w PiS, które – jak wiadomo – jest dziełem jego życia. A PiS bez Kaczyńskiego narażone jest na nieuchronny rozłam. Innymi słowy, jego ewentualne zwycięstwo w wyborach prezydenckich oznacza klęskę PiS. Z kolei jego przegrana, zwłaszcza gdyby była miażdżąca, również pociągnęłaby za sobą szereg przykrych następstw partyjnych, bo skoro Kaczyński przegrywa wybory, to niechybnie pojawią się głosy, czy aby na pewno dalej powinien być prezesem. Tak czy owak zasadniczym problemem aktualnej strategii politycznej PiS, jest nie tyle walka o prezydenturę, ile przede wszystkim walka o przyszłoroczne wybory parlamentarne, a więc de facto o realną władzę. Bo jeśli i one okażą się fatalne, będzie to oznaczało ostateczny koniec PiS. Pewnym wyjściem byłaby przegrana niewielkim stosunkiem głosów wobec zwycięscy, co być może wcale nie jest takie nierealne, zważywszy na fakt, że Jowisz tranzytuje obecnie XII dom horoskopu Kaczyńskiego, otwierając szansę na przekonanie do siebie dotychczasowych wrogów i przeciwników. O to chyba zresztą będzie się teraz toczyć największy bój.

W następnej notce przedstawię horoskop Bronisława Komorowskiego.

 

Zrozumieć katastrofę

Kiedy funeralno-żałobne emocje opadają, przychodzi czas na jeszcze inną refleksję niż ta, którą podzieliłem się w poprzedniej notce. Zrozumieć astrologicznie tragedię, jaką była katastrofa prezydenckiego samolotu, to zadanie wymagające kojarzenia bardzo wielu horoskopów. Nie ma tu miejsca, aby wszystkie analizować, więc ograniczę się do kilku najważniejszych.

 

Zaćmienie
W astrologii mundalnej pierwszorzędne znaczenie mają zaćmienia, wskazujące na nagłe i przełomowe wydarzenia, zwykle negatywne. Ostatnie zaćmienie Słońca, które poprzedzało katastrofę, miało miejsce 15 stycznia 2010 roku w 25° 01´ Koziorożca. Nie było to wprawdzie zaćmienie całkowite, lecz obrączkowe, nie było też widoczne w Europie, ale i tak pozostawało wyjątkowe. Było bowiem rekordowo długie, trwało aż 11 minut i 8 sekund. Do następnego tego typu zjawiska dojdzie dopiero w 3043 roku! Jeśli porównamy to zaćmienie z horoskopem Polski, to okaże się, że pozostawało ono w kwadraturze do Słońca (28° 59´ Barana). To rzeczywiście niepokojący znak, ponieważ Słońce w horoskopie państwa symbolizuje władcę, prezydenta bądź króla.

 

Zaćmienie Słońca, 15.01.2010, godz. 8:07, Warszawa.

Z kolei w horoskopie III RP styczniowe zaćmienie znalazło się w dokładnej koniunkcji z Merkurym (25° 53 ´ Koziorożca) – naturalnym patronem podróży, a że ów Merkury jest jednocześnie władcą IX domu, to w oczywisty sposób przywodzi tu na myśl podróże zagraniczne i stosunki międzynarodowe.

To jednak nie wszystko. Jeśli następnie porównamy to zaćmienie z horoskopem byłego Prezydenta, okaże się, że pozostawało ono w ścisłej koniunkcji z jego Medium Coeli (26° 10´ Koziorożca), a więc z punktem symbolizującym władzę i zajmowane stanowisko. Takie przedziwne sploty i punkty styczne wydają się tworzyć nadzwyczaj klarowny obraz.

 

Neptun i Pluton
To, że prezydentura Lecha Kaczyńskiego będzie wyjątkowo kontrowersyjna, bo dla jednych niezdarna, dla innych stanowiąca ukoronowanie dziejowo-politycznych ambicji, świadczy horoskop zaprzysiężenia, w którym znajdujemy wielki krzyż w znakach stałych tworzony przez Saturna w Lwie, Marsa w Byku, Jowisza w Skorpionie i w VIII domu (!) oraz Neptuna w Wodniku na ascendencie. Dziś, z perspektywy tego, co się stało, wydaje się, że ów Neptun odgrywa tu kluczową rolę. Sprawiał, że działania prezydenta były niejasne i niezrozumiałe, a jego wizerunek mylący i nierzadko fałszywie postrzegany.  Pomijając całą zwodniczą symbolikę tej planety, zwraca uwagę pewien mit, który wiąże się z astrologicznym znaczeniem Neptuna. Chodzi tu o mit mesjanistyczny, apologizujący cierpienie i śmierć, która przekształca się w chwałę.

