Świńska grypa

Pierwsze, pojedyncze przypadki świńskiej grypy odnotowano już kilka lat temu, ale wtedy jeszcze nic nie wskazywało, że wirus z grupy H1N1 pokona barierę międzygatunkową i zacznie się przenosić z człowieka na człowieka. Niestety, Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że obecny wirus grypy może przyczynić się do pandemii, a więc globalnej, ogólnoświatowej epidemii.

Sprawa jest ciekawa również z astrologicznego punktu widzenia, a zwłaszcza z punktu widzenia historii astrologii, bo sięga ona czasów średniowiecznej zarazy. Kiedy w latach 1347-1350 w Europie szalała dżuma, zwana „Czarną Śmiercią”, blisko 80 procent mieszkańców Europy straciło życie. To była najstraszliwsza epidemia w historii ludzkości, a ogrom zniszczeń był dla wszystkich zatrważający. Nic więc dziwnego, że ci, co uszli z życiem, usiłowali na różne sposoby tłumaczyć sobie przyczyny tej okropnej zarazy.

 
Średniowieczny strój chroniący lekarza

przed morową plagą i czarną śmiercią.

 

Na prośbę króla Francji, Filipa VI, profesorowie z paryskiego uniwersytetu przygotowali specjalny raport wyjaśniający powody pojawienia się Czarnej Śmierci. W średniowieczu każdy wykształcony lekarz był dobrze obeznany z astrologią medyczną, toteż nie jest zaskoczeniem, że w raporcie odnajdujemy odwołania do wpływu gwiazd. Uczeni zauważyli, że na trzy lata przed epidemią doszło do potrójnej koniunkcji Marsa, Saturna i Jowisza w powietrznym znaku Wodnika. Co więcej, było to tuż po zaćmieniu Księżyca i niecałe dwa tygodnie przed całkowitym zaćmieniem Słońca. Horoskop średniowiecznej dżumy astrologowie obliczyli na 20 marca 1345 roku (jul.) godz. 12:50 LMT (Paryż).

 

Astrolog Geoffrey de Meaux pisał wtedy, że skutki koniunkcji planet nasiliły się ze względu na Marsa – nieprzychylną planetę siejącą złość i wojnę – który od października 1347 roku do maja 1348 roku przebywał w ognistym znaku Lwa wraz z głową smoka i tworzył kwadraturę do Jowisza kontrolującego całą atmosferę. Poza tym paryski astrolog stwierdził, że potrójna koniunkcja planet miała miejsce w znaku powietrznym, a to właśnie wskutek skażenia powietrza miało dojść do tej straszliwej zarazy.

Średniowieczni uczeni napisali też: „Uważamy, że panująca epidemia dżumy powstała na skutek zepsucia powietrza. Stało się tak, że z wody i ziemi wydobyło się mnóstwo oparów, zepsutych w momencie koniunkcji, które następnie zmieszały się z powietrzem. Rozsiały je porywy południowych wichur. Niosąc obce opary, wichry zanieczyściły powietrze, które – wdychane przez ludzi – przenika do serca i niszczy w nim substancję ducha oraz otaczającą je wilgoć. Wywołane tym gorąco trawi siłę życiową i to jest bezpośrednią przyczyną epidemii”.

Tym, co jest tu najistotniejsze, to fakt, że średniowieczni astrologowie połączyli dżumę z potrójną koniunkcją Marsa, Jowisza i Saturna w powietrznym Wodniku. To wyjątkowo rzadki układ planet, bo następnym razem Mars, Jowisz i Saturn spotkają się w Wodniku dopiero w 2080 roku! Tak więc zaraza, której skutki porównywalne byłyby z dawną dżumą, być może teraz nas ominie.

Dawni astrologowie wykazali się chyba niezłą intuicją, bo przecież znak Wodnika dość dobrze pasuje do epidemii, a już zwłaszcza do pandemii. Przypuszczalnie więc każde większe zgrupowanie planet w tym odcinku zodiaku mogłoby wskazywać na choroby o ogólnoświatowym zasięgu. Dziś wiemy, że Wodnikiem rządzi nie tylko „chorobotwórczy” Saturn, lecz także nieobliczalny Uran mający duży związek z przewrotami i globalnymi zmianami, a także z nagłymi zachorowaniami.

W XX wieku największe żniwo zebrała tzw. grypa hiszpanka. Przypuszcza się, że wskutek pandemii zmarło wówczas nawet 100 milionów ludzi (więcej niż na frontach I wojny światowej). Wszystko zaczęło się 4 marca 1918 roku w garnizonie wojskowym w Kansas, kiedy kucharz zgłosił się do lekarza z bardzo wysoką gorączką. W niespełna pół roku później pojawiła się mordercza odmiana wirusa, na którą umierał co trzeci zainfekowany i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych, lecz praktycznie na całym świecie (poza Australią).

Tak jak w przypadku dżumy, również wtedy „zarazę” poprzedzało stellum w Wodniku. Miało ono miejsce podczas nowiu Księżyca 11 lutego 1918 roku o godz. 4:04 CST. Poniżej horoskop nowiu Księżyca naniesiony na horoskop USA.

