Drugi rząd Tuska

W ubiegły piątek w Pałacu Prezydenckim odbyło się zaprzysiężenie nowego rządu Donalda Tuska. Uroczysta ceremonia rozpoczęła się o godz. 10:05, premier złożył przysięgę o godz. 10:08, a minutę później wraz Bronisławem Komorowskim podpisał stosowne dokumenty. O godz. 10:11 zaprzysiężony został wicepremier (i minister gospodarki) Bronisław Pawlak, a później od godz. 10:12 pozostali ministrowie w kolejności alfabetycznej, od Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera począwszy, aż do Bogdana Zdrojewskiego (ministra kultury) skończywszy. Ten ostatni przysięgę i podpis złożył punktualnie o godz. 10:30, co oznaczało, że Rząd Donalda Tuska został w komplecie powołany i zaprzysiężony. I to jest ten właściwy moment, na który należy postawić horoskop dla nowej Rady Ministrów.

 
Zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska,
18.11.2011, godz. 10:30, Warszawa

Jak widać, horoskop jest łudząco podobny do horoskopu Sejmu VII kadencji. Tu również bowiem mamy ścisłą koniunkcję Plutona z ascendentem, co oznacza, że nie tylko parlament, ale również rząd będzie ciężko pracował nad regulacjami prawnymi, daleko posuniętymi reformami, głównie w sferze ekonomicznej (co zresztą zostało mocno podkreślone w exposé premiera). Nic dziwnego, Pluton tworzy bowiem dziejową kwadraturę z Uranem w 2. domu (finanse), która będzie się uściślać w latach następnych, co stanowi odwzorowanie i zarazem powtórzenie układu planet, jaki miał miejsce w latach 1932-1934, kiedy świat zmagał się ze skutkami wielkiego kryzysu gospodarczego, który doprowadził do fali bankructw i galopującego zadłużenia.

Tym niemniej widać światełko w tunelu, ponieważ Pluton tworzy w tym horoskopie nie tylko kwadraturę z dewastującym Uranem, lecz także konstruuje nad wyraz pomyślną konfigurację zwaną wielkim trygonem z Jowiszem w Byku i Marsem w Pannie, a więc w znakach ziemskich, symbolizujących sprawy ekonomiczne, materialne, finansowe i gospodarcze. Wygląda więc na to, że rząd powinien sobie w miarę dobrze poradzić z kryzysem, a planowane reformy odniosą jeśli nie oczekiwany, to w dużej mierze zadowalający rezultat. Dobrze się bowiem składa, że ten wielki trygon znajduje się właśnie w znakach żywiołu ziemskiego, ponieważ wskazuje to na prymat rozumu, a nie przeczuć, emocji czy intuicji, przewagę praktycyzmu i pragmatyzmu nad teoretycznymi rozważaniami, cierpliwości nad popędliwością i chaotycznymi posunięciami, no i przede wszystkim wskazuje on na stabilność i poczucie bezpieczeństwa.

Tak się również składa, że jedno z ramion tego trygonu, mianowicie przynoszący wzrost, popularność i ogólne prosperity Jowisz tworzy jednocześnie w horoskopie premiera koniunkcję ze Słońcem i Wenus, co oznacza, że lepszy moment na zaprzysiężenie gabinetu Tuska nie sposób sobie wyobrazić. Jest to więc znakomity start i koło zamachowe, które przyda się w chudym roku 2013, kiedy w horoskopie premiera ograniczający i surowy Saturn ustawi się na medium coeli, a nieco wcześniej (jesień 2012) w opozycji do Słońca/Wenus oraz tym samym w kwadraturze do nowiu Księżyca w horoskopie Platformy Obywatelskiej (o czym napiszę przy innej okazji).