 

Zaprzysiężenie Lecha Kaczyńskiego na Prezydenta RP, 23.12.2005, godz. 10:04, Warszawa.

Lech Kaczyński, który za życia nie cieszył się dobrą prasą, jego prezydenturę uważano za nieudolną i bynajmniej nie był faworytem przedwyborczych sondaży, nagle stał się dla wielu bohaterem narodowym. Jego wielkość ujawniła się dopiero za sprawą śmierci w Smoleńsku, która pozwoliła mu zatryumfować w chwale. Upokarzany za życia, po śmierci został wywyższony, o czym świadczy nie tylko pochówek na królewskim Wawelu, lecz także szereg innych rzeczy, które przez ostatnie dni mieliśmy okazję obserwować. Pierwowzór mitu mesjanistycznego stanowi oczywiście postać Jezusa Chrystusa, który przez swą śmierć na krzyżu dowiódł, że jest Synem Bożym, Mesjaszem. Naród polski z uwagi na swą burzliwą historię jest szczególnie uwrażliwiony na kwestie cierpienia przekształcającego się w chwalebny tryumf.

Jeśli tak spojrzymy na całą sprawę, wówczas Neptun na ascendencie w horoskopie prezydentury Kaczyńskiego wydaje się mieć niebagatelne znaczenie, którego w żaden sposób nie dałoby się uchwycić, gdyby nie smoleńska tragedia. Jednak aby to neptunowe cierpienie faktycznie zostało przekształcone w chwałę, potrzebna okazała się śmierć symbolizowana przez następną w szeregu planetę – Plutona, patrona przekształceń, transformacji i przeistoczenia.

Astrologowie dobrze pamiętają, że dojście do władzy PiS i Lecha Kaczyńskiego mocno wiąże się z Plutonem. Bracia mieli wówczas w swoich horoskopach tranzytującego Plutona w opozycji do Słońca. Można więc powiedzieć, że cała prezydentura była naznaczona wpływem Plutona, co uwypukla także horoskop zaprzysiężenia, w którym znajdujemy koniunkcję Słońca z Plutonem. W minionych miesiącach koniunkcja ta się tranzytowo uściślała i dodatkowo była wzmacniana przez dysharmonijne wpływy Saturna przebywającego w pierwszych stopniach Wagi.

Najlepiej widać to w ostatnim solariuszu prezydentury, w którym Saturn w VIII domu (śmierć) tworzy kwadraturę do koniunkcji Słońca z Plutonem znajdującej się na wierzchołku XII domu (ofiara). Co więcej, styczniowe zaćmienie wypadło dokładnie na ascendencie tego solariusza!

 

 

Solariusz prezydentury, 23.12.2009, godz. 9:15, Warszawa.

Wprawdzie opozycja tranzytującego Plutona do Słońc braci Kaczyńskich już dawno się rozeszła, to jednak w solariuszach prezydentury wciąż się uściślała koniunkcja między tymi planetami. Można powiedzieć, że Pluton cały czas prześladował Lecha Kaczyńskiego, domagając się ofiary, która miała zostać przekształcona w przynoszącą chwałę, choć boleśnie tragiczną śmierć.

W tym kontekście bardzo ciekawie wpisuje się również horoskop pilota, kapitana Arkadiusza Protasiuka, który niejako stał się plutonicznym narzędziem smoleńskiej tragedii.

 

 

Arkadiusz Protasiuk, 13.11.1974, Siedlce.

 

Jak się okazuje, w horoskopie pilota wszystkie planety indywidualne (Słońce, Księżyc, Merkury, Wenus i Mars) znajdują się w rządzonym przez Plutona Skorpionie! Jeśli jeszcze weźmiemy pod uwagę to, że koniunkcja Merkurego (podróże) z Uranem (lotnicze), jaką znajdujemy w horoskopie pilota, tworzy dokładną kwadraturę do Jowisza w horoskopie Lecha Kaczyńskiego, wtedy wszystko staje się jeszcze bardziej zrozumiałe. Jowisz w horoskopie Prezydenta stoi nie tylko w X domu (zaszczyty), lecz także jest władcą VIII domu (śmierć).