 

Nów (21° 53´ Wodnika) był w koniunkcji z Uranem i Wenus i wypadł niedaleko Księżyca w horoskopie Stanów Zjednoczonych (27° 11’ Wodnika). Co ciekawe, w czasie pandemii grypy hiszpanki, przez ascendent USA (ok. 13° Strzelca) przechodził centaur Pholus. Tak się składa, że cykl Pholusa wynosi niecałe 92 lata, a to oznacza, że właśnie teraz powrócił on na ascendent Stanów Zjednoczonych (pomiędzy lutym 2009 a październikiem 2010 roku będzie on pięciokrotnie robił koniunkcję z ascendentem Ameryki).

Pholus – astronomicznie i astrologicznie brat Chirona – niekoniecznie musi się wiązać z epidemiami, ale warto wiedzieć, że prowadzi on człowieka w nieoczekiwane, graniczne sytuacje, zwiastując często niebezpieczne doświadczenia, w wyniku których czujemy się bezradni i przestraszeni.

Na dodatek, kiedy na przełomie marca i kwietnia 2009 roku zaobserwowano wzrost zachorowań wywołanych przez zmutowanego wirusa świńskiej grypy, przez znak Wodnika również przechodziło kilka planet. Odkąd na początku stycznia do Wodnika wkroczył Jowisz, dołączając do Neptuna i Chirona, w znaku tym gościło kilka ciał niebieskich. Niedawno w Wodniku przebywało aż sześć planet równocześnie. Obok Neptuna, Chirona i Jowisza były to Merkury, Mars i Słońce.

Trudno zrobić jeden horoskop na pobyt tych planet w Wodniku. Ale można zrobić kosmogram na ingres ostatniej z nich (w tym przypadku będzie to ingres Merkurego) albo posłużyć się bardziej znaczącym dla astrologii mundalnej wydarzeniem, jakim było ostatnie zaćmienie Księżyca, które miało miejsce 9 lutego 2009 roku o godz. 14:39 GMT.

     

Relokując horoskop tego zaćmienia na Mexico City, gdzie znajduje się ognisko epidemii, widzimy, że Uran – władca Wodnika – jest dokładnie na ascendencie, podczas gdy w Wodniku przebywa pięć planet. Przy czym Księżyc wypada tu w domu szóstym symbolizującym choroby.

Tymczasem obecnie kształtujące się potrójne złączenie Jowisza, Neptuna i Chirona, które będzie miało miejsce aż do grudnia 2009 roku, wypada (podobnie jak konfiguracje grypy hiszpanki) dość dokładnie na Księżycu Stanów Zjednoczonych.

 

Nie wiem, czy tego typu koniunkcja faktycznie może mieć do czynienia z pandemią świńskiej grypy. Jakkolwiek warto zauważyć, że Chiron często mówi o chorobach, Neptun zaś włada układem limfatycznym odgrywającym kluczową rolę przy wszelkich zakażeniach, natomiast Jowisz, który nie zna granic, może w tym przypadku mówić o schorzeniach płuc i w ogóle o niepohamowanym wzroście zachorowań.

 

Horoskop odkrycia Ceres

Włoscy uczeni, G. F. Serio, A. Manara, P. Sicoli, w swoim artykule Giuseppe Piazzi and the Discovery of Ceres pomieszczonym w obszernym tomie „Asteroids III” wydanym przez University of Arizona Press, podają przybliżoną godzinę odkrycia pierwszej planetoidy. To niesłychanie cenna informacja, ponieważ do niedawna społeczność astrologów nie dysponowała w miarę dokładnym horoskopem odkrycia Ceres. Okazuje się, że Giuseppe Piazzi odkrył Ceres około godz. 20:00 LMT (= 19:06 GMT) dnia 1 stycznia 1801 roku w Palermo.

 

Odkrycie Ceres było po znalezieniu Urana w 1781 roku najdonioślejszym odkryciem ówczesnych astronomów. Ceres od razu okrzyknięto „brakującą” planetą i mimo że w ciągu kilku lat odkryto następne tego typu obiekty (Pallas, Juno i Westę), to jednak aż do połowy XVIII wieku te cztery ciała niebieskie nazywano planetami. Dopiero kiedy w 1851 roku, gdy worek z planetoidami się rozsypał, Ceres i pierwsze planetoidy utraciły chlubny status planety. Jednak od roku 2006 Ceres przestała być traktowana jak zwykła asteroida i wraz z Plutonem, Eris, Makemake i Haumeną należy ona do odrębnej kategorii – planet karłowatych. Horoskop odkrycia Ceres wydaje się więc tym bardziej istotny.

