Metody prognostyczne w dawnej astrologii

Przedstawiam rozbudowaną wersję mojego wystąpienia na II Konferencji Polskiego Stowarzyszenia Astrologicznego, która miała miejsce w lutym. Tekst jest dość obszerny (26 stron), dlatego prezentuję go w pliku PDF wraz z wszystkimi niezbędnymi wykresami, cytatami, przypisami i bibliografią (1,7 MB). Można się z nim zapoznać, wydrukować bądź ściągnąć STĄD.

Na Konferencji wygłosiłem ten temat jako Tradycyjne techniki predykcyjne, tutaj zaś zmieniam tytuł na bardziej adekwatny: Metody prognostyczne w dawnej astrologii. Tekst ten nie obejmuje oczywiście wszystkich możliwych technik, a jedynie kilka z nich, jak np. dyrekcyjny hyleg, roczne profekcje czy powrót Słońca oraz parę innych metod pochodzących z astrologii hellenistycznej, arabskiej i średniowiecznej.

 
Joos van Gent, Portret Ptolemeusza, 1475.

Większość dawnych technik predykcyjnych można podzielić na trzy zasadnicze typy.

  1. Techniki bazujące na horoskopie natalnym, a więc na konfiguracjach radiksowych, z których – bez odwoływania się do dalszych obliczeń – formułuje się prognozę. W tekście omówiona została predykcja w oparciu o babilońskie nisitri, Doroteuszowe troistości oraz znaną z astrologii hellenistycznej metodę odczytywania przyszłości z domów (metaforyczna wędrówka Słońca). Metody te stanowią rudymentarne formy astrologicznej prognozy.
  2. Techniki stricte predykcyjne polegające na dodatkowym obliczaniu rozmaitych dyrekcji, profekcji, powrotów planet na urodzeniowe pozycje itp. W artykule zaprezentowana została metoda będąca kontaminacją takich elementów, jak dyrekcyjny hyleg, roczne profekcje i solariusz.
  3. Techniki wypracowane na gruncie astrologii katarchicznej, które częściowo bazują na pkt. 2, ale nie odnoszą się do horoskopu natalnego. Chodzi m.in. o odczytywanie przyszłości z horoskopów horarnych. Omówiony tu został jeden z takich horoskopów postawiony przez pochodzącego z V wieku astrologa Palchusa.

Mam nadzieję, że ten obszerny materiał okaże się owocną i przydatną lekturą astrologiczną nie tylko na wakacje.

Wszystkie pojęcia starałem się szczegółowo objaśnić, ale jeżeli jakieś zagadnienie będzie niezrozumiałe, albo chcielibyście Państwo o coś dopytać, w miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.

 

Bronisław Komorowski – nowy prezydent

Wygrana Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich z 4 lipca 2010 roku była z dużym prawdopodobieństwem do przewidzenia metodami astrologicznymi, o czym wyraźnie pisałem w kilku poprzednich postach. Nawet wydawałoby się dość przypadkowy horoskop horarny mówił, że Jarosław Kaczyński nie zostanie prezydentem.

Tym niemniej horoskop II tury wyborów był na tyle niejasny, że mimo iż dawał pewne wskazania na Komorowskiego, co także podkreślałem, to jednak były one na tyle nieprecyzyjne, że różnie mogło się skończyć. Zresztą przez godzinę, kiedy to PKW ogłosiła wyniki z ponad 50% obwodów, Jarosław Kaczyński wygrywał z marszałkiem! Ostatecznie jednak niewielką przewagą głosów wybory wygrał Komorowski. Na zwycięstwo najbardziej dobitnie wskazywał wcześniej interpretowany na blogu zarówno solariusz, jak i ingresowy Księżyc. Jak się okazuje, dawne techniki prognostyczne bywają niezawodne!

Jarosław Kaczyński stoczył więc kolejną przegraną bitwę. Ale czy na pewno poniósł polityczną klęskę? Nie ulega wątpliwości, że kampania prezesa PiS była dużo bardziej jaskrawa, wyrazista i skuteczna, co zapowiadał już horoskop kampanii. Kiedy go analizowałem na blogu, pytałem nawet, czy przypadkiem nie został on uzgodniony z jakimś astrologiem. Prezes PiS udowodnił, że potrafi zmobilizować potężny elektorat, który być może wspomoże go w walce o parlament. Wszystko jest możliwe, bo jesienią 2011 roku przez ascendent Kaczyńskiego będzie przechodził Jowisz – zwiastun popularności i politycznego prosperity. Jakkolwiek, zanim do tego dojdzie, lider Prawa i Sprawiedliwości będzie musiał uporać się najpierw z kwadraturą tranzytującego Urana do Słońca, która przecież tak drastycznie i boleśnie zdążyła już zmienić jego życie. Wpływ tej kwadratury na dobre skończy się dopiero w marcu 2011 roku, a najgorszy okres przypadnie na czas między listopadem 2010 a styczniem 2011.

