Od soboty popołudnia siedzę nad białym ekranem monitora, próbując napisać komentarz do tych tragicznych wydarzeń, które miały miejsce 10 kwietnia o godz. 8:56 (czasu polskiego) w Smoleńsku, ale w głowie mam więcej pytań niż odpowiedzi. Pytań, które pewnie zadają sobie teraz wszyscy Polacy. Jak to się mogło stać?
Dla astrologa, od którego oczekuje się przecież jeśli nie dokładnych prognoz dotyczących tego, co się stanie, to przynajmniej wskazówek odnoszących się do grożącego niebezpieczeństwa, takie wydarzenie bez wątpienia nasuwa pytania o rolę losu i przeznaczenia. Innymi słowy, czy było to zapisane w gwiazdach? A jeśli tak, to dlaczego nikt nie potrafił tego przewidzieć?
Prekognicje
Kiedy jesienią 2009 roku przygotowywałem tekst do styczniowego numeru „Nieznanego Świata” (1/2010) dotyczący ogólnej prognozy dla Polski i świata, a który później w zmodyfikowanej wersji ukazał się także na stronach Onet.pl (zobacz TU), jedną z części tego artykułu zatytułowałem „Polska: Merkury w opałach”., pisząc m.in.:
„Dla Polski będzie to czas przełomów, które rozegrają się wielopłaszczyznowo. W historycznym horoskopie naszego państwa (chrzest Mieszka I) półkrzyż planetarny tworzony w 2010 roku przez Saturna w Wadze, Plutona w Koziorożcu oraz Jowisza z Uranem w Baranie obejmie swym działaniem przede wszystkim Merkurego – patrona komunikacji, informacji, podróży, dokumentów. W horoskopie Polski Merkury przebywa w domu dziewiątym symbolizującym duchowieństwo, sądownictwo, dyplomację międzynarodową, szkolnictwo wyższe, eksport i import oraz przemysł stoczniowy. Dlatego to właśnie w tych obszarach zajdą największe i zarazem najbardziej zasadnicze zmiany. Oprócz tego Merkury w horoskopie naszego państwa powiązany jest z parlamentem, polityką wewnątrzpaństwową, odpowiada także za budżet, skarb państwa, finanse i ogólnonarodowy kapitał. Jak widać, konsekwencje wpływu półkrzyża na Merkurego będą dla Polski ogromne i dalekosiężne.”
Oczywiście, nie wynika z tego jednoznacznie, że w kwietniu dojdzie do straszliwej tragedii, w której zginie nie tylko Para Prezydencka, ale również szereg czołowych polityków i innych osobistości. Astrologia zresztą nie zna żadnego algorytmu, ani nie posługuje się żadnym kosmicznym wzorcem, który jasno wskazywałby, że oto rozbije się prezydencki samolot, a katastrofy nikt nie przeżyje. Takie spekulacje pozostają raczej w gestii wróżbitów lub wieszczy niż astrologów.
Jakkolwiek, tym, co dla astrologa jest w tej tragedii najbardziej zdumiewające, to fakt, że wspomniany w powyższym cytacie złowieszczy półkrzyż planetarny na Merkurego przypadnie także na czas przedterminowych wyborów prezydenckich. Notabene ów półkrzyż w czerwcu przekształci się wraz z zaćmieniem Księżyca w wielki krzyż planetarny, zwiastujący zdecydowany przełom i punkt zwrotny.
Horoskop Polski (Chrzest Mieszka I), 14.04.966, godz. 10:55 UT, Poznań.
Oczywiście, tego typu konfiguracja nie musi wskazywać na katastrofę lotniczą będącą ciosem dla polskiej władzy, tym niemniej planety zadziałały tu w sposób absolutnie dosłowny, co w astrologicznej analizie nie zawsze bierze się pod uwagę, bo wydaje się to zbyt proste. Tak więc gdy pytamy o to, czy ta tragedia musiała się wydarzyć, czy była ona koniecznym zrządzeniem losu, czy wpisuje się w skomplikowane i martyrologiczne dzieje naszego narodu, to odpowiedź jest tylko jedna: Tak, to musiało się zdarzyć, bo na to faktycznie wskazuje horoskop, ściślej mówiąc ów „Merkury w opałach”, który teraz nabiera zupełnie innego znaczenia.