Mgła i wulkan
Prezentowany w poprzedniej notce horoskop katastrofy przedstawia potrójną koniunkcję symbolizującego mgłę Neptuna, Księżyca i Chirona na Medium Coeli. To bardzo wymowne, zważywszy na fakt, że 15 minut po katastrofie nad Smoleńskiem wyszło piękne słońce. Jednak neptuniczna mgła, która najprawdopodobniej była przyczyną katastrofy, po kilku dniach przekształciła się (w sensie metaforycznym, nie  meteorologicznym) w smolistą, gęstą chmurę pyłu wulkanicznego, która spowodowała wstrzymanie lotów niemal w całej Europie.

Wulkan symbolizowany jest oczywiście przez Plutona, który obecnie przebywa w koniunkcji z Ceres reprezentującą przyrodę i siły natury. To już jednak temat na zupełnie inną notkę.

 

 

TRAGEDIA NARODOWA

Od soboty popołudnia siedzę nad białym ekranem monitora, próbując napisać komentarz do tych tragicznych wydarzeń, które miały miejsce 10 kwietnia o godz. 8:56 (czasu polskiego) w Smoleńsku, ale w głowie mam więcej pytań niż odpowiedzi. Pytań, które pewnie zadają sobie teraz wszyscy Polacy. Jak to się mogło stać?

Dla astrologa, od którego oczekuje się przecież jeśli nie dokładnych prognoz dotyczących tego, co się stanie, to przynajmniej wskazówek odnoszących się do grożącego niebezpieczeństwa, takie wydarzenie bez wątpienia nasuwa pytania o rolę  losu i przeznaczenia. Innymi słowy, czy było to zapisane w gwiazdach? A jeśli tak, to dlaczego nikt nie potrafił tego przewidzieć?

 

Prekognicje
Kiedy jesienią 2009 roku przygotowywałem tekst do styczniowego numeru „Nieznanego Świata” (1/2010) dotyczący ogólnej prognozy dla Polski i świata, a który później w zmodyfikowanej wersji ukazał się także na stronach Onet.pl (zobacz TU), jedną z części tego artykułu zatytułowałem „Polska: Merkury w opałach”., pisząc m.in.:

„Dla Polski będzie to czas przełomów, które rozegrają się wielopłaszczyznowo. W historycznym horoskopie naszego państwa (chrzest Mieszka I) półkrzyż planetarny tworzony w 2010 roku przez Saturna w Wadze, Plutona w Koziorożcu oraz Jowisza z Uranem w Baranie obejmie swym działaniem przede wszystkim Merkurego – patrona komunikacji, informacji, podróży, dokumentów. W horoskopie Polski Merkury przebywa w domu dziewiątym symbolizującym duchowieństwo, sądownictwo, dyplomację międzynarodową, szkolnictwo wyższe, eksport i import oraz przemysł stoczniowy. Dlatego to właśnie w tych obszarach zajdą największe i zarazem najbardziej zasadnicze zmiany. Oprócz tego Merkury w horoskopie naszego państwa powiązany jest z parlamentem, polityką wewnątrzpaństwową, odpowiada także za budżet, skarb państwa, finanse i ogólnonarodowy kapitał. Jak widać, konsekwencje wpływu półkrzyża na Merkurego będą dla Polski ogromne i dalekosiężne.”

Oczywiście, nie wynika z tego jednoznacznie, że w kwietniu dojdzie do straszliwej tragedii, w której zginie nie tylko Para Prezydencka, ale również szereg czołowych polityków i innych osobistości. Astrologia zresztą nie zna żadnego algorytmu, ani nie posługuje się żadnym kosmicznym wzorcem, który jasno wskazywałby, że oto rozbije się prezydencki samolot, a katastrofy nikt nie przeżyje. Takie spekulacje pozostają raczej w gestii wróżbitów lub wieszczy niż astrologów.

Jakkolwiek, tym, co dla astrologa jest w tej tragedii najbardziej zdumiewające, to fakt, że wspomniany w powyższym cytacie złowieszczy półkrzyż planetarny na Merkurego przypadnie także na czas przedterminowych wyborów prezydenckich. Notabene ów półkrzyż w czerwcu przekształci się wraz z zaćmieniem Księżyca w wielki krzyż planetarny, zwiastujący zdecydowany przełom i punkt zwrotny.