Horoskop ten jest ze wszech miar interesujący, i to przynajmniej z kilku powodów. Na uwagę zwraca zodiakalne położenie Ceres. Przebywa ona bowiem w wiosennym i życiodajnym znaku Byka, tworząc kwadraturę z Saturnem na ascendencie, która jest zresztą najściślejszym aspektem w tym horoskopie. Kwadratura Ceres do Saturna akurat nie dziwi, bo w horoskopie odkrycia Urana, Neptuna, Plutona i Eris odkrywana planeta zawsze tworzyła twardy aspekt z Saturnem, jakby dla podkreślenia, że nowa planeta to wyzwanie dla ustalonego wcześniej porządku i zarazem przełamywanie utrwalonych schematów.

W horoskopie Ceres jest jednak coś wyjątkowego. Ascendent przebywa tu w znaku królewskiego Lwa, a Ceres jest przecież królową w pasie głównym asteroid. Co więcej, przy ascendencie znajduje się Saturn, podczas gdy Słońce przebywa w Koziorożcu w piątym domu (domu Lwa). Oznacza to, że mamy tu do czynienia z podwójną recepcją Słońce/Saturn. W tradycji astrologicznej te dwie planety uchodzą za męskie, a owa męskość jest jeszcze dodatkowo podkreślona przez Marsa na Medium Coeli. Na dodatek, sabiański symbol stopnia odkrycia Ceres (23° 23´ Byka) również jest na wskroś męski: Indiański wojownik dziko pędzący na koniu, ludzkie skalpy wiszą mu u pasa (Przemoc w celu przetrwania).  Nawet Wenus przebywa w męskim znaku, bo w Wodniku. Tymczasem Księżyc jest u siebie, w przedostatnim stopniu Raka, ale idzie pustym kursem, tak jakby to, co dotychczasowe pojmowane było jako kobiece (w szerokim tego słowa znaczeniu) miało zostać poddane gruntownej rewizji, na co wskazuje również dwunastodomowe położenie Księżyca oraz jego ścisła opozycja do nieznanej wówczas Eris. Mało tego, w midpunkcie Księżyca i Ceres (26° 10´ Bliźniąt) znajduje się Lilith (26° 08´Bliźniąt), domagająca się nieomal alchemicznej transmutacji pierwiastków kobiecych.

O dysonansie pierwiastków męskich i kobiecych mówi w tym horoskopie również kwadratura Marsa z Wenus, przy czym Mars przebywa tu w rządzonym przez Wenus Byku! Co więcej, ta kluczowa kwadratura wmieszana jest w Wielki Krzyż do Saturna na ascendencie i Neptuna przy Imum Coeli. A to oznacza, że mamy tu do czynienia z Wielkim Krzyżem w znakach stałych położonym dość dokładnie na czterech głównych osiach horoskopu! Zresztą również sama Ceres uwikłana jest w ten Krzyż, bo przecież tworzy ona nie tylko aspekt z Saturnem, lecz także z Wenus i Neptunem.

 

Ceres-Demeter

Co to wszystko oznacza? Horoskop odkrycia Ceres można zapewne odczytywać na wiele sposobów, jednak najwyraźniej chodzi tu o wielopoziomowy, a przy tym bardzo powolny proces transformacji dokonujący się na polu szeroko pojmowanej kobiecości, co odnosi się nie tylko do kobiet jako takich, lecz także do całej Matki Natury, która wraz z początkiem XIX wieku, a więc wraz z odkryciem Ceres i pierwszych małych planet, zaczęła być niemiłosiernie eksploatowana, wykorzystywana i grabiona. A wszystko przez gigantyczny rozwój przemysłu i rolnictwa, hodowli zwierząt, uprawy roślin, myśli technicznej i inżynieryjnej, przeróżnych wynalazków itd., czego konsekwencje odczuwamy po dziś dzień. Odkrycie kojarzonego z rewolucyjnymi przemianami Urana zapoczątkowało erę rewolucji przemysłowej oraz produkcji fabrycznej zakrojonej na dużą skalę. Różne odcienie tej rewolty z jednej strony symbolizowane są przez Urana, z drugiej zaś właśnie przez Ceres.

Tak jak odkrycie Urana poszerzyło nasze wyobrażenie o Wszechświecie, bo Saturn przestał być ostatnią planetą, tak odkrycie Ceres i pozostałych planetoid zmieniło nasze wyobrażenie o jednostce i jej miejscu w społeczeństwie. Ceres, Pallas, Juno, Westa i kolejne ciała niebieskie z tej grupy zostały bowiem znalezione pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza, a więc pomiędzy światem reprezentowanym przez tzw. planety indywidualne (jednostka) a światem planet społecznych (Jowisz i Saturn). Planetoidy stanowią więc swoisty pomost łączący jednostkę ze społeczeństwem. Warto zauważyć, że jedną z przyczyn rewolucji przemysłowej była eksplozja demograficzna. Ciągle rosnąca liczba mieszkańców sprawiła, że rosły również potrzeby rynków. Trzeba było więc odejść od manufaktury, przeorganizowując cały proces produkcji na sposób fabryczny i przemysłowy. To właśnie wtedy powstały zręby kultury, którą dziś nazywamy industrialną. W konsekwencji doszło do ogromnego przyrostu wiedzy, rozwoju miast, narodzin nowych idei tak politycznych, społecznych, jak i obyczajowych.