Horoskop III RP, 31.12.1989, godz. 00:00, Warszawa.
Również w horoskopie III RP to tragiczne wydarzenie także jest wyraziście zaznaczone. W tekście dotyczącym prognozy dla Polski i świata na rok 2009 („Nieznany Świat” 1/2009) napisałem:
„(…) rok 2009 to, mimo spadków, czas względnego spokoju, gdyż dopiero następne lata przyniosą bardziej poważne zawirowania. Wiązać się one będą z Plutonem, który – przechodząc przez znak Koziorożca – w latach 2010-2016 będzie tworzył w horoskopie III RP koniunkcję do Urana, Słońca, Neptuna, Saturna, a jeszcze później do Merkurego. Można powiedzieć, że Polska przygotowuje się do zmian zakrojonych na wielką skalę. Zmiany te porównywalne będą jedynie z początkiem lat dziewięćdziesiątych, kiedy nastąpiła transformacja ustrojowa i wszyscy musieliśmy nauczyć się żyć w zupełnie nowej rzeczywistości. Wtedy miało to związek z rebelianckim i wyzwolicielskim Uranem. Teraz zaś daje o sobie znać głęboki, intensywny i potężny Pluton, który przynosi zmiany nie tylko trwałe, ale i nieodwracalne.”
Jak się okazuje, obecne zmiany faktycznie są nieodwracalne, bo symbolizowane przez przynoszącego śmierć Plutona, dlatego mogą one przekształcić bieżącą politykę bardziej, niż mogło się to wydawać wcześniej. Wchodzimy bowiem w okres politycznego dojrzewania, który zapoczątkowany został przez narodową traumę plutoniczną. Traumę, która chyba jeszcze nigdy nie stała się udziałem żadnego innego narodu.
Horoskop Prezydenta
Pytaniem z zupełnie innej kategorii jest astrologiczna kwestia samej katastrofy, w której zginęli ludzie mający przecież całkiem różne horoskopy. Wprawdzie wstrząs powodujący traumę narodową dość dobrze opisują omówione wyżej układy planetarne konstruujące się obecnie w horoskopach Polski i III RP, tym niemniej feralnym samolotem leciało przecież prawie sto osób i każda z nich miała inny horoskop. Jak to się dzieje, że w jednym miejscu i czasie spotykają się różni ludzi, których łączy ten sam los?
Tę problematyczną kwestię podniósł już jeden z antycznych krytyków astrologii, Sekstus Empiryk (IV w.), który pisał:
„(…) wielu ludzi, którzy różnią się wiekiem, wyglądem zewnętrznym i wieloma indywidualnymi cechami psychicznymi, spotyka wspólna śmierć, gdy giną w bitwie, umierają w ruinach walących się domów, albo toną w katastrofie morskiej; w tej sytuacji warto postawić pytanie, w jaki sposób Chaldejczyk mógłby im przepowiedzieć, póki żyli, mającą wydarzyć się w ich życiu katastrofę. (…) Nie ma przecież sensu przekonywać, że pod wpływem jednego człowieka, któremu los przeznaczył śmierć na morzu, utonęli wszyscy znajdujący się na statku; dlaczego bowiem przeznaczenie tego jednego miałoby przemóc przeznaczenie wszystkich pozostałych”.
W antycznej astrologii ukształtowały się dwie linie argumentacyjne rozwiązujące tę kwestię. Pierwsza, linia metafizyczna, idzie od Klaudiusza Ptolemeusza, który twierdził, że istnieje coś takiego, jak hierarchia horoskopów. A więc, że każdy z nas, a już na pewno osoby na szczytach władzy, partycypuje w losie zapisanym w horoskopie narodowym, który w takim przypadku determinuje los uczestniczących w nim ludzi. Z kolei druga, linia empiryczna, zarysowana została przez Wettiusza Walensa, usiłującego dowieść, że w katastrofach giną ludzie, którym w taki czy inny sposób los zapisał w horoskopie śmierć właśnie w takich okolicznościach, a nie innych.