Dość szczególnie położone są w horoskopie rządu Światła: Słońce i Księżyc tworzą bowiem złowróżbną konfigurację półkrzyża z mglistym Neptunem w znakach stałych, co może budzić pewne obawy, że albo premier się skompromituje, albo jego „polityka miłości” okaże się przesadzona, bo że taką będzie prowadził, świadczą jego słowa wypowiedziane w czasie wieczoru wyborczego, kiedy przypomniał, że „miłość jest ważniejsza od władzy”. Jakkolwiek to brzmi, astrologowie wiedzą, że Neptun jest wyższą oktawą Wenus – planety miłości, toteż głoszona przez Tuska polityka doskonale wpisuje się w symbolikę astrologiczną.

Nie demonizowałbym więc tego półkrzyża, co nie znaczy, że potencjalnie nie nosi on ze sobą zagrożeń, jak chociażby oszustwa, skandale czy demagogię. Nie demonizowałbym tego układu planetarnego również z tego powodu, że w demokracji medialnej silny, wyrazisty, nawet nieharmonijny Neptun, jest wielce pożądany. Żadem współczesny polityk nie będzie skuteczny, jeżeli w swoim horoskopie nie będzie miał silnie podkreślonego Neptuna w aspektach ze Światłami.

Nic dziwnego, że takie położenie Neptuna znajdujemy w horoskopach różnej maści polityków: Józef Piłsudski (trygon Słońce/Neptun), Fidel Castro (koniunkcja Słońce/Neptun), Winston Churchil (trygon Księżyc/Neptun), Al Gore (opozycja Słońce/Neptun), Margaret Thatcher (sekstyl Słońce/Neptun, koniunkcja Księżyc/Neptun), Lech Wałęsa (koniunkcja Słońce-Księżyc/Neptun), a nawet Kazimierz Wielki (opozycja Słońce-Księżyc/Neptun).

Poza tym, kwadratura Słońce/Neptun to dla rządu Tuska nic nowego. Poprzedni rząd również miał w horoskopie zaprzysiężenia taki układ planet (podobnie zresztą jak jeszcze wcześniejszy koalicyjny rząd Marcinkiewicza). Skoro więc żadne skandale nie zmiotły minionego rządu, to i tym razem praca Rady Ministrów powinna być efektywna.

Trzeba zresztą podkreślić, że nie tylko w horoskopach rządów Tuska Neptun tworzy półkrzyż ze Światłami. Identyczny układ planet zachodzi przecież także w horoskopie samego premiera, natomiast ze złączeniem Neptuna ze Światłami mamy do czynienia w horoskopie Platformy Obywatelskiej. Tak więc to, że taki układ powtarza się i teraz, to żadna nowość, nic nadzwyczajnego, co powinno budzić jakieś wielkie obawy, zwłaszcza że Neptun – jak już podkreśliłem – jest na wskroś skuteczny politycznie.

Co więcej, ów półkrzyż posiada dodatkowo przynajmniej dwa odgromniki, swoiste wentyle bezpieczeństwa. Pierwszy to złączenie Merkury/Wenus tworzące trygon z Księżycem; drugi zaś to sekstyl Księżyca do Saturna. Ten ostatni aspekt jest tu wielce pożądany, ponieważ zachodzi w ten sposób harmonijna relacja pomiędzy sygnifikatorami domów pierwszego i siódmego, co zawsze zwiastuje dobrą współpracę i porozumienie (w tym przypadku pomiędzy koalicjantami, bądź ewentualny doradcami).

Tak więc horoskop rządu jest mocny, wyrazisty, skrojony (podobnie jak horoskop Sejmu VII kadencji) na trudne czasy, ale zarazem zwiastujący efektywność, skuteczność, niezbędne reformy i zabezpieczenie.

Sejm VII kadencji

Zapowiada się ostro, kontrowersyjnie i wywrotowo. Przed nami czas przełomu, ale też trudnych reform. Wbrew opiniom opozycji nie ma powodu do obaw, że obecna, VII kadencja Sejmu mogłaby zostać z jakichś powodów skrócona. Wcale to jednak nie znaczy, że zapowiada się nudnie, albo że zapanuje harmonia i zgoda między posłami. Wręcz przeciwnie. Józef Zych otworzył obrady Wysokiej Izby, kiedy na niebie wschodził transformujący Pluton – planeta potężnych sił, które potrafią zmieniać i sterować biegiem zdarzeń. Ten Sejm przejdzie do historii jako najbardziej znaczący parlament w najnowszej historii Polski.

