W najnowszym numerze tygodnika Newsweek (53/2010) znajduje się moja prognoza polityczna dla Polski. Tekst dostępny jest w wydaniu papierowym.
Zapraszam do lektury.
W najnowszym numerze tygodnika Newsweek (53/2010) znajduje się moja prognoza polityczna dla Polski. Tekst dostępny jest w wydaniu papierowym.
Zapraszam do lektury.
Gdy narodził się Zbawiciel, astrologia była już w pełni ukształtowaną dyscypliną.
Legenda o Gwieździe Betlejemskiej oraz cała astralna mitologia chrześcijańska nie wzięły się znikąd. Nikt przecież nie wymyślił jej naprędce. Wręcz przeciwnie. Boskie znaki na niebie, jakie miały towarzyszyć narodzinom i śmierci Jezusa i mają się jeszcze raz powtórzyć w czasie Jego ponownego przyjścia, są ściśle powiązane z dawną symboliką astrologiczną. Niektórzy, jak prof. Michael Molnar (University of Wisconsin), są przekonani, że Trzej Magowie tak naprawdę byli astrologami, którzy dlatego udali się w podróż do Betlejem, bo wcześniej wykreślili horoskop. Zobaczyli w nim królewską koniunkcję Księżyca z Jowiszem i to ona prowadziła ich do Dzieciątka Jezus, a nie nadprzyrodzone widowisko na nieboskłonie.
Wróżbiarstwo i stawianie horoskopów było w tamtych czasach szeroko rozpowszechnione, a wszelkie sztuki mantyczne zdążyły zyskać sobie nie tylko zwolenników, ale i zawziętych wrogów, głównie wśród niektórych filozofów.
Ale nie wszyscy uczeni wyrażali się o astrologii z dezaprobatą. Elity Wiecznego Miasta były nią wręcz oczarowane. Zresztą warto przypomnieć, że powstanie Rzymu było ściśle konsultowane z astrologiem Lucjuszem Firmanusem, który na podstawie układów gwiazd wyznaczył dokładny termin budowy nowego imperium. Później, uczony i senator, Nigidiusz Figulus jako pierwszy usiłował połączyć astrologię z ówczesnymi wierzeniami rzymskimi, wykazując, że nie stoi ona w sprzeczności z religią. Co więcej, astrologia pomagała cesarzom w utrzymaniu władzy i eliminowaniu przeciwników politycznych. Na przykład Gajusz Oktawiusz (I w. p.n.e.) usłyszał same dobre wieści od astrologa Teogenesa, który gdy zobaczył horoskop cesarza, skoczył z miejsca i rzucił mu się do nóg w hołdzie. Oktawiusz był zachwycony prognozą i krótko potem kazał wybić monety z wizerunkiem Koziorożca, bo w tym znaku miał Księżyc. Oktawiusz August był tak wielkim entuzjastą astrologii, że Marek Maniliusz, napisał dla niego dydaktyczny poemat astrologiczny Astronomicę – podręcznik opisujący z detalami sztukę przewidywania przyszłości z gwiazd.
Również cesarz Hadrian, który po śmierci w 138 roku został włączony w poczet bogów, miał niezwykle pomyślny horoskop zapowiadający przeogromne sukcesy polityczne. Sporządził go Antygon z Nicei, lekarz i astrolog, który stwierdził, że Hadrian – podobnie jak Jezus – urodził się z królewską koniunkcją Księżyca z Jowiszem na ascendencie.
Z kolei Tyberiusz, zmarły kilka lat po Jezusie, wsławił się tym, że jako pierwszy cesarz miał swojego nadwornego astrologa. Został nim niejaki Trazyllus, autor zaginionego traktatu „Pinax”. I nawet gdy senatorowie skazali astrologów na banicję, Trazyllus zachował stanowisko, chociaż Pituniusz czy Marcjusz zostali przykładnie zgładzeni. Tyberiusz zresztą skazał na śmierć wielu ludzi parających się gwiaździarstwem, ale Trazyllusowi kazał stawiać horoskopy dla osób, które mogłyby go zrzucić z tronu.
Istotną rolę w cesarstwie odegrał także, syn Trazyllusa, Balbilus nadworny astrolog Klaudiusza, Nerona i Wespazjana. Balbilus wypracował stosowany później przez wieki system planet przedłużających życie i zagrażających mu. Był też doskonale zaznajomiony z magią mezopotamską. Kiedy w horoskopie Nerona dochodziło do niekorzystnych konstelacji gwiazd, kazał wykonywać babiloński rytuał namburbi, który miał ochronić przed niepomyślnymi wpływami planet. Rytuał ten był okrutny, polegał na zamordowaniu kilku arystokratów lub chrześcijan.
Jednak Doroteusz z Sydonu nie miał rąk splamionych krwią. Ten wybitny astrolog z I wieku n.e. napisał wspaniały traktat, na którym wzorowali się późniejsi astrologowie, zwłaszcza arabscy. Ich nauki zaś miały potężny wpływ na rozwój astrologii średniowiecznej i renesansowej. Można powiedzieć, że Jezus żył w czasach, w których wiedza astrologiczna kwitła, a najbujniej zaczęła się rozwijać już kilka wieków później.