Kiedy w październiku Benazir Bhutto cudem uszła z życiem z przerażającego zamachu, jaki przygotowali na jej powitanie polityczni przeciwnicy, napisałem na blogu, że „walka w styczniowych wyborach w Pakistanie zapowiada się na straszliwą” [zob. notkę Zamach na Benazir Bhutto]. Dziś wiemy, że przywódczyni pakistańskiej opozycji przeczuwała, że prędzej czy później ktoś ją zamorduje.
Jak się patrzy na horoskop Benazir Bhutto (powyżej), można odnieść wrażenie, że nie zdołała ona uciec przeznaczeniu. Choć nie lubię słowa „przeznaczenie”, to jednak żadne inne nie oddaje tego, co się wczoraj stało. Jak już pisałem poprzednim razem, w horoskopie pakistańskiej opozycjonistki mamy teraz do czynienia ze zintegrowanym cyklem tranzytowo-progresywnym, w którym udział biorą Słońce (władza) i Pluton (przemoc). W jej horoskopie Słońce jest teraz bowiem tranzytowane przez Plutona, zaś natalny Pluton tworzy koniunkcję ze Słońcem progresywnym. Taka wyjątkowa kombinacja planet trwa stosunkowo długo (około dwóch lat) i tak się złożyło, że wręcz idealnie symbolizowała ona październikowy zamach, choć równie dobrze mogła ona wówczas zwiastować śmierć. Można powiedzieć, że przez cały ten czas Bhutto balansowała na granicy życia i śmierci; wiedziała, że nawet wygrana w styczniowych wyborach nie uchroni ją przed śmiercią, a mimo to nie była w stanie zrezygnować z walki.
Ten straszliwy akt terroru, jakim było zabicie Bhutto, miał miejsce dopiero wtedy, gdy do tranzytującego Plutona, uściślającego opozycję z jej Słońcem, dołączyły inne planety (Jowisz i Słońce), stając się katalizatorem tych tragicznych zdarzeń. Mało tego, tranzytujący Mars musiał jeszcze dodatkowo znaleźć się na Słońcu. Te wyjątkowe układy planet nie pozostawiają żadnych złudzeń, że mamy tu do czynienia z wydarzeniem, które może odmienić dzieje pakistańskiego narodu. Horoskop Benazir Bhutto jest też absolutnie jaskrawym przykładem tego, jak horoskop natalny staje się horoskopem mundalnym, a więc jak jednostkowa śmierć wpisuje się w szerszy, światowy kontekst zdarzeń.
Nie powinno być więc zaskoczeniem także to, że horoskop Benazir Bhutto mocno koresponduje z horoskopem Pakistanu (14 sierpnia 1947 roku, godz. 9:33 IST = 04:03 GMT, Karaczi).
Te same tranzytujące planety, które „obwieszczały” śmierć Bhutto (Pluton/Jowisz-Mars), są teraz również wyjątkowo aktywne w horoskopie Pakistanu, ponieważ aktywizują one nie tylko osie (ASC-DSC i MC-IC), lecz także Marsa na Medium Coeli. Słońce Benazir Bhutto znajduje się po prostu w idealnej koniunkcji z Marsem i MC horoskopu Pakistanu. Co więcej, w kosmogramie tego państwa tranzytujący Neptun jest obecnie w opozycji do Słońca, co dodatkowo zwiastuje chaos i zamieszanie na szczytach władzy, a także osłabia pozycję prezydenta Musharafa, który znalazł się teraz w dość kiepskim położeniu. W jednym z ostatnich e-maili Benazir Bhutto napisała: „Jeśli coś złego stanie się ze mną, to odpowiedzialność za to poniesie prezydent Musharaf”.
zastanawiam się jak to jest? Nie wiem jak w Pakistanie ale w indiach astrologia jest bardzo popularna i na wysokim poziomie (choć inna niz nasza europejska) . Jeżeli mówiła (Butto), ze wie że zginie to czy miała przeczucie, kierowałą się intuicją czy raczej prognozą astrologiczną. Sam z własnego doswiadczenia wiem że takich historii uniknąć jest trudno żeby nie powiedzieć niemożliwe. Jednak pytanie jest aktualne dlaczenie nie jesteśmy w stanie oprzeć się lub obronić przed tym co ma nastąpić? Czy zawsze musimy robić to co prowadzi nas do wypełnienia się przeznaczenia. Z jednej strony astrolog ma problem kiedy widzi horoskop klienta bo powiedzieć mu że może umrzeć np. w zamachu to nie jest tak łatwo, a z drugiiej strony jeśli powie co widzi to nawet jeżeli mu uwierzyć to przecież nawet w innych pospolitych przypadkach i tak musimy robić to co do nas należy, tzn. życie od nas wymaga abyśmy to zrobili i traktujemy to jako obowiązek więc wycofanie się lub zmiana kierunku jest raczej niemożliwa. Tak więc pytanie o sens prognozy astrologicznej jest kardynalne bo opiera się o pytanie o samą jej przydatność.