 

 

Sejm VII kadencji, 8.11.2011, godz. 11:02, Warszawa

Już raz mieliśmy Sejm z Plutonem na ascendencie. Był to czas rządów Jerzego Buzka (UW-AWS), który wprowadził szeroko zakrojone reformy: emerytalną, administracyjną, szkolnictwa i służby zdrowia. Był to też pierwszy parlament, który przetrwał całą czteroletnią kadencję! Wprawdzie ofiary polityczne były, bo nie ma już ani UW, ani AWS, ale w ich miejsce powstały nowe byty – dwie spolaryzowane partie: PO i PiS.

Tym razem jednak Pluton ma trochę inne znaczenie, ponieważ jest władcą 10. domu, który w horoskopie Sejmu reprezentuje koalicję rządzącą (Skorpion na MC). Sejmowa większość, mimo że liczebnie nie ma przygniatającej przewagi, forsować będzie swoje pomysły w sposób zdecydowany, nie znoszący sprzeciwu, bezkompromisowy i nad wyraz skuteczny. To ona będzie nadawać główny ton pracy Sejmu.

Zwraca uwagę również fakt, że znak Skorpiona wraz ze Słońcem (marszałek) przebywający na medium coeli rządzony jest przez dwie planety: Plutona i Marsa, które tworzą pomyślny wielki trygon z Jowiszem w Byku! Nie pamiętam, czy w jakimkolwiek horoskopie Sejmu poprzednich kadencji była podobna konfiguracja, ale pamiętam Sejm V kadencji (z koalicją PiS-Samoobrona-LPR), w którym miały miejsce zgoła inne układy planetarne. Był to zakleszczający wielki krzyż w znakach stałych, który sygnalizował ogromne napięcie polityczne i konflikty, skutkujące rozpisaniem przedterminowych wyborów.

Tym niemniej obok wielkiego trygonu Pluton jest tu uwikłany w dziejową kwadraturę z Uranem przebywającym w 2. domu, w którym obecny jest także Neptun tworzący opozycję z Marsem w domu ósmym. Wygląda to trochę tak, jakby ukonstytuował się Sejm na bardzo trudne i przełomowe czasy. Czasy lęku, niepokoju, końca pewnej epoki i początku następnej. Czasy wielkich reform i gigantycznych zmian, przygotowań na ruinę, odrodzenie i regenerację. Największym wyzwaniem okażą się sprawy budżetowe i ekonomiczne. Nie unikniemy szeregu perturbacji i zawirowań finansowych. I to one okażą się w tej kadencji sprawą pierwszej wagi.

Ale nie tylko one. Władca ascendentu, Saturn, znajduje się w wywyższeniu w 9. domu, a to oznacza, że równie istotne, choć być może trochę przeceniane, okaże się kwestie światopoglądowe i religijne, które jedni posłowie będą chcieli ocalić, a inni poddać ostrej krytyce.

Jak w tym wszystkim zachowa się opozycja? Będzie konstruktywna czy destabilizująca? Tak jak koalicję, większość parlamentarną symbolizuje dom dziesiąty, tak na opozycję wskazuje dom czwarty. Jego władcą w tym przypadku jest Wenus znajdująca się w Strzelcu bez żadnych godności, w koniunkcji z Merkurym na wygnaniu (detryment), więc posłowie z partii opozycyjnych będą raczej rozkrzyczani, żonglujący wielkimi słowami o zabarwieniu religijno-światopoglądowym (Strzelec) i choć hasła mogą być nośne, to jednak ich siła rażenia będzie raczej minimalna.

