Astrologia mundalna (polityczna) wypracowała szereg metod, które mniej lub bardziej precyzyjnie pozwalają rozstrzygnąć to, kto wygra wybory. Jedna z tych metod odnosi się bezpośrednio do horoskopu samych wyborów.
Taki horoskop można stawiać zarówno na moment otwarcia lokali wyborczych, jak i na czas ich zamknięcia, a więc na koniec głosowania, kiedy przynajmniej teoretycznie wszystko jest już jasne.
Otwarcie lokali wyborczych, 20.06.2010, godz. 6:00, Warszawa.
Patrząc ogólnie na horoskop wyborów, to niestety nie jest nadzwyczaj pomyślny. Wielki Krzyż, który tworzą Jowisz z Uranem w Baranie, Saturn w Pannie, Pluton w Koziorożcu oraz Słońce w Bliźniętach, to zwiastun ogromnego napięcia, stresu, ciężaru, społecznych konfliktów i nieprzyjemnych tarć. Tak się składa, że Słońce będące jednym z ramion tego planetarnego krzyża wypada dokładnie na urodzeniowym Słońcu zarówno Jarosława Kaczyńskiego, jak i na Słońcu w horoskopie Prawa i Sprawiedliwości. Można więc powiedzieć, że gdyby Kaczyński wygrał w pierwszej turze, to musiałby nieść krzyż. Cała ta prezydentura, o którą się ubiega, byłaby zarówno dla niego, jak i jego partii prawdziwym „krzyżem pańskim”. Z drugiej strony ewidentna porażka mogła by oznaczać dalszą walkę, żeby nie powiedzieć ofensywę, biorącą w krzyżowy ogień koalicję rządzącą.
Jednak horoskop wyborów można także rozpatrywać jako autonomiczny kosmogram. Z uwagi na fakt, że wybory trwają przez cały dzień i jest to przecież decydujący moment całej kampanii, to zgodnie z regułami astrologii tradycyjnej należałoby się w takim przypadku posłużyć tzw. horoskopem dziennym.
Za początek dnia dawni astrologowie uważali nie północ, lecz wschód Słońca, czyli moment, kiedy Słońce znajduje się na ascendencie. Taki horoskop można zresztą stawiać nie tylko dla dni wyborów, lecz tak naprawdę na każdy inny dzień, po którym oczekujemy ważnych i rozstrzygających wydarzeń. Niewątpliwie dzień wyborów takim dniem jest, ponieważ to kulminacyjny punkt politycznej walki.
Jeżeli kampanię prezydencką przyrównamy do swoistej bitwy, a dzień wyborów do finalnego etapu tej bitwy, wówczas horoskop dnia wyborów należałoby potraktować jako horoskop decydującego starcia. Aby właściwie zinterpretować taki horoskop, trzeba sięgnąć po dawne reguły obowiązujące na gruncie tzw. astrologii militarnej, czyli posłużyć się metodami, według których dawni astrologowie rozstrzygali o wyniku bitwy czy wojny.
Walka Rolanda z olbrzymem.
W przypadku wyborów prezydenckich mamy do czynienia z walką pomiędzy tymi, którzy chcą władzę podtrzymać, a rywalami, którzy mogą im tę władzę odebrać. Z astrologicznego punktu widzenia wszystko rozgrywa się więc na osi ascendent/descendent, gdzie pierwszy dom reprezentuje polityka walczącego o utrzymanie władzy, względnie polityka będącego faworytem przedwyborczych sondaży, zaś dom siódmy wskazuje na jego bezpośredniego rywala, konkurenta politycznego, który zagraża jego zwycięstwu.
O szansach na wygraną którejś ze stron mówi przede wszystkim porównanie horoskopowej siły planet, jaką mają władca ascendentu i władca descendentu. Z grubsza reguły te sprowadzają się do analogicznych procedur, jakie wykorzystuje astrologia horarna do oceny siły sygnifikatorów.
Zwycięstwo po stronie osoby reprezentowanej przez ASC będzie miało miejsce wtedy, gdy:
1. władca ASC jest w I domu (najlepiej w znaku swojego władztwa);
2. władca DSC jest w I domu (najlepiej w tym samym znaku, co ASC);
3. władca DSC jest na wygnaniu, w upadku bądź peregrine;
4. władca ASC jest w wywyższeniu, względnie w swojej troistości, swoich granicach (termy) bądź w swoim obliczu (dekanacie);
5. władca MC jest w domu I, co powinno ułatwić objęcie urzędu;
6. dobrze obsadzony jest dom II, mówiący o silnym zapleczu i sojusznikach.