Rewolucja przemysłowa to także narodziny nowoczesnego społeczeństwa, w którym zaczął się liczyć głos kobiet, co wcześniej było nie do pomyślenia. Dziewiętnastowieczna emancypacja kobiet synchronicznie zbiegła się z odkrywaniem planetoid, które aż do roku 1898 otrzymywały wyłącznie żeńskie imiona, najczęściej bogiń i bóstw kobiecych.

Dziewięć lat przed odkryciem Ceres, Mary Wollstonecraft opublikowała książkę pt. Obrona praw kobiety, w której domagała się prawa wyborczego dla kobiet oraz zmiany ich pozycji w społeczeństwie. Choć ten rewolucyjny manifest stał się dla autorki źródłem oszczerstw i zdecydowanych protestów ze strony mężczyzn, to jednak przyczynił się do próby przełamania patriarchalnego dziedzictwa, a także zmiany statusu kobiet.

Dzieło Mary Wollstonecraft, która miała w swoim horoskopie koniunkcję Księżyca z Ceres w Byku, okazało się pierwszym przejawem budzącej się nowej świadomości w społeczeństwie, bo zapoczątkowało krytykę męskiej moralności oraz otworzyło nowy rozdział w europejskiej historii obyczajowości i polityki.

Wiek XIX, a szczególnie jego druga połowa, uważany jest bowiem za okres wyzwalania się kobiet z posłuszeństwa i władzy mężczyzn. Kobiety walczyły między innymi o równouprawnienie, o prawo do kształcenia i studiowania na wyższych uczelniach oraz o możliwość czynnego udziału w życiu społeczno-politycznym. W tym okresie chyba nieprzypadkowo odkryto również nowe „żeńskie” planetki, które mogą być potraktowane jako kosmiczny wyraz procesu budzenia się nowej kobiecości. Stąd być może odkrycie Ceres kamufluje się w tym „męskim” horoskopie.

 

O astrologii horarnej dla laików

W najnowszym numerze tygodnika „Gwiazdy mówią” (16/2009) ukazał się mój artykuł o astrologii horarnej pt. Odpowiedzi zapisane w gwiazdach.  Tekst jest zaledwie szkicowym wprowadzeniem do tematu, ale Czytelnicy niezbyt zorientowani w zawiłościach astrologii będą przynajmniej wiedzieli, o co chodzi. Materiał dostępny jest również na internetowej stronie tygodnika.

 

 

Do kogo idziesz, jeśli nie wiesz, co robić, jaką decyzję podjąć? Do wróżki? Jasnowidza? A czy wiesz, że ze swoim pytaniem możesz się zgłosić także do astrologa?

Linda, żona znanego amerykańskiego astrologa Anthony’ego Luisa, była sceptycznie nastawiona do profesji męża. Kiedy pewnego razu wściekała się, że nie może znaleźć futerału na okulary, Anthony za pomocą astrologii postanowił odszukać zgubę, przy okazji udowadniając żonie, że niesłusznie wątpi w jego wiedzę i umiejętności.
Sformułował pytanie: „Co się stało z futerałem?”, zanotował dokładny czas zadania tego pytania, sporządził na ten moment horoskop i po długiej analizie doszedł do wniosku, że przedmiot zgubił się podczas podróży w kierunku południowo-zachodnim, leży nisko, w ciemnym miejscu, w pobliżu czegoś w kolorze czerwonym. Będzie go trudno odszukać, choć ostatecznie znajdzie się mniej więcej po sześciu tygodniach.

Jakież było zdziwienie Lindy, gdy po półtora miesiąca przypadkowo w samochodzie znalazła futerał wepchnięty głęboko do skrytki. Wszystko się zgadzało: w dniu, kiedy go zgubiła, odwoziła syna do szkoły, która znajduje się w kierunku południowo-zachodnim od ich domu. Samochód był koloru czerwonego, a skrytka odpowiadała nisko położonemu, ciemnemu miejscu, w którym miał znajdować się zaginiony przedmiot. Linda przeprosiła męża. Od tamtej pory o astrologii nie powiedziała złego słowa.

 

Nie trzeba znać godziny urodzenia

Anthony Luis pokazał, że horoskop można sporządzić nie tylko – jak to się zwykle robi – dla konkretnej osoby, państwa, miasta, organizacji, spotkania, przedsięwzięcia, ale – w pewnych sytuacjach – można go obliczyć także na moment zadania pytania. Takimi horoskopami zajmuje się astrologia horarna, zwana również godzinową lub pytaniową.

Na pomysł, by horoskopy stawiać pytaniom, wpadli starożytni Grecy. Może się to wydawać niedorzeczne, ale, jak pokazuje doświadczenie, czasami tylko w ten sposób astrolog może pomóc strapionemu klientowi. W dawnych czasach ludzie zresztą rzadko znali swoją datę urodzenia, nie mówiąc o godzinie. Nie zawsze można było więc obliczyć horoskop urodzinowy dla danej osoby. Radą na to było stawianie kosmogramów dotyczących określonego zagadnienia.