Na pewno doskonale zdaje Pan sobie sprawę z tego, że tak złożonego problemu, który Pan tutaj poruszył, nie da się wyjaśnić w zaledwie paru zdaniach zawartych w komentarzu. Sprawa jest dość skomplikowana, więc na początek warto sobie uzmysłowić fakt, że z astrologicznego punktu widzenia mamy tu do czynienia z całą rozpiętością znaczeń Plutona, którego zresztą kojarzy się z tym, co nieuchronne. Pluton z jednej strony to dążenie do władzy, z drugiej zaś przemoc (a szczególnie terroryzm), a z jeszcze innej strony to symbol śmierci oraz globalnych przemian geopolitycznych. Można powiedzieć, że Benazir Bhutto szła i po władzę, i po śmierć. Tak, jakby prowadził ją jakiś straszliwy instynkt samozagłady. To dość skomplikowane, ale astrolog patrzący na jej horoskop może tylko stwierdzić, że to po prostu manifestacja Plutona wraz z wszystkimi dodatkowymi katalizatorami, jak Jowisz, Słońce i Mars. Warto dodać, że jej syn Bilawal Bhutto Zardari ma Słońce w 28 stop. Panny, a więc on również „podlega” tym samym wpływom planetarnym, co matka, tyle że chodzi tu o kwadratury.Pozdrawiam
I ja nie raz zastanawiałam się nad 'nieuchronnym’ wpływem tranzytów, z efektem czasem ostatecznym dla życia [a czasem nie..] , i w związku z tym sensem prognozowania. Także znam horoskopy, przez które przetoczyła się burza ciężkich tranzytów i progresji ale zły okres w życiu tych ludzi minął, jak się wydaje – bez śladu, albo na odwrót – ilościowo nikły wpływ jednego układu progresywnego (np. Wenus progr. kwadrat Pluton natalny ), w tranzytach 'nic nadzwyczajnego’, [owszem, coś w układzie wektorowym dnia] – i osoba odchodzi.Jestem całkowicie przekonana co do sensu prognozy astrologicznej, myslę że wszystko polega na trafnej lub nie interpretacji, nadto, na próbie WSPÓŁPRACY z Kosmosem.Ben Laden także miał fatalne układy (może chorował), nie rezygnując z walki schował się – i żyje. Benazir czuła że może zginąć, podświadomie wybrała ten wariant. Podjęła zbyt wielkie ryzyko, jak hazardzista, zamiast 'współpracować’ z astrologią i spróbować przynajmniej – przeżyć. Żal.
Niektórym Pluton nie działa w ogóle. Mam znajomego, któremu przetoczyły się nad głową całe chmury tranzytów i progresji… i luz – nic mu się nie stało, nic się nie zmieniło, żyje jak żył. Zero reakcji.
Ja też znam takich ludzi, którym w w tranzytach nic nie działa, nie tylko Pluton. Jakkolwiek urodzeniowy horoskop znakomicie odzwierciedla ich osobowości. Pan Włodzimerz Zylbertal ma na ten temat bardzo ciekawą teorię. Przedstawiał ją ostatnio na konferencji.
Ciekawe. Proszę – jeśli to możliwe – pokrótce przedstawić myśl W.Zybertala.
Trudno mi tu referować poglądy Pana Zylbertala, ale jeśli chciałby Pan poznać moje zdanie, to uważam, że tranzyty i radix tak czy owak jakoś „działają”, tyle że nie każdy – tak jak np. Benazir Bhutto – jest uwikłany w międzynarodowy konflikt polityczny. Horoskop mówi nie tylko o tym, kim jesteśmy, ale również o tym, kim możemy się stać. A to „stawanie się” zawsze jest uwarunkowane przez kontekst społeczny, gospodarczy, wykształcenie, zamożność oraz siłę wpływów, jaką się ma na innych ludzi. Horoskop jakoś to opisuje, ale inaczej będzie się on manifestował, gdy jego właścicielem będzie władca, a inaczej, gdy chodzić będzie o kasjerkę w supermarkecie, która ma na głowie zupełnie inne problemy niż przywódca kraju. Innymi słowy, trudno oczekiwać, by taki sam tranzyt Plutona u każdego człowieka manifestował się tak samo, bo mamy tu do czynienia (jak zresztą w przypadku każdej innej planety) z całym wachlarzem znaczeń od subtelnych po skrajnie spektakularne. Myślę, że jest część osób (jakaś skrajna mniejszość), która reguje na tranzyty w dość specyficzny sposób. Jak Pluton jednym przyniesie konfrontację ze śmiercią, tak innych skonfrontuje jedynie ze zgniłymi warzywami w ogródku. Dlaczego tak się dzieje? Można teoretyzować i poszukać jakiejś przekonywującej odpowiedzi. Trzeba jednak pamiętać, że słabość astrologicznej prognozy polega właśnie na tym, że nigdy nie jesteśmy pewni, jak zadziała dany tranzyt. Możemy się czegoś spodziewać i szukać znaczeń, ale pewności nigdy nie ma. Bo w gruncie rzeczy chodzi tu o jakieś spektrum znaczeń, które tak czy owak zawęża się do jednej podstawowej archetypowej zasady. W przypadku Plutona tą zasadą jest transformacja; przy Neptunie chodzi o ucieczkę; przy Uranie o bunt i rebelię itd. Mam nadzieję, że coś to Panu/Pani rozjaśnia.