Z kolei osoba reprezentowana przez DSC zwycięży wtedy, gdy zostaną spełnione analogiczne warunki w odniesieniu do VII domu, czyli:
1. władca DSC znajduje się w domu VII (najlepiej w domicylu);
2. władca DSC jest w godności (przez znak, wywyższenie, troistość, granice bądź oblicze);
3. władca ASC przebywa w domu VII, będąc tym samym więźniem przeciwnika;
4. władca ASC jest w upadku bądź na wygnaniu;
5. władca MC, względnie IC jest w domu VII;
6. mocne obsadzenie domu VIII.
Dzień wyborów prezydenckich, 20.06.2010, godz. 4:21, Warszawa.
W przypadku tegorocznych wyborów prezydenckich sprawa wygląda następująco. Bronisław Komorowski jest zarówno faworytem wyborów, jak i politykiem okolicznościowo pełniącym funkcję prezydenta, toteż w horoskopie dnia wyborów jest on reprezentowany przez władcę ascendentu, a więc Merkurego. Natomiast Jarosław Kaczyński, główny jego rywal, który przystąpił do kampanii jako ostatni kandydat, symbolizowany jest przez władcę descendentu, czyli przez Jowisza.
Pomijając Wielki Krzyż współtworzony przez Jowisza, planeta ta nie jest w tragicznym położeniu. Nie przebywa już wprawdzie w Rybach, a więc w swoim domicylu, lecz w Baranie, ale akurat ma godność przez granice (termy). Pierwsze sześć stopni Barana należą do granic Jowisza. Można powiedzieć, że Jarosław Kaczyński nie jest w tej walce bez szans. Jakkolwiek Merkury jest zdecydowanie silniejszy, ponieważ przebywa w swoim znaku (domicyl). Do tego, Merkury jest tu almutenem, czyli najsilniejszą planetą w horoskopie.
Odpowiedź jest zatem dość jednoznaczna: Bronisław Komorowski ma dużą szansę pokonać swojego rywala, co wcale nie znaczy, że zbierze 50% głosów. Niewykluczone, że potrzebna będzie dogrywka 4 lipca, a to może skomplikować sytuację, ponieważ II tura wyborów odbyłaby się między zaćmieniami.
Panie Piotrze, co to jest almuten?
Almuten to pojęcie z astrologii arabskiej i oznacza „zwycięską planetę”. Procedura wyznaczania almutena jest dość skomplikowana i bierze się tu pod uwagę różne czynniki i zresztą uznaje się różne kryteria, począwszy od godności esencjalnej, poprzez stosunek do tzw. pięciu punktów hylegialnych, położenie w domach, aż po władcę dnia i godziny. Następnie wszystko się sumuje i wychodzi almuten. Almuten nie może być mylony z dawnym władcą horoskopu (Dominus Geniturae), który też jest najsilniejszą planetą, tyle że bierze się tu pod uwagę trochę inne kryteria.
A Pan znowu usiłuje zaczarować rzeczywistość – ale i tak nic to nie da.. Ignorancja i pustosłowie Komorowskiego są porażające.Horoskop dnia wyborów, który Pan przytacza potwierdza to co pisałem w komentarzach już parę tygodni temu:1. Kaczyński to Jowisz+Uran (tu w tym horoskopie w XI domu – a więc może spełnią się marzenia). 2. Komorowski to Merkury (tu w XII domu, choć nie tylko tu , dziś Gibaszewski podał horoskop Komorowskiego w którym ascendent jest ok. 20 stopnia Bliźniąt, a wtedy poprzedni Pana wpis: „Dlaczego Komorowski może wygrać wybory?” bierze w łeb). To pokazuje (XII dom) na wpływ tajnych sił działających za jego plecami. No cóż zobaczymy po tych wyborach czy te siły są tak mocne, że wezmą całą władzę w Polsce. A faktycznie układy planetarne na najbliższe 3 miesiące są tak fatalne, że w warunkach polskich może to zwiastować tylko kolejną „wojnę na górze”. p.s.jako Polakowi jest mi przykro, że nawet gazetka paraezoteryczna: „Gwiazdy mówią…” na okładce numeru z 13.06.2010 pokazując montaż zdjęć (to chyba raczej grafika a nie zdjęcia) stara się ośmieszyć Kaczyńskiego (wystarczy porównać miny Kaczyńskiego i Komorowskiego na tej okładce). Nie chce mi się tego komentować bo sprawa jest bardziej niż oczywista.Rzadko tę gazetkę kupuję ale po tej okładce chyba przestanę w ogóle.Coraz trudniej żyć w kraju gdzie wszystko jest sterowane politycznie.