Co więcej, Wenus w jedenastym domu wskazuje, że niektóre kluby będą bardziej sprzyjać PO, niż wynikałoby to z partyjnej rywalizacji (11. dom to 2. dom dla 10. – siły sojusznicze koalicji). Nie bądźmy więc zaskoczeni, gdy SLD czy RP poprze ustawy zgłaszane przez Platformę. I odwrotnie, Leszek Miller albo Janusz Palikot mogą liczyć w pewnych kwestiach na łaskawość posłów z PO i PSL.

Wszyscy parlamentarzyści symbolizowani są przez Księżyc pozostający w koniunkcji z wszczynającą spory Eris, który znajduje się w tym horoskopie w znaku agresywnego i wojowniczego Barana, co dość interesująco koresponduje z zodiakalną statystyką sejmową. Ze wstępnych szacunków, jakie poczyniłem, wynika, że w obecnym parlamencie najwięcej posłów jest właśnie spod znaku Barana (49) oraz Byka (48) – w horoskopie Sejmu w Byku znajduje się powiększający Jowisz. Najmniej jest zaś posłów urodzonych pod znakiem Skorpiona (29) oraz Bliźniąt (31) i Lwa (31), przy czym średnia statystyczna wynosi 38.

Dominacja temperamentnego, porywczego, walecznego i odważnego Barana z pewnością narzuci ton sejmowym dyskusjom, jakkolwiek trzeba podkreślić, że Księżyc w tym horoskopie tworzy opozycję z hamującym Saturnem. Posłowie mogą wprawdzie bezpardonowo pokazywać, na co ich stać, ale muszą się liczyć z ostrą, potępiającą krytyką.

Jest jeszcze astronomiczno-astrologiczna ciekawostka. W dniu, w którym odbyły się pierwsze obrady Sejmu VII kadencji, w pobliżu Ziemi znalazła się planetoida 2005 YU55 (dość spora, bo 400 metrów średnicy), należąca do planetoid typu Apollo, które grożą kolizją z naszą planetą. Na razie niebezpieczeństwa nie było, ale to tylko kwestia czasu. Tego typu spotkania uświadamiają nam o nieoczekiwanych zmianach, nieuchronnej ruinie i spustoszeniu, jakie byłyby następstwem kosmicznej katastrofy.

Czy w związku z tym ten Sejm jest ruiną, czy może ten Sejm powinien brać pod uwagę czynniki chaotyczne i niespodziewane? Warto zauważyć, że w horoskopie tego parlamentu planetoida 2005 YU55 znalazła się ok. 5 stop. Strzelca, a więc w pobliżu Merkurego i Wenus, władcy opozycji i 9. domu. Co ciekawe, poruszała się z zawrotną prędkością. Normalnie biegnie ona ok. 1 stop. na dobę, jednak w trakcie maksymalnego zbliżenia do Ziemi (8-9 listopada) pokonywała 1 stop. w ciągu paru minut! Oznacza to, że w ciągu dwóch dni obiekt 2005 YU55 przesunął się ze Strzelca aż do Byka, czyli prawie pół zodiaku!

 

 

Solidarni z Ziobro demontują PiS

Donald Tusk zapewne z dziką satysfakcją zaciera ręce, bo takiej przysługi koledzy z PiS to chyba mu jeszcze nigdy nie zrobili. Kiedy premier w zaciszu gabinetów montuje skład rządu, jego główny rywal i konkurent do tronu rozpada się jak kolos na glinianych nogach. To się nazywa mieć szczęście!

Ale astrologa to akurat nie dziwi. W horoskopie premiera przynoszący szczęście Jowisz właśnie zaczyna uściślać koniunkcję ze Słońcem i Wenus, a to układ planet, który nie dość że nie zdarza się co chwilę, lecz raz na 12 lat, to zwiastuje przecież powodzenie, fart oraz łatwą drogę do sukcesu. Można powiedzieć, na początku będzie z górki, schody zaczną się później, ale to już temat na osobną notkę.