 

Horoskop Polski (Chrzest Mieszka I), 14.04.966, godz. 10:55 UT, Poznań.

Oczywiście, tego typu konfiguracja nie musi wskazywać na katastrofę lotniczą będącą ciosem dla polskiej władzy, tym niemniej planety zadziałały tu w sposób absolutnie dosłowny, co w astrologicznej analizie nie zawsze bierze się pod uwagę, bo wydaje się to zbyt proste. Tak więc gdy pytamy o to, czy ta tragedia musiała się wydarzyć, czy była ona koniecznym zrządzeniem losu, czy wpisuje się w skomplikowane i martyrologiczne dzieje naszego narodu, to odpowiedź jest tylko jedna: Tak, to musiało się zdarzyć, bo na to faktycznie wskazuje horoskop, ściślej mówiąc ów „Merkury w opałach”, który teraz nabiera zupełnie innego znaczenia.

 

Horoskop III RP, 31.12.1989, godz. 00:00, Warszawa.

Również w horoskopie III RP to tragiczne wydarzenie także jest wyraziście zaznaczone. W tekście dotyczącym prognozy dla Polski i świata na rok 2009 („Nieznany Świat” 1/2009) napisałem:

„(…) rok 2009 to, mimo spadków, czas względnego spokoju, gdyż dopiero następne lata przyniosą bardziej poważne zawirowania. Wiązać się one będą z Plutonem, który – przechodząc przez znak Koziorożca – w latach 2010-2016 będzie tworzył w horoskopie III RP koniunkcję do Urana, Słońca, Neptuna, Saturna, a jeszcze później do Merkurego. Można powiedzieć, że Polska przygotowuje się do zmian zakrojonych na wielką skalę. Zmiany te porównywalne będą jedynie z początkiem lat dziewięćdziesiątych, kiedy nastąpiła transformacja ustrojowa i wszyscy musieliśmy nauczyć się żyć w zupełnie nowej rzeczywistości. Wtedy miało to związek z rebelianckim i wyzwolicielskim Uranem. Teraz zaś daje o sobie znać głęboki, intensywny i potężny Pluton, który przynosi zmiany nie tylko trwałe, ale i nieodwracalne.”

Jak się okazuje, obecne zmiany faktycznie są nieodwracalne, bo symbolizowane przez przynoszącego śmierć Plutona, dlatego mogą one przekształcić bieżącą politykę bardziej, niż mogło się to wydawać wcześniej. Wchodzimy bowiem w okres politycznego dojrzewania, który zapoczątkowany został przez narodową traumę plutoniczną. Traumę, która chyba jeszcze nigdy nie stała się udziałem żadnego innego narodu.

 

Horoskop Prezydenta
Pytaniem z zupełnie innej kategorii jest astrologiczna kwestia samej katastrofy, w której zginęli ludzie mający przecież całkiem różne horoskopy. Wprawdzie wstrząs powodujący traumę narodową dość dobrze opisują omówione wyżej układy planetarne konstruujące się obecnie w horoskopach Polski i III RP, tym niemniej feralnym samolotem leciało przecież prawie sto osób i każda z nich miała inny horoskop. Jak to się dzieje, że w jednym miejscu i czasie spotykają się różni ludzi, których łączy ten sam los?

Tę problematyczną kwestię podniósł już jeden z antycznych krytyków astrologii, Sekstus Empiryk (IV w.), który pisał:

„(…) wielu ludzi, którzy różnią się wiekiem, wyglądem zewnętrznym i wieloma indywidualnymi cechami psychicznymi, spotyka wspólna śmierć, gdy giną w bitwie, umierają w ruinach walących się domów, albo toną w katastrofie morskiej; w tej sytuacji warto postawić pytanie, w jaki sposób Chaldejczyk mógłby im przepowiedzieć, póki żyli, mającą wydarzyć się w ich życiu katastrofę. (…) Nie ma przecież sensu przekonywać, że pod wpływem jednego człowieka, któremu los przeznaczył śmierć na morzu, utonęli wszyscy znajdujący się na statku; dlaczego bowiem przeznaczenie tego jednego miałoby przemóc przeznaczenie wszystkich pozostałych”.

