DMA – Diploma in Medieval Astrology

Przez ostatnie dwa lata oddawałem się intensywnym studiom nad astrologią średniowieczną, uczestnicząc w kursie Diploma Course in Medieval Astrology Roberta Zollera organizowanym przez Academy of Predictive Astrology in London. Niedawno przystąpiłem do egzaminu końcowego i zdałem go z wyróżnieniem.

Robert Zoller, obecnie bardzo chory, to jeden z największych autorytetów światowej astrologii, współzałożyciel (obok Roberta Handa i Roberta Schmidta) legendarnego Project Hindsight – projektu badawczego, którego celem było udostępnianie społeczności astrologicznej przekładów pism i traktatów dawnych autorów. Robert Hand opowiadał niedawno, że kiedy pod koniec lat 80. XX wieku powoływali do życia Project Hindsight, planowali z początku skupić się jedynie na przygotowaniu poprawnego przekładu Tetrabiblos Ptolemeusza. Tymczasem Robert Zoller położył im na stole stertę ogromnych teczek ze swoimi przekładami Bonattiego i innych autorów, co kompletnie wbiło ich w fotele – nie zdawano sobie bowiem wówczas sprawy z bogactwa literatury, jaka została zlekceważona przez współczesnych astrologów.

Zoller pracował nad Diploma Course in Medieval Astrology (dyplomowy kurs astrologii średniowiecznej) przez prawie 30 lat, tworząc ogromny i jedyny w swoim rodzaju materiał, absolutnie unikatowy, a do tego szalenie erudycyjny, składający się z 26 lekcji, z których każda liczy średnio 40-50 stron i której pełne rozumienie jest możliwe po zapoznaniu się z dalszymi tekstami zalecanymi przez Mistrza.

Zdecydowałem się na ten kurs, żeby uporządkować swoją wiedzę z zakresu astrologii tradycyjnej, jaka poważnie zainteresowała mnie w okresie pisania doktoratu, a więc mniej więcej dziesięć lat temu, no i przede wszystkim, żeby nauczyć się czegoś konkretnego, czego na próżno szukać w zwykłych podręcznikach do astrologii. Studia nad tekstami Zollera przeszły moje najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia. Każdy, kto się z nimi zapozna, już po kilku akapitach zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z rzetelną wiedzą na akademickim poziomie, co akurat mi ogromnie zaimponowało.

Egzamin końcowy, który przygotowuje się przez dwa miesiące, był dla mnie wielką przygodą, ponieważ nigdy bym nie przypuszczał, że może być on tak pouczający. Szczegółów nie mogę zdradzić, bo egzamin jest poufny, tym niemniej jednoznacznie weryfikuje on nie tylko wiedzę, ale też praktyczną znajomość reguł dawnej astrologii oraz umiejętność ich zastosowania w konkretnych horoskopach; reguł, zasad i technik, które pozwalają astrologowi uprawiać astrologię konkretną, o której pisałem we Wstępie do swojej książki „Reguły astrologii tradycyjnej” (2011).

Przez kurs Roberta Zollera przeszła większość współczesnych astrologów z całego świata, która pracuje z dawnymi technikami bądź uczy o nich kolejnych adeptów. Zdanie egzaminu równoznaczne jest z otrzymaniem tytułu DMA (Diploma in Medieval Astrology), honorowanego przez międzynarodową społeczność astrologów.

Planeta w ostatnim stopniu znaku

Kiedy na porodówce szpitala St. Mary’s rodziła księżna Kate, większość astrologów oraz sama matka księżnej, byli przekonani, że królewski potomek urodzi się pod znakiem Lwa, czyli, że Słońce w horoskopie następcy tronu znajdzie się właśnie w Lwie. Tymczasem Kate urodziła pół godziny przed wejściem Słońca do tego królewskiego i majestatycznego znaku. A to oznacza, że Jerzy Aleksander Ludwik ma swoim horoskopie Słońce w 29° 58´ Raka. Czy to źle?