Co ciekawe, podobnie dobroczynny wpływ ma teraz Jowisz w horoskopie Jarosława Kaczyńskiego, który wędruje mu w okolicach ascendentu. Partię do parlamentu wprowadził i to dość liczebnie, ale posłowie jeszcze dobrze nie rozsiedli się w ławach poselskich, a już zdążyli się pokłócić. W horoskopie prezesa ma teraz miejsce kwadratura Uranów – Uran domyka trzecią ćwiartkę cyklu, a zważywszy na fakt, że ta rebeliancka planeta znajduje się u Kaczyńskiego w koniunkcji ze Słońcem, nie dziwi, z jaką intensywnością modeluje obecnie jego życie partyjno-publiczne.

Rok temu w prognozie politycznej na rok 2011 dla tygodnika „Newsweek” pisałem o PiS m.in.:

„Partia nieuchronnie chyli się ku upadkowi, a w jej łonie dokona się gigantyczny przewrót. To, że jesienią 2010 roku pucz został opanowany, a abdykacja chwilowo wstrzymana, nie znaczy, iż teraz będzie spokój. Prezes znajduje się na równi pochyłej i grozi mu, że zapędzi się w kozi róg (…)”.

Odejście z partii tzw. ziobrystów to w istocie początek końca PiS. Jakby nie patrzeć, takie nazwiska, jak właśnie Kurski, Cymański, Ziobro, Kempa, Mularczyk, to sam kwiat pisowskiego wizerunku, ludzie zasłużeni, deklarujący nawet jeszcze teraz swoją lojalność wobec prezesa (co już jest skończoną hipokryzją, ale czymś typowym dla ludzi Kaczyńskiego, którzy odwracają się do niego plecami), to dla partii cios w sam rdzeń. Kto tam teraz zostanie? Adam Hofman, który podobno też jest na wylocie? Poza Mariuszem Kamińskim i niezastąpionym Antonim Maciarewiczem jest jeszcze oczywiście trochę mniej widoczny aparat, więc PiS pokiereszowany i przetrzebiony pewnie jakoś ocaleje, przynajmniej na razie.

Jakkolwiek trzeba będzie wykreować nowe twarze, mogące być konkurencją dla Ziobry, a to zadanie karkołomne, bo musiałby się znaleźć ktoś, kto gotów będzie przelać krew za partię: zrobić kilka spektakularnych „akcji prokuratorskich”, zabłysnąć w jakiejś kontrowersyjnej komisji śledczej, albo nawet poręczyć swoim majątkiem kredyt, który partia zaciągnie na kampanię.

Możliwości jest więc niemało, ale zdaje się, że Ziobro z Kurskim i tak zawsze będą kilka kroków do przodu. Czy nowy klub parlamentarny szumnie nazwany „Solidarna Polska”, którego celem jest – jak wyjaśnia poseł Arkadiusz Mularczyk – „solidarność z naszymi kolegami” (czyli właśnie z Polską), ma jakąś szansę na zbicie politycznego kapitału?

 

 

Klub parlamentarny Solidarna Polska,
7.11.2011, godz. 18:55, Warszawa

Horoskop tej inicjatywy niczym szczególnym nie zachwyca, ale to dopiero przymiarki. Mamy tu więc do czynienia z horoskopem prowizorycznym, który później najprawdopodobniej zostanie zastąpiony przez horoskop partii (gdy już takowa powstanie).

Tym, co zwraca tu uwagę, to Rak na ascendencie, Ryby na medium coeli plus Neptun blisko wierzchołka 10. domu oraz Słońce w Skorpionie, a więc wszystko w znakach wodnych, które w taki czy inny sposób jakoś korespondują z ideą solidaryzowania się. Słońce (szef) jest jednak wyizolowane (nie tworzy żadnych głównych aspektów), więc sterowanie klubem z Brukseli będzie faktycznie niełatwym zadaniem.

Dla większej jasności proponuję podejść do sprawy od strony reguł tradycyjnej astrologii horarnej. Zwraca bowiem uwagę fakt, że Księżyc, władca ascendentu (członkowie założyciele) oraz Jowisz, władca medium (ambicje polityczne) przebywają w domu jedenastym, naturalnie skorelowanym z klubami, stowarzyszeniami i partiami. A to dobry zwiastun.