 

Kosmogram może być lepszy niż wróżba

W XX wieku horoskopy godzinowe nie cieszyły się dużym poważaniem, bo uważano je za jedną z metod wróżebnych, a z wróżbami astrologia nie chciała mieć nic wspólnego. Czas pokazał, że potępianie pytaniowych kosmogramów było niesłuszne. Dziś astrologia horarna wraca do łask choćby z tej prostej przyczyny, że ludzie od zawsze chcieli znać odpowiedzi na pytania dotyczące konkretnych spraw, a na podstawie analizy jedynie horoskopu urodzeniowego nie zawsze da się ustalić, czy warto, na przykład, przyjąć ofertę nowej pracy albo kupić samochód od pana X, czy ma się szansę na kredyt albo czy dłużnik odda pieniądze. W takich sprawach najlepiej sprawdza się właśnie astrologia horarna.

 

Dobre pytanie znajdzie odpowiedź

Kosmogramy godzinowe interpretuje się zupełnie inaczej niż urodzeniowe, partnerskie czy prognostyczne. Oblicza się je na moment, kiedy astrolog zrozumie zadane mu pytanie. Najlepiej, jeśli pada ono w trakcie rozmowy bezpośredniej bądź telefonicznej, bo jeśli nie jest jasno sformułowane, można szybko rozwiać wątpliwości. Pytanie musi być klarowne i nie może być alternatywne, typu: „czy podróż będzie długa czy krótka?”. Nie może być też zbyt ogólne, np.: „czy spotka mnie coś dobrego w życiu?”. Nie może tyczyć śmierci ani tego, co nieetyczne. Najlepiej, by odnosiło się do jednej, konkretnej sprawy, np.: „czy warto kupić akcje przedsiębiorstwa X?”, „czy mąż do mnie wróci?”, „czy zajdę w ciążę?”, „czy warto robić interesy z X?”, „czy odnajdzie się kot?” lub inne tego typu. Tylko na takie pytania astrologia horarna ma konkretne odpowiedzi.

 

Nie pytaj przedwcześnie i fałszywie

Zdarza się, że gwiazdy zakazują interpretacji jakiegoś kosmogramu pytaniowego. Aby horoskop nadawał się do analizy, musi być spełnionych kilka warunków. Jeden z nich nie był zachowany w przypadku pewnej starszej pani, która zwróciła się z pytaniem, czy jej wnuk dostanie się na studia. W wyliczonym horoskopie ascendent wypadł na początku znaku, co należy rozumieć, że nie powinno się przystępować do dalszej interpretacji, ponieważ pytanie zostało zadane przedwcześnie. Jak się okazało, wnuczek oblał maturę i właśnie przygotowywał się do egzaminów poprawkowych. W takiej sytuacji nie można było jeszcze rozstrzygać o studiach.

Czasami widać w gwiazdach, że pytanie jest fałszywe. Ktoś twierdzi, na przykład, że interesuje go, czy będzie dalej pracował w firmie X, ale – jak pokazuje to choćby położenie Księżyca – pyta tak naprawdę nie o życie zawodowe, lecz o uczuciowe, bo podkochuje się w kimś z pracy, a utrata stanowiska byłaby równoznaczna z zerwaniem kontaktu z tą osobą. Wtedy trzeba obliczyć nowy horoskop dla pytania, o które w istocie chodzi.

 

Natręctwo jest źle widziane

Astrologia horarna udziela odpowiedzi w kwestiach niemal ze wszystkich dziedzin życia. Można dopytywać się o zagubione przedmioty, zwierzęta czy ludzi, a także o sprawy materialne czy biznesowe, rodzinne, miłosne, partnerskie czy sądowe. Nie powinno się jedynie łączyć różnych pytań i nie należy pytać dwa razy o tę samą sprawę.

Trzeba również wiedzieć, że astrolog posługujący się horoskopem horarnym czasami jest w stanie powiedzieć w odpowiedzi jedynie „tak” lub „nie”. Nie wyjaśni wszystkich szczegółów sytuacyjnych, ale na pewno ustali, jak będzie. Jednak i tu trzeba zachować zdrowy rozsądek. Zanim odpowie na pytanie: „kiedy wygram w totolotka?”, powinien najpierw spojrzeć w horoskop urodzeniowy osoby pytającej i sprawdzić, czy ona w ogóle ma szczęście w grach liczbowych.

 

 

Pożar w Kamieniu Pomorskim

To jeden z najtragiczniejszych pożarów w Polsce. Liczba ofiar już teraz przekroczyła dwadzieścia. Zginęły całe rodziny. W ciągu kilkudziesięciu minut budynek zamienił się w płonącą pochodnię. Przybyli na miejsce strażacy właściwie niewiele mogli uratować. Prezydent ogłosił trzydniową żałobę narodową. Do tragedii doszło 13 kwietnia 2009 roku o godz. 00:20 w Kamieniu Pomorskim.