Niepowodzeniem skończyły się za to umizgi Kaczyńskiego do wyborców Napieralskiego, co zresztą też było do przewidzenia. W jednym z komentarzy pisałem, że planety w horoskopie lidera SLD tworzą figurę zwaną wiadrem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, z planetarnym wiadrem mamy do czynienia wtedy, gdy jedna bądź dwie planety oddalone są o około 90° („rączka”) od planet tworzących tzw. miskę, a więc zajmujących obszar mieszczący się w granicach 180°. W horoskopie Napieralskiego miskę tworzą planety od Plutona (5° 40´ Wagi) do Słońca (27° 55´ Ryb). „Rączką” zaś są tutaj Mars i Saturn w Bliźniętach, które odprowadzają całą energię miski na zewnątrz i stanowią rodzaj planet ogniskowych. Tak się składa, że hamujący Saturn Napieralskiego (28° 07´ Bliźniąt) leży dość dokładnie na Słońcu Kaczyńskiego (26° 25´ Bliźniąt), natomiast pobudzający i mobilizujący Mars (10° 59´ Bliźniąt) tworzy koniunkcję ze Słońcem Komorowskiego (13° 23´ Bliźniąt). Jak wiadomo, 2/3 wyborców lidera SLD zagłosowało w II turze na marszałka.

Nie było natomiast żadnej „brudnej bomby”, na co mogło wskazywać zaćmienie Księżyca w koniunkcji z Plutonem. Tym niemniej energia plutoniczna znalazła swój wyraz w dość groteskowym triku, kiedy to pod koniec kampanii Kaczyński odkurzył ikonę PRL, Edwarda Gierka, stawiając go za wzór patriotyzmu komunistycznego (Pluton). Tak się składa, że Pluton I sekretarza KC PZPR (28° 43´ Bliźniąt) znajduje się na Słońcu Kaczyńskiego. Trudno rozstrzygnąć, czy Gierek zmiażdżył notowania prezesa PiS (syn wyraźnie powiedział, że będzie głosował na Komorowskiego), ale można przypuszczać, że jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy Kaczyński faktycznie jest w stanie zrobić wszystko dla władzy, to chyba się ich skutecznie pozbył. A to w sumie też domena Plutona.

Natomiast to, jak będzie wyglądała prezydentura Bronisława Komorowskiego, stanie się jasne dopiero po zaprzysiężeniu, kiedy będziemy mieli horoskop tej prezydentury. Jedną z dat proponowany na tę uroczystość jest dzień 7 sierpnia. Jednak astrologicznie to najgorszy z możliwych terminów.

 

 

Horoskop na dzień 7.08.2010, godz. 12:00, Warszawa.

Wielki krzyż w znakach kardynalnych nie wróżyłby niczego dobrego. Lech Kaczyński również był zaprzysiężony na fatalnym wielkim krzyżu, tyle że zachodził on w znakach stałych. Jak ta prezydentura się skończyła, każdy wie. W przypadku terminu zaprzysiężenia Komorowskiego sprawa jest prostsza, bo wystarczą dwa dni zwłoki, a Księżyc zdąży się przesunąć do Lwa i zamiast tworzyć kwadratury, utworzy trygon do Jowisza i Urana w Baranie oraz sekstyl do Marsa, Wenus i Saturna, będąc jedynym buforem dla pozostałego wówczas półkrzyża, co chociaż w części znosiłoby napięcie z tego niezwykle trudnego układu planetarnego.

 

Horoskop II tury wyborów

Jak już pisałem wcześniej, konieczność przeprowadzenia drugiej tury wyborów może nieco skomplikować lepsze notowania Bronisława Komorowskiego, i to z dwóch powodów. Przede wszystkim, druga tura poprzedzona jest częściowym zaćmieniem Księżyca, co jest o tyle symptomatyczne, że w 2005 roku, kiedy o fotel prezydenta walczyli Lech Kaczyński i mający nad nim sondażową przewagę Donald Tusk, II tura również miała miejsce parę dni po częściowym zaćmieniu Księżyca, które z różnych powodów zmieniło ostateczny wynik wyborów. Jak wiadomo, prezydentem został nie faworyt Tusk, lecz jego rywal, Lech Kaczyński.

Czy i tym razem faworyt sondaży przegra wybory? Kluczem może się tu okazać horoskop drugiej tury wyborów prezydenckich.

 

 

Dzień II tury wyborów, 4.07.2010, godz. 4:28, Warszawa.