Niekoniecznie. Jak podkreśla Guido Bonatti (zm. ok. 1296), zarówno w horoskopach natalnych, horarnych czy elekcyjnych planety będące w ostatnim stopniu znaku są szczególnie istotne, ponieważ ich kondycja za chwilę może ulec zmianie, na gorsze bądź lepsze. Takie planety stoją bowiem niejako na progu dwóch pokoi. Już widzą, co je czeka w przyszłości, ale jeszcze tej przyszłości nie ucieleśniają. Niektórzy astrologowie, jak na przykład Abraham ibn Ezra (1089–1164), twierdzili, że planeta w ostatnich stopniach znaku traci swoją moc, jaką daje jej znak, w którym kończy swój pobyt, natomiast planetę znajdującą się na początku znaku należy traktować jako słabą, dopóki nie osiągnie ona 5°, a więc dopóki na dobre się w nim nie rozgości.

Innymi słowy, mimo że znaki traktuje się jak szczelnie zamknięte segmenty, a godność planety determinowana jest przez znak, nawet jeśli przebywa ona w jego ostatnim stopniu, to – używając bardziej antropomorficznej metafory – planeta pod koniec znaku antycypuje niejako to, co może się z nią stać, natomiast planeta na początku znaku wspomina to, co niedawno się z nią działo.

Jeśli więc sygnifikator znajduje się w znaku swojego upadku bądź wygnania (detryment), to oznacza, że „za chwilę” skończą się problemy i nastąpi ważny przełom; urodzony bądź pytający uniknie „katastrofy”, ponieważ jest na progu wyjścia z feralnego domu. Jednak w przypadku, gdy planeta w końcówce znaku znajduje się w godności (domicyl, egzaltacja), to profity, jakie zbiera z tego tytułu, wkrótce się skończą. Jeżeli na przykład Wenus jest w ostatnim stopniu Wagi, gdzie jest w domicylu, to oznacza, że wkrótce skończy się jej dobra passa, ponieważ planeta ta zmierza do znaku swojego wygnania (Skorpion). Odwrotnie byłoby w przypadku Marsa w analogicznej pozycji – ta planeta bowiem zmienia znak z wygnania na domicyl – kondycja Marsa zatem się poprawia.

Jak to jest w przypadku księcia Jerzego Aleksandra? Słońce znajduje się w Raku gdzie jest peregrynem . Jednak przechodząc do Lwa, znajdzie się w godności – będzie w swoim znaku. Jego kondycja ulegnie diametralnej poprawie. Można powiedzieć: Słońcu się śpieszy do wyjścia z Raka, ono chce być u siebie, zrobi wszystko, by jak najszybciej znaleźć się w swoim domu, bo jest już tak blisko, za chwilę przekroczy jego próg. Ten pośpiech do zaszczytów i godności widać nawet w pobieżnym rzucie oka na temperament królewskiego potomka, który jest choleryczny (Księżyc w drugiej kwadrze). Słońce w Raku nie ma żadnych godności, lecz przechodząc do Lwa, będzie sobą rządzić.

Biorąc pod uwagę domy jako całe znaki, Słońce w horoskopie nowonarodzonego księcia rządzi domem dziesiątym (Lew jest dziesiątym znakiem od Skorpiona, w którym znajduje się ascendent), a więc zawiaduje sferą zaszczytów i władzy. Czy to wystarczy, by syn Williama i Kate został w przyszłości królem Wielkiej Brytanii? Wątpliwe. Horoskop Jerzego Aleksandra Ludwika nie zdradza niestety żadnych cech horoskopu królewskiego!

Między innymi o kryteriach horoskopu królewskiego będę mówił podczas prelekcji „Astrologia średniowieczna współcześnie”, którą zaprezentuję w czasie debaty „Sens i przyszłość astrologii”, jaka odbędzie się w ramach „Weekendu z astrologią” w dniach 21-22 września 2013 roku w Polskim Towarzystwie Astrologicznym. Zapraszam.