 

Horoskop jest bardzo interesujący, chociaż na pierwszy rzut oka niczym szczególnym nie przyciąga uwagi, bo na przykład żadna z planet nie jest w ścisłej koniunkcji z osiami. Tym niemniej, warto podkreślić, że władcą ognistego ascendentu w znaku Strzelca jest Jowisz tworzący koniunkcję z raniącym Chironem i symbolizującym ofiary Neptunem. Warto też zauważyć, że Jowisz w Wodniku ma dwóch dyspozytorów: starego Saturna i nowego Urana. Tak się składa, że zarówno Saturn, jak i Uran znajdują się w koniunkcjach z gwiazdami symbolizującymi katastrofy powstałe wskutek pożarów. Saturn (15° 53´ Panny) jest w ścisłej koniunkcji z marsową gwiazdą Mizar (15° 50´ Panny), podczas gdy Uran (24° 18´ Ryb) znajduje się blisko gwiazdy Markab (23° 36´Ryb) i na dodatek jest w koniunkcji z ognistym Marsem (22°30´Ryb). Tradycja astrologiczna przypisuje tej gwieździe zagrożenie pożarem i tragiczną śmierć wtedy, gdy występuje ona w koniunkcji właśnie z Marsem i Uranem albo z Saturnem.  Zresztą już sama koniunkcja Marsa z Uranem niesie zagrożenie, dewastację i wstrząsające wydarzenia.

Oprócz tego, warto zauważyć, że ascendent znajduje się w znaku Strzelca, ale w dwadasamsie Ryb, tymczasem koniunkcja Marsa z Uranem wypada w Rybach, ale w dwadasamsie Strzelca, w której znajduje się także Neptun – władca Ryb, tworzący przy okazji ważną tu kwadraturę z Księżycem znajdującym się w dwunastym domu (ofiary).

Horoskop ten zasługuje na uwagę również z tego względu, że wierzchołek domu czwartego (mieszkanie) jest w ognistym Baranie, a w samym czwartym domu stoi ogniste Słońce w ścisłej koniunkcji z Eris! Nie wiem, czy Eris ma jakiś związek z pożarami, ale zwykle pojawia się ona w horoskopach dość znaczących wydarzeń. Jak się okazuje, także w horoskopach tragicznych pożarów.

 

 

Gdzie jest moja gazeta?

„Piotr, widziałeś moją gazetę?” – usłyszałem od żony którejś marcowej nocy, kiedy pracowałem do późna nad referatem o nomen omen astrologii horarnej. Ponieważ poszukiwania nic nie dały, żona stwierdziła: – „Zrób horoskop i powiedz mi, gdzie jest moja gazeta?”. Pytanie zostało zadane 10 marca 2009 roku o godz. 1:11 w Bydgoszczy.

 

Zanim przystąpi się do wyznaczenia ewentualnego miejsca zaginionej rzeczy, warto najpierw sprawdzić, czy przedmiot w ogóle się znajdzie. Pytającego reprezentuje władca pierwszego domu, czyli w tym przypadku Jowisz (14° 39´ Wodnika). Co ciekawe, pytanie zostało zadane w godzinie Wenus, a Wenus (15° 31’ Barana R) stoi w tym horoskopie w czwartym domu (przedmioty w domu), tworząc aplikacyjny sekstyl z Jowiszem (pytający), a to – według Lilly’ego – stanowi pierwszy wstępny wskaźnik sukcesu. Jowisz przebywa w domu drugim symbolizującym rzeczy zagubione, toteż dodatkowo horoskop bardzo dobrze koresponduje z zadanym pytaniem. Władcą drugiego domu jest Saturn (18° 17´ Panny) będący w retrogradacji, co także może wskazywać, że gazeta powinna się znaleźć. W domu drugim (zaginiona gazeta) znajdują się dwa benefiki, czyli Jowisz i północny węzeł Księżyca, ale są one uwięzione w znaku (cały Wodnik jest w drugim domu, a wierzchołek trzeciego dopiero w Rybach). To wskazywałoby, że gazeta mocno się zawieruszyła, jest dobrze ukryta i nie łatwo będzie ją znaleźć.

Jowisz (pytający) z Saturnem (zagoniona gazeta) zbliżają się do kwinkunksu, co w astrologii horarnej nie jest zbyt pomyślne, bo mogłoby oznaczać, że gazeta wprawdzie się znajdzie, ale pytający będzie tego żałował. W tym przypadku brzmiałoby to jednak dość niedorzecznie, więc trzeba poszukać jakiegoś bardziej jednoznacznego wskaźnika. Na pomyślny przebieg sprawy wskazuje Księżyc (współsygnifikator pytającego położony 5° 07´Panny), który zmierza do utworzenia koniunkcji z Saturnem (gazeta). A to bardzo dobitnie rokuje sukces, zwłaszcza że w międzyczasie Księżyc nie uwikła się w żadne udaremniające aspekty. Do zagrażającej tu opozycji Księżyca ze Słońcem (19° 33´Ryb) i Uranem (22° 25´ Ryb) dojdzie dopiero po spotkaniu z Saturnem (18° 17´ Panny). Czyli pierwsza wiadomość była pozytywna: „Kochanie, nie martw się. Gazeta na pewno się znajdzie”. Na co usłyszałem: „No dobrze, ale powiedz mi, gdzie ona jest?”.