Reguły, które obowiązują przy interpretowaniu tego typu horoskopów, przedstawiłem w innym poście (zob. Horoskop I tury). Kiedy spojrzymy na powyższy kosmogram zgodnie z opisanymi wcześniej zasadami, to okazuje się, że jest on bardzo słaby dla obydwu stron, bo nie wskazuje w sposób jednoznaczny na przewagę żadnego kandydata.

Bronisław Komorowski reprezentowany jest przez Księżyc (władca ascendentu), który znajduje się wprawdzie w koniunkcji z Jowiszem, ale jest to aspekt separacyjny, co wygląda trochę tak, jakby marszałek nie zdołał zdobyć więcej głosów niż za pierwszym razem. Poza tym Księżyc znajduje się 6° 23´ Barana, co znaczy, że jest peregrine, a więc obcy, jakkolwiek znajduje się w X domu, chociaż lepsza byłaby sytuacja, gdyby to władca X domu znajdował się w pierwszym. Tak czy owak Księżyc jest tu słaby, zwłaszcza jeśli porówna się go do usytuowania sygnifikatora Komorowskiego w horoskopie I tury, jakim był Merkury, będący w domicylu i do tego almutenem oraz dyspozytorem końcowym, co faktycznie dawało mu wtedy wyraźną przewagę nad Jarosławem Kaczyńskim.

Wcale nie lepiej jest z Saturnem (władcą descendentu), a więc sygnifikatorem Kaczyńskiego, który – analogicznie jak Księżyc – przebywa w X domu (liczonym od domu VII). Saturn w 28° 48´ Panny również jest peregrine, zatem w żaden sposób planeta ta nie jest silniejsza od Księżyca. Żaden z kandydatów nie ma też obsadzonego drugiego domu, co by ewentualnie mogło dodatkowo mówić o większym bądź mniejszym poparciu.

Gdyby więc nie chodziło o wybory, to moglibyśmy powiedzieć, że żaden z kandydatów nie wygra. Ale realia są takie, że bez względu na frekwencję i inne czynniki jeden wygrywa, drugi przegrywa. Odpowiedzi trzeba więc szukać dalej.

Na korzyść Bronisława Komorowskiego przemawia to, że w X domu znajduje się benefik, czyli Jowisz, który jest zarazem władcą tego domu (MC w Rybach) i otrzymuje godność przez swoje granice, w jakich przebywa (pierwsze 6 stop. Barana należy właśnie do granic Jowisza). Na korzyść marszałka przemawia także to, że w domu IV, a więc de facto w X domu Kaczyńskiego znajdują się dwa klasyczne malefiki (Saturn i Mars). Przewaga Komorowskiego nad prezesem PiS polega również na usytuowaniu planetarnych władców wierzchołków X domów. Mający godność przez granice Jowisz przebywa w domu, którym włada, natomiast Merkury (IC w Pannie) jest nawet nieco silniejszy, bo ma godność przez granice, jak i oblicze Merkurego, tym niemniej znajduje się w domu pierwszym, a więc w istocie po stronie Komorowskiego. To trochę tak, jakby to marszałek sterował dążeniem do zwycięstwa prezesa PiS. Jakkolwiek walka może być wyrównana, bo – jak widać – nie są to jednoznaczne wskaźniki tryumfu dla żadnej ze stron.

Dla porównania warto spojrzeć na horoskop dnia II tury wyborów z 1995 roku, kiedy o prezydenturę walczyli Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.

 

 

Dzień II tury wyborów, 19.11.1995, godz. 7:09, Warszawa.

Na pierwszy rzut oka horoskop pokazuje zwycięstwo Lecha Wałęsy, bo Mars (władca ascendentu) znajduje się w pierwszym domu, zaś Wenus (władca descendentu, czyli sygnifikator Kwaśniewskiego) również przebywa w domu pierwszym. Jednak zarówno Wenus, jak i Mars są kontrolowane przez Jowisza. Przebywają one bowiem w Strzelcu i są w koniunkcji z Jowiszem (władcą Strzelca), który w tym układzie dominuje nad Marsem i Wenus. Okazuje się, że Jowisz (jako władca Ryb) jest zarazem władcą X domu Kwaśniewskiego, a ten przewagą zaledwie 3% głosów wygrał tamte wybory.

Wprawdzie Merkury jako władca X domu Kaczyńskiego nie jest tu tak silny jak Jowisz Kwaśniewskiego, jakkolwiek to, że przebywa on w pierwszym domu nie musi rozstrzygać wyborów na korzyść Komorowskiego. Innymi słowy, tak jak w przypadku horoskopu I tury wyborów można było mieć pewność, że bitwę tę wygra Komorowski, tak horoskop II tury tej pewności nie daje. Niewykluczone więc, że o zwycięstwie zadecyduje minimalna różnica głosów.

Jak widać, horoskop jest trudny do interpretacji, więc jeśli macie Państwo swoje pomysły, zachęcam do dyskusji.