Pierwszy horoskop, jaki zachował się do naszych czasów, pochodzi z Grecji i jest datowany na 7 lipca 62 roku p.n.e. Horoskop ten został sporządzony na koronację Antiochusa Kommageny, kiedy na niebie miała miejsce potrójna koniunkcja Merkurego, Marsa i Księżyca w znaku Lwa.
Natomiast najstarszy zachowany tekst astrologiczny z terenów Polski pochodzi prawdopodobnie z roku 1068. Zatytułowany jest on Speculum astrologicum, a napisała go Gertruda Piastówna, córka króla Mieszka II. Znajdujemy w nim jedynie dość lakoniczne stwierdzenia typu: „Księżyc jest dobry” albo „Księżyc nie jest dobry” oraz astrologiczne rady na każdy dzień. W drugiej części tego tekstu Gertruda podaje charakterystykę nowego roku, biorąc pod uwagę dzień tygodnia pierwszego dnia nowego roku. Czyli można powiedzieć, że zajmowała się ona astrologią mundalną.
Jednak pierwszy „prawdziwy” horoskop, jaki zachował się w tekstach powstałych na ziemiach polskich, został sporządzony dopiero pod koniec XIV wieku. Jego autorem jest anonimowy astrolog, który sporządził horoskop dla Elżbiety Bonifacji, przedwcześnie zmarłej córki Jadwigi i Władysława Jagiełły.
Horoskop datowany jest na 22 czerwca 1399 roku (Kraków), a w zachowanym rękopisie można przeczytać: ascendens 2dus gradus Piscis. Jupiter dominus descendentis, dominus coniunctionis Saturnus. Oznacza to, że horoskop został sporządzony na godzinę 22:35 LT (=21:15 GMT).
Nasz astrolog na pewno nie zastosował systemu domów Campanusa, mimo że był on wówczas znany. Przypuszczalnie użył on systemu Alcabitiusa, który w średniowiecznej Europie był powszechnie stosowany, dopóki nie wyparł go system Regiomontanusa.
Astrolog pisze, że horoskop jest złowróżbny, ponieważ Mars przebywa w domu śmierci. Rzeczywiście, Elżbieta Bonifacja żyła tylko 21 dni.
Warto dodać, że astrolog sporządził też horoskop poczęcia Elżbiety, wyznaczając go nie metodą opisywaną w Centiloquium (pkt. 51: Znak, w którym znajduje się Księżyc w chwili urodzenia, uważaj za ascendent horoskopu poczęcia, zaś znak, w którym Księżyc mógł się znajdować w chwili zapłodnienia lub przeciwległy doń, przyjmij za znak wschodzący podczas urodzenia.), lecz na podstawie informacji otrzymanych od królowej, a więc na południe (10:40 GMT), 16 września 1398, Kraków.
Astrolog uznał, że królowi urodzi się syn, ponieważ – jak widać – wszystkie planety (oprócz Merkurego) przebywają w znakach męskich. Co ciekawe Mars również jest tutaj w ósmym domu.
Oprócz tego, że horoskopy te dotyczą konkretnej osoby, to jednak mogą być one także potraktowane jako symboliczne horoskopy początku polskiej astrologii. Szczególnie odnosi się to do horoskopu poczęcia Elżbiety Bonifacji, ponieważ został on sporządzony jako pierwszy.
Kiedy dołoży się do niego planety nowożytne, a także Chirona, Ceres, Lilith i Eris, wówczas horoskop ten staje się bardzo wyrazisty, ponieważ wszystkie osie okupowane są przez planety.
Patron astrologii, Uran przebywa w pierwszym domu tworząc opozycję do Plutona z Neptunem. Jest to wyjątkowo rzadko występująca konfiguracja, a w tym horoskopie jest ona dodatkowo „zindywidualizowana” poprzez Słońce, które będąc na MC tworzy trygon do Neptuna i Plutona. Tymczasem władca ascendentu – Jowisz – oraz władca Słońca – Wenus – są w królewskim znaku Lwa. Byłby to więc bardzo interesujący horoskop polskiej astrologii. A do tego ścisła opozycja Słońca z Eris na osiach MC/IC mogłaby nam wiele powiedzieć jeśli już nie o minionych i współczesnych autorytetach astrologicznych, to przynajmniej o samej Eris, która zdaje się tu odgrywać kluczową rolę.
Nie wiem, na ile ten horoskop rzeczywiście nadaje się do symbolicznego czytania dziejów i charakteru astrologii w Polsce, ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by próbować badać go właśnie pod tym kątem.
Panie Piotrze co sie dzieje , ze nie pisze pan ostatnio nic nowego na blogu
Panie Michale, mam ogromne poczucie winy, że ostatnio na blogu nic się nie dzieje, ale jestem tak zawalony robotą, że chwilowo blog musi poczekać. Proszę być jednak dobrej myśli…
Prosimy o cos ekstra na pierwsza rocznice zalozenia bloga
Jak dobrze, że jednak można liczyć na dalszy ciąg – przyznam, że zacząłem się obawiać, że to już koniec bloga
Nie, to nie jest koniec bloga. Przynajmniej taką mam nadzieję. Proszę jeszcze o trochę cierpliwości.