Na miejsce, w którym może znajdować się zagioniony przedmiot, wskazuje położenie władcy drugiego domu. Saturn przebywa w Pannie, która symbolizuje m.in. regały z książkami, a jako znak ziemski wskazuje na umiejscowienie niskie, na przykład na podłodze lub na samym dnie regału. Poza tym Saturn jest w dziewiątym domu, czyli trzeba szukać w południowo-zachodniej części mieszkania bliżej kierunku południowego (ściślej mówiąc, w kierunku godziny pierwszej stojąc twarzą na południe). Gdy ze środka mojego mieszkania poprawdzi się tę linię, to na jej przecięciu znajduje się regał z książkami, a na jego dolnej półce wznosi się sterta gazet, w której powinna znajdować się poszukiwana gazeta, bo zresztą zwykle żona ją tam odkładała. Niestety, usłyszałem: „Szukałam jej tam, bezskutecznie”. Skoro tak, to nie pozostało mi nic innego, jak powtórzyć, że gazeta się znajdzie.

Minął prawie miesiąc, w ciągu którego zdążyliśmy zapomnieć o sprawie. Ale nieoczekiwanie żona przypomniała sobie, że gazeta wciąż się nie znalazła i rankiem, 6 kwietnia, zaczęła ponownie przeczesywać stertę gazet na regale. Nagle rozległ się głos: – „Jest, znalazłam ją!”. Okazało się, że gazeta nie dość że była na regale, na który wskazywał Saturn (i na którym zresztą powinna być), to jeszcze leżała na samym dnie (Panna), przez co była dobrze ukryta (Jowisz z północnym węzłem uwięzione w znaku).

Wprawdzie pytanie nie dotyczyło czasu, ale dość zdumiewający jest fakt, że w momencie znalezienia gazety tranzytujący Księżyc znazał się dokładnie w tym samym stopniu, co Księżyc horarny. Od momentu zadania pytania do momentu znalezienia przedmiotu minęło niespełna cztery tygodnie. Niecałe cztery stopnie dzieli odległość od aplikacyjnego aspektu głównych sygnifikatorów, czyli Jowisza z Saturnem. Kiedy szybszy sygnifikator znajduje się w znaku stałym i domu następującym, to zwykle jeden stopień odpowiada jednemu miesiącowi. W pewnych przypadkach, w zależności od sprawy, może jednak chodzić też o tygodnie, co akurat tu się potwierdziło. Po prostu zadziałał tu przelicznik jeden stopień = jeden tydzień.

Tym sposobem horoskop horarny bezbłędnie wskazał nie tylko miejsce zagubionej rzeczy, lecz także czas, kiedy zostanie ona znaleziona, a do pełnej interpretacji wystraczyło wziąć pod uwagę jedynie trzy najważniejsze sygnifikatory: Jowisza, Saturna i Księżyc.

 

Trzęsienie ziemi we Włoszech

Trzęsienie ziemi we Włoszech było jednym z najbardziej poważnych trzęsień w ostatnich latach na kontynencie europejskim. Ofiar wciąż przybywa. Już teraz mówi się o 150 zabitych, ponad 1500 zostało rannych, zaś  100 tysięcy osób zostało bez dachu nad głową. Do trzęsienia ziemi doszło 6 kwietnia 2009 roku o godz. 3:32 CEST (=1:32 GMT). Epicentrum znajdowało się blisko miejscowości L’Aquila (Abruzja).

 

W ostatnim numerze „Trygonu” (1/2009) znajduje się artykuł Izy Podlaskiej pt. Trzęsienie ziemi – tranzyty Urana do Saturna. Tekst wprawdzie nie ma nic wspólnego ze zjawiskami geologicznymi, ale jego tytyuł dobrze określa znaczenie aktualnej opozycji Saturna z Uranem, która jest chyba najbardziej charakterystyczną konfiguracją symbolizującą właśnie trzęsienia (Uran) ziemi (Saturn). W horoskopie włoskiego kataklizmu ascendent wypada w znaku ziemskiego Koziorożca, zaś Saturn (władca ascendentu) wypada w ziemskim znaku Panny, tworząc nie tylko w opozycję do Urana, lecz także do Marsa, który okazał się tu istnym katalizatorem rozładowującym tę niezwykle napięciową konfigurację.

Tradycyjna astrologia mundalna mówi, że trzęsienia ziemi sygnalizowane są zwykle przez zaćmienia, ostatni nów bądź nieharmonijne konfiguracje Marsa, Jowisza, Saturna lub Urana. Ostatnie zaćmienie Słońca (obrączkowe) miało miejsce 26 stycznia 2009 roku o godz. 7:59 GMT w znaku Wodnika, którego władcą jest Uran tworzący właśnie opozycję z Saturnem w domach narożnych (współrzędne L’Aquila).