W antycznej astrologii ukształtowały się dwie linie argumentacyjne rozwiązujące tę kwestię. Pierwsza, linia metafizyczna, idzie od Klaudiusza Ptolemeusza, który twierdził, że istnieje coś takiego, jak hierarchia horoskopów. A więc, że każdy z nas, a już na pewno osoby na szczytach władzy, partycypuje w losie zapisanym w horoskopie narodowym, który w takim przypadku determinuje los uczestniczących w nim ludzi. Z kolei druga, linia empiryczna, zarysowana została przez Wettiusza Walensa, usiłującego dowieść, że w katastrofach giną ludzie, którym w taki czy inny sposób los zapisał w horoskopie śmierć właśnie w takich okolicznościach, a nie innych.

W przypadku katastrofy samolotu prezydenckiego los wszystkich ludzi obecnych na pokładzie determinowany był przez los głowy państwa, czyli Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w swoim horoskopie miał tranzytującego Urana w kwadraturze do Słońca. Każdy astrolog obudzony w środku nocy powie, że katastrofy lotnicze to domena dewastującego i destrukcyjnego Urana. W tym przypadku konfiguracje planetarne, a więc tranzyty znów zadziałały niemal dosłownie.

 

Lech Kaczyński, 18.06.1949, godz. 2:45, Warszawa.

Trzeba podkreślić, że tranzyt Urana jest długofalowy. W horoskopie Prezydenta zaczął się on w połowie 2009, a skończy dopiero na jesień 2010 roku, czego teraz doświadczy już tylko jego brat bliźniak, Jarosław. To dlatego w prognozie na rok 2009 opublikowanej w „Nieznanym Świecie” (1/2009) pisałem:

„A kryzys ten [kwadratura Urana do Słońca] zapowiadany jest nie tylko w horoskopie głowy państwa, lecz także w horoskopie rozpoczęcia prezydentury Lecha Kaczyńskiego. To właśnie w tym kosmogramie potężnie działający Pluton utworzy wtedy koniunkcję ze Słońcem, a Uran opozycję z Księżycem. Niewykluczone, że będzie to kres, którego żaden polityk nigdy nie chciałby przeżyć”.

Gdy to pisałem, nie sądziłem, że ów kres będzie równoznaczny z tragiczną śmiercią Prezydenta. Nigdy zresztą nie ośmieliłbym się formułować tego typu przewidywań.

Z kolei w „Newsweeku” (1/2009) o tych samych wpływach planetarnych pisałem tak:

„Takie konfiguracje planet uruchomią przeznaczenie, którego prezydent nie będzie w stanie uniknąć. Postępujący upadek prezydentury będzie szedł w parze z pogrążającym się w coraz większym chaosie Jarosławem Kaczyńskim. Świat bliźniaków runie jak domek z kart i nikt nie będzie w stanie powstrzymać destrukcji.”

Gdybym wtedy wiedział, że ta destrukcja będzie się wiązała z tragiczną śmiercią Prezydenta, na pewno inaczej bym te zdania sformułował.

 

Horoskop tragicznego lotu
Prognozowanie katastrof lotniczych nie jest sprawą łatwą ani oczywistą. Tego typu tragedie widoczne są z reguły w horoskopie sporządzonym na moment startu samolotu. TU-154 startował o godz. 7:23, 10 kwietnia 2010 roku na warszawskim Okęciu.

Start prezydenckiego TU-154.

Pierwszy dom symbolizuje start, dom dziesiąty lot, zaś dom czwarty lądowanie. Wiemy, że do katastrofy doszło przy próbie lądowania, a więc sytuację tę obrazuje czwarty dom, w którym znajdujemy Marsa (tradycyjny malefik), tworzącego kwadraturę do Merkurego i Wenus oraz palec boży z Księżycem i Plutonem położonym w VIII domu. Warto zauważyć tutaj także, że Słońce jest w ścisłej koniunkcji z Eris! A to z kolei przy okazji rzuca jeszcze inne światło na tę nowo odkrytą planetę.

Katastrofa TU-154, 10.04.2010, godz. 10:56 DST, Smoleńsk.

Równie wymowny jest horoskop samej katastrofy. W czwartym domu znalazł się Saturn (malefik) tworzący opozycję z Uranem i kwadraturę z Plutonem. Zwraca uwagę także Księżyc (władca ascendentu), który znajduje się w koniunkcji z Neptunem (ofiary) i raniącym Chironem na Medium Coeli. Nie można pominąć faktu, że Neptun i Chiron stoją obecnie w kwadraturze do osi ASC-DSC w horoskopie Lecha Kaczyńskiego.