Co więcej, Księżyc jest w dobrej recepcji z Jowiszem, ponieważ Jowisz stoi w znaku Byka, w którym Księżyc jest wywyższony. Księżyc zaś jest w Baranie, którego nocnym władcą troistości jest Jowisz. Można powiedzieć, że obydwa sygnifikatory „się lubią”, więc klub Solidarna Polska nie podzieli losu wcześniejszej inicjatywy, jaką była PJN. Tym niemniej, Księżyc niestety oddala się od wspierającego trygonu z Merkurym i Wenus i zmierza bezpośrednio do opozycji z maleficznym Saturnem, który jest władcą 7. domu (wrogowie i rywale), co oznacza, że już w niedalekiej przyszłości klub będzie bardzo ostro atakowany i zanotuje spadek popracia. To jednak nie powinno zdestabilizować wewnątrzpartyjnej sytuacji, ponieważ następnym aspektem, do jakiego zmierza Księżyc, jest trygon z Marsem, będącym władcą domu 11 (konsolidacja, integrowanie się). Gdy zaś Księżyc opuści znak Barana i przesunie się do Byka, spotka się w koniunkcji z Jowiszem! To wymarzona sytuacja, ponieważ główne sygnifikatory połączą się i faktycznie, po wielu perturbacjach i zmianach może z tego wyłonić się nowa partia.

 

Por. na blogu notkę Wyrzuceni z PiS.

 

 

Wyrzuceni z PiS

Jeszcze nie zdążył ukonstytuować się nowy parlament (pierwsze posiedzenie Sejmu VII kadencji planowane jest na 8 listopada), a już doszło do spektakularnych roszad partyjnych. Każde ugrupowanie robi to na własny sposób. Po klęsce wyborczej głosy wewnątrzpartyjnej krytyki okazały się dużą siłą nacisku w SLD i strąciły Grzegorza Napieralskiego z fotela przewodniczącego. To zupełnie inaczej niż dzieje się po prawej stronie. Działacze PiS, którzy ośmielają się krytykować linię prezesa Kaczyńskiego, nawet nie są stawiani do kąta, lecz od razu wyrzucani za drzwi.

Zresztą Jacek Kurski, główny strateg toczącej się w PiS rebelii, już raz z Prawa i Sprawiedliwości wyleciał. Po miesiącu przyjęto go jednak z powrotem, bo uznano, że jest dla partii zbyt wartościowy i nie należy się go tak łatwo pozbywać. Postąpiono słusznie, bo wiele dobrego dla braci Kaczyńskich później zrobił. Nie bez kozery nazywano go wszak bulterierem PiS.

 

 

Jacek Kurski, ur. 22.02.1966, Gdańsk

Jacek Kurski, autor słynnego zdania: „(…) jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi” (o dziadku z Wermachtu), to utalentowany taktyk potrafiący sprawnie operować medialnym przekazem. W jego horoskopie znajdujemy aż pięć planet w znaku Ryb tworzące opozycje z Uranem i Plutonem oraz trygon z Neptunem. Można powiedzieć: Ryby jak się patrzy. Pytanie tylko, o które Ryby dokładnie chodzi. Leszek Weres w swojej książce Homo Zodiacus wyodrębnił przynajmniej trzy typy przedstawicieli tego znaku zodiaku. Jest Ryba-Meduza, która bezwolnie unosi się na falach życia i płynie tam, gdzie inni jej każą. Jest także Ryba-Delfin słynąca ze swej wspaniałomyślności, dobroci serca i współczucia. I jest wreszcie Ryba-Pirania, która może wyrządzić krzywdę, dotkliwie raniąc przeciwnika. To taka Ryba szkodnik. Czy Kurski jest szkodnikiem? Dla swoich rywali na pewno.