W przypadku katastrofy samolotu prezydenckiego los wszystkich ludzi obecnych na pokładzie determinowany był przez los głowy państwa, czyli Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w swoim horoskopie miał tranzytującego Urana w kwadraturze do Słońca. Każdy astrolog obudzony w środku nocy powie, że katastrofy lotnicze to domena dewastującego i destrukcyjnego Urana. W tym przypadku konfiguracje planetarne, a więc tranzyty znów zadziałały niemal dosłownie.
Lech Kaczyński, 18.06.1949, godz. 2:45, Warszawa.
Trzeba podkreślić, że tranzyt Urana jest długofalowy. W horoskopie Prezydenta zaczął się on w połowie 2009, a skończy dopiero na jesień 2010 roku, czego teraz doświadczy już tylko jego brat bliźniak, Jarosław. To dlatego w prognozie na rok 2009 opublikowanej w „Nieznanym Świecie” (1/2009) pisałem:
„A kryzys ten [kwadratura Urana do Słońca] zapowiadany jest nie tylko w horoskopie głowy państwa, lecz także w horoskopie rozpoczęcia prezydentury Lecha Kaczyńskiego. To właśnie w tym kosmogramie potężnie działający Pluton utworzy wtedy koniunkcję ze Słońcem, a Uran opozycję z Księżycem. Niewykluczone, że będzie to kres, którego żaden polityk nigdy nie chciałby przeżyć”.
Gdy to pisałem, nie sądziłem, że ów kres będzie równoznaczny z tragiczną śmiercią Prezydenta. Nigdy zresztą nie ośmieliłbym się formułować tego typu przewidywań.
Z kolei w „Newsweeku” (1/2009) o tych samych wpływach planetarnych pisałem tak:
„Takie konfiguracje planet uruchomią przeznaczenie, którego prezydent nie będzie w stanie uniknąć. Postępujący upadek prezydentury będzie szedł w parze z pogrążającym się w coraz większym chaosie Jarosławem Kaczyńskim. Świat bliźniaków runie jak domek z kart i nikt nie będzie w stanie powstrzymać destrukcji.”
Gdybym wtedy wiedział, że ta destrukcja będzie się wiązała z tragiczną śmiercią Prezydenta, na pewno inaczej bym te zdania sformułował.
Horoskop tragicznego lotu
Prognozowanie katastrof lotniczych nie jest sprawą łatwą ani oczywistą. Tego typu tragedie widoczne są z reguły w horoskopie sporządzonym na moment startu samolotu. TU-154 startował o godz. 7:23, 10 kwietnia 2010 roku na warszawskim Okęciu.
Start prezydenckiego TU-154.
Pierwszy dom symbolizuje start, dom dziesiąty lot, zaś dom czwarty lądowanie. Wiemy, że do katastrofy doszło przy próbie lądowania, a więc sytuację tę obrazuje czwarty dom, w którym znajdujemy Marsa (tradycyjny malefik), tworzącego kwadraturę do Merkurego i Wenus oraz palec boży z Księżycem i Plutonem położonym w VIII domu. Warto zauważyć tutaj także, że Słońce jest w ścisłej koniunkcji z Eris! A to z kolei przy okazji rzuca jeszcze inne światło na tę nowo odkrytą planetę.
Katastrofa TU-154, 10.04.2010, godz. 10:56 DST, Smoleńsk.
Równie wymowny jest horoskop samej katastrofy. W czwartym domu znalazł się Saturn (malefik) tworzący opozycję z Uranem i kwadraturę z Plutonem. Zwraca uwagę także Księżyc (władca ascendentu), który znajduje się w koniunkcji z Neptunem (ofiary) i raniącym Chironem na Medium Coeli. Nie można pominąć faktu, że Neptun i Chiron stoją obecnie w kwadraturze do osi ASC-DSC w horoskopie Lecha Kaczyńskiego.