> 1. Kaczyński to Jowisz+Uran (tu w tym horoskopie w XI domu> – a więc może spełnią się marzenia).Pan naprawdę wierzy, że Kaczyński marzy o prezydenturze?> Gibaszewski podał horoskop Komorowskiego w którym> ascendent jest ok. 20 stopnia Bliźniąt,Jeżeli uważa Pan, że Komorowski to podwójne Bliźnięta, to radzę odrobić lekcję z „Homo-Zodiacusa” Weresa.> wpływ tajnych sił> działających za jego plecami. No cóż zobaczymy po tych> wyborach czy te siły są tak mocne, że wezmą całą władzę w> Polsce.Varuno, te wrogie siły to sławetny układ! Tyle że układ planet w horoskopie!> Rzadko tę gazetkę kupuję ale po tej okładce chyba> przestanę w ogóle.Nie projektuję okładek, więc proszę do mnie swych żali nie kierować.
Pan ze starożytną a ja z midpunktami chociaż na Pana ubitej ziemi (na momet wschodu Słońca w dniu wyborów):A więc:Komorowski to Merkury:Merkury w midpunkcie Marsa i Urana: KATASTROFAMerkury w midpunkcie Marsa i Jowisza: tu trochę lepiejMerkury w midpunkcie Księzyca i Neptuna: złudzeniaKaczyński to Jowisz:Jowisz w midpunkcie Słońca i Plutona: ZDOBYCIE WŁADZYJowisz w midpunkcie Ascendentu i Plutona: wielka wygranaJowisz w midpunkcie Jowisza i Urana : wielki przełomNo i zobaczymy czy midpuinkty działają? Sam jestem ciekaw.
Nie daj Panie Boże! Takiego rozwiązania nikomu nie życzę, nawet wrogowi
1. Nie wzywaj imienia Pana na nadaremno.2. Miłość jest ślepa.3. Pluton działa w USA dużo bardziej niż gdzie indziej (ciekawe czemu?).
merkury jest silny przez położenie w bliźniętach ale słaby przez położenie w xII d. XII dom to bezradność to siła kogoś zamkniętego w studni. mozna tupać ale świat nie uslyszy. A Jowisz mimo trudnych aspektów jest na MC. Kaczor powinien wygrać. Bardzo ładne określenie „wygrany poniesie krzyż” ale dotyczy obu a nie jednego kandydata. Jak się panu podoba klejenie Komorowskiego do twardogłowców z lewicy? Bardzo ciekawym przypadkiem do analizy tranzytów Saturna i Urana jest Cimoszewicz (solarna Panna). Ten to ma antyfazę. Do wyjścia Saturna z Panny powinien trzymać gębę na kłódkę. Widocznie PO coś na niego ma i go łagodnie zmiękcza, żeby nie powiedzieć szantażuje. Przy całej sympatii do PO Komorowski skądinąd sympatycznie wyglądający pan nie powinien zostać prezydentem BO JEST MARIONETKĄ. Metodą wyboru najmniejszego zła niech będzie Kaczor. Los dał mu szansę, żeby odpracować draństwa i faszystowskie ciągotki z 2005 r, gdy władza uderzyla mu do głowy. niech niesie ten krzyż bo sporo w swoim czasie narozrabial. A Tuskowi kończy się mocny plutoniczny czas (wielki trygon, Pluton-Pluton tranzytowy- Słońce) to i nie dziw, że władza w sposób wybitnie rybi zaczyna przeciekać mu przez palce. (opozycja Neptun Słońce w radixie i kończące się wsparcie ze strony tranzytowego Plutona). pozdrawiam uczestnikow tej niesłychanie ciekawej dyskusji a autorowi bloga dziekuję za odkurzanie metod dawnej astrologii.
Jednak w tym przypadku wydaje się, że Merkury jest silniejszą planetą. Jest dyspozytorem końcowym i posługując się językiem obrazowym, wygląda to tak, jakby trzymał wszystko w ręku.
Słuszna uwaga. Merkury jest tu dyspozytorem końcowy, co jeszcze bardziej podkreśla jego kluczową rolę w tym horoskopie.