Być może wyrzuconym z partii politykom uda się z sukcesem sformować własne ugrupowanie, ale czy w 2015 roku wygrają wybory parlamentarne? To raczej wątpliwie. Są jednak pewne atuty. To tranzytujący Neptun, który w horoskopie Jacka Kurskiego w latach 2012-2013 będzie tworzył koniunkcję ze Słońcem, więc medialno-polityczna ofensywa powinna się udać. Warto przypomnieć, że gdy w 2004 roku przez Słońce przechodził mu Uran, Kurski odszedł z LPR i wstąpił w szeregi PiS, gdzie niewątpliwie zrobił zawrotną karierę.

Wkrótce znajdzie się w równie ważnym punkcie, tym razem u boku wyrazistego i lubianego przez niektórych wyborców polityka Zbigniewa Ziobro (Księżyc w Rybach w koniunkcji ze zbitką planet Kurskiego!), który – jak sam wyznaje – przelał krew za PiS. Trudno temu zaprzeczyć. Były minister sprawiedliwości w rządzie Marcinkiewicza i później także Kaczyńskiego, a od kilku lat wiceprezes PiS, jest jeśli nie głównym architektem, to na pewno twarzą pisowskiej doktryny. W 2005 roku był szefem kampanii prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego, a po wyborach parlamentarnych typowano go nawet na premiera mniejszościowego rządu PiS. Jednak prezes już wtedy wyczuł pismo nosem i zrezygnowano z tego pomysłu.

 

 

Zbigniew Ziobro, ur. 18.08.1970, Kraków

Nie zmniejszyło to jednak w żaden sposób władczych zapędów ministra. Nic dziwnego, Zbigniew Ziobro to urodzony przywódca o aspiracjach autorytarnych, więc gdy założy własną partię, będzie rządził twardą ręką. W jego horoskopie Słońce w koniunkcji z Marsem znajduje się w znaku dumnego Lwa, tworząc półkrzyż z Saturnem w Byku i „politycznym” Neptunem w Skorpionie. Ta wysoce konfliktogenna konfiguracja tłumaczy, dlaczego były minister wybiera bezceremonialną ofensywę. Jego żywiołem jest władza, dominacja, konfrontacja i konflikt. Ziobro jeszcze jako student prawa był skonfliktowany ze swoimi kolegami, których bez ceregieli ciągał po sądach. Dziś z kolei procesuje się m.in. z Romanem Giertychem w sprawie szukania haków na politycznych wrogów. W partyjnej karierze to jednak żadna przeszkoda. Wręcz przeciwnie, to czyn chwalebny i powód do dumy, że walczył w słusznej sprawie.

Pozbycie się takich tuzów z partii, jak Kurski, Ziobro i Cymański, prof. Jadwiga Staniszkis, słynąca skądinąd z sympatii i poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego, uznała za błąd i stwierdziła, że prezes nie pociągnie partii z mechanicznym i oportunistycznym aparatem, jaki mu pozostał. Ja natomiast, opierając się na astrologii, już rok temu pisałem, że Prawo i Sprawiedliwość kruszeje, a partia stoi w przededniu poważnego rozłamu (zob. notkę Abdykacja chwilowo wstrzymana).

Przy okazji warto wspomnieć, że w życiu Zbigniewa Ziobry zmiany nie tylko na froncie politycznym, lecz także osobistym. Niedawno urodził mu się syn.

 

 

Jan Jerzy Ziobro, ur. 31.10.2011, godz. 23:20, Warszawa

Jaś Ziobro ma wyrazisty horoskop. Wojowniczy Mars w nieharmonijnych aspektach z Neptunem, Lilith, Merkurym i Wenus znajduje się na ascendencie w Lwie (zresztą w pobliżu Słońca ojca i Księżyca matki), Księżyc w upartym i wytrzymałym Koziorożcu i w kwadraturze do Saturna (deficyt matki?), zaś Słońce w Skorpionie w opozycji do Jowisza (nadmiar ojca?). W każdym razie z niskim poczuciem własnej wartości na pewno nie będzie się zmagał, a i siły przebicia też mu nie zabraknie.