 

Z kolei horoskop ostatniego nowiu Księżyca obliczony dla L’Aquili jest jeszcze bardziej wymowny (26 marca 2009, godz. 17:07 CET).

 

Opozycja Saturn/Uran wypada tu na osi ascendent/descendent, zaś sam nów wraz z Merkurym (władcą horoskopu) i Wenus tworzy kwadraturę do Plutona znajdującego się w domu czwartym, który ma wiele do czynienia z tego typu kataklizmami.

Równie interesujący jest horoskop pierwszej opozycji Saturna z Uranem obliczony na L’Aquilę (4 listopada 2008 roku, godz. 14:33 CET).

 

Podobnie jak w poprzednim horoskopie, opozycja Saturna z Uranem wypada tu dokładnie na osiach.

H. S. Green w swojej książce Mundane, Or National Astrology (1919) podkreśla, że trzęsienia ziemi mają związek z zaćmieniami oraz koniunkcjami i opozycjami planet wolnych. Zauważa również, że pewne znaki zodiaku są bliżej skojarzone z trzęsieniami niż inne. Zdaniem  Greena kluczową rolę odgrywają tu znaki stałe, w szczególności Byk i Skorpion, gdzie w horoskopie opozycji Saturn/Uran znajduje się Słońce z Marsem. Duże znaczenie mają tu także znaki kardynalne, a zwłaszcza pierwsze stopnie tych znaków, szczególnie jeśli dochodzi w nich do określonych konfiguracji wolnych planet (koniunkcji, kwadratur, opozycji). Znaki zmienne wydają się mieć w tej kwestii niewielkie znaczenie, z wyjątkiem Ryb, w których akurat przebywa tu Uran i ascendent (horoskopy zaćmienia i opozycji).

Tymczasem Raphael w swojej książce Mundane Astrology (1932) zasadniczo zgadza się z Greenem, dodając, że newralgicznym punktem ma być oś medium coeli – imum coeli połączona z zaćmieniem lub zaćmienie połączone z istotnymi punktami horoskopu kraju bądź miasta. Raphael szczególną rolę przypisuje czwartemu domowi, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z wielkimi koniunkcjami w znakach stałych. Nie bez znaczenia są także ingresy planet.

Generalnie jednak zwykle zdarza się tak, że trzęsienia ziemi pokrywają się z występowaniem półkrzyży bądź wielkich krzyży kardynalnych lub stałych. Spośród największych trzęsień ziemi, które w XX wieku nawiedziły różne zakątki świata, warto odnotować te najtragiczniejsze.

* 28 grudnia 1908 roku, Włochy: śmierć poniosło blisko 100 tysięcy osób, a położone na Sycylii miasto Mesyna zostało całkowicie zniszczone. Półkrzyż kardynalny tworzyły: Słońce, Merkury i Uran w Koziorożcu oraz Saturn w Baranie i Neptun w Raku.

* 1 września 1923 roku, Japonia: zniszczone Tokio oraz znaczna część Jokohamy. Zginęło 143 tysiące osób. Półkrzyż kardynalny tworzyły: Chiron w Baranie, Pluton w Raku, Merkury i Saturn w Wadze.

* 31 maja 1970 roku, Peru: 66 tysięcy zabitych. Półkrzyż kardynalny tworzyły: Chiron w Baranie, Wenus w Raku i Uran w Wadze.

* 27 lipca 1976 roku, Chiny: śmierć poniosło 655 tysięcy osób. W horoskopie tego straszliwego kataklizmu większość planet ustawiona była w znakach stałych i tworzyła półkrzyż: Słońce, Saturn, Wenus, Księżyc, Merkury znajdowały się w Lwie, Uran – w Skorpionie, Chiron – w Byku.

* 20 czerwca 1990 roku, Iran: 50 tysięcy ofiar śmiertelnych. Mars znajdował się w znaku Barana, Jowisz w Raku, a Neptun w Koziorożcu i razem tworzyły półkrzyż kardynalny.

* 17 sierpnia 1999 roku, Turcja: w mieście Izmit zginęło ponad 15 tysięcy osób. Trzęsienie ziemi miało miejsce niespełna tydzień po całkowitym zaćmieniu Słońca, obserwowanym nad Europą i Turcją. Planety ustawione były wówczas w dwa wielkie krzyże stałe: Merkury, Słońce i Wenus znajdowały się w Lwie, Księżyc i Mars – w Skorpionie, Neptun i Uran – w Wodniku, a Jowisz i Saturn – w Byku.

* 26 stycznia 2001 roku, Indie: 20 tysięcy ofiar. Półkrzyż stały tworzyły: Saturn w Byku, Mars w Skorpionie oraz Uran, Księżyc i Merkury w Wodniku.
* 26 grudnia 2003 roku, Iran: 40 tysięcy ofiar. Półkrzyż kardynalny tworzony przez Słońce z Merkurym w Koziorożcu, Saturna w Raku oraz Marsa w Baranie.