> merkury jest silny przez położenie w bliźniętach ale słaby> przez położenie w xII d. W ocenie siły planet domifikacja ma drugorzędne znaczenie, ale nawet jeżeli jest on w XII domu, to i tak jest silniejszy niż Jowisz. Poza tym Jowisz jest na wierzchołku XI domu, a nie na MC.> pozdrawiam uczestnikow tej niesłychanie ciekawej dyskusji> a autorowi bloga dziekuję za odkurzanie metod dawnej> astrologii.Bardzo proszę.
Każdy widzi co chce widzieć, ja w Bliźniętach na asc. widzę dwóch Bliźniaków (których Merkury w 12 domu siedzi), a na desc. widzę Strzelca, Jowisz (11 dom, z Uranem), czyli naszą Rybę, która po debacie telewizyjnej stała się nagle gwiazdą, bo wygrała ją bezapelacyjnie co nawet przeciwnicy przyznać musieli.Lwi
> Każdy widzi co chce widziećHoroskop to nie szklana kula!
Merkury który reprezentuje p. Komorowskiego jest w punkcie lustrzanym z ogonem smoka, dość dokładnie. Teoretycznie można to potraktować jako koniunkcje.Gdyby przyjąć technikę punktów lustrzanych jako dodatkowy wskaźnik to Merkury zaczyna wyglądać inaczej + XII dom i robi się tajemniczo.
Z kolei punkt lustrzany (antiscia) Jowisza znajduje się dokładnie na Saturnie, który jest władcą X domu reprezentującym urząd Komorowskiego. To też może wyglądać tajemniczo. Jednak przy ocenie siły planet aspekty i antiscia mają drugorzędne znaczenie, nie wspominając już o midpunktach.Zobaczymy, do niedzieli nie zostało dużo czasu.
Dla pełnego obrazu w Contrantiscia Merkurego znajduje się Głowa Smoka… Jednakże osobiście nie sądzę, aby tego typu szczegóły miały w tym przypadku kluczowe znaczenie.
Gdyby jednak nie brak pod uwagę punktów lustrzanych to wychodzi na to że Merkury nie ma żadnych aspektów..nawet małych… taka samotna wyspa a to raczej nie dobrze.
Niekoniecznie. Patrzymy na aspekty aplikacyjne. Dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych Księżyc w Wadze utworzy trygon do tego Merkurego.
Na godzinę zamknięcia lokali wyborczych z kolei, Wenus i Księżyc będą w ścisłym kwintylu (Księżyc na MC). Do trójkątnej konfiguracji Palmą zwanej jest do tego midpunkt Neptuna, Lilith, Chirona i Urana z Jowiszem. Ten midpunkt w połowie Ryb jest z kolei w koniunkcji z midpunktem Słońca i Jowisza, też w Rybach u „trzeciego”, czyli Napieralskiego, w jego osobistym horoskopie.Chociaż wydaje się co on może wywinąć, to jednak coś wywinie.
Są różne prawa, różne schematy stosowania praw astrologii,ale dla mnie porównawczy PUPILI na chwile ich akcesu są wykładnią ich sukcesu lub porażki. Chwila otwierania lub zamykania skrzynek do losów to jest to samo co wystąpienie …..A jak wygląda ich horoskop prównawczy na chwilę akcesu?
Tak czy inaczej w chwili zamknięcia lokali wyborczych księżyc będzie Via Combusta. Odpowiedzi na wszelkie pytania dlaczego, jak coś się stało będą daremne a Jowisz słaby nie jest dlatego niewiele zaryzykuje jeśli napisze że dogrywka jest nieunikniona 🙂
„Niewykluczone, że potrzebna będzie dogrywka 4 lipca, a to może skomplikować sytuację, ponieważ II tura wyborów odbyłaby się między zaćmieniami.”To teraz proszę o wyjaśnienie, bo druga tura będzie potrzebna.
to ja tez czekam na analizę dlaczego sytuacja (BK) może się skomplikować (??)
Ciekawe co na to wszystko Jan Kulczyk?
Horoskop horoskopem.A prezydentem niech zostanie Jarosław Kaczyński .
A niech tam, przynajmniej będzie o czym pisać.
Oby nie! Panie Piotrze pozdrawiam i życzę Panu i Polsce mądrego i wyważonego prezydenta – wybór nasuwa się sam.Niech wygra Pan Bronisław K. Dzięki za wnikliwe i wyjątkowo trafione analizy.
ico? wygrał wybory Bronisław Komorowski a Jarek zgotował Polakom „istną drogę krzyzową” na wiele miesiecy a teraz mam nafzieje, że padnie w boju na zawsze!