Przedwyborcze zaćmienie Księżyca

Zaćmienia już od czasów Ptolemeusza nie cieszą się w astrologii dobrą reputacją. Zwykle kojarzy się je z gwałtownymi i zarazem niekorzystnymi wydarzeniami, a rozpatrywane na gruncie astrologii mundalnej odnoszą się zazwyczaj do nagłych zwrotów, a niekiedy wręcz zapowiadają koniec pewnych politycznych procesów, zwłaszcza jeśli stopień zaćmienia tworzy do mundalnie istotnych horoskopów ważne aspekty względem osi bądź świateł. Można się było o tym dobitnie przekonać, analizując styczniowe zaćmienie Słońca w kontekście horoskopu Polski, III RP, prezydenta Kaczyńskiego oraz ostatniego solariusza jego prezydentury .

Tak jak zaćmienia Słońca zwykle odnoszą się do szeroko rozumianej władzy i decydentów, tak zaćmienia Księżyca mają charakter bardziej ludyczny, wiążą się z nastrojami społecznymi oraz rozmaitymi zjawiskami natury.

 

 
Częściowe zaćmienie Księżyca, 26.06.2010, godz. 13:40, Warszawa.

Za nami właśnie częściowe zaćmienie Księżyca, którego mroczna atmosfera przeniknie ostatnie dni kampanii prezydenckiej, a same wybory wypadną na tydzień przed kolejnym zaćmieniem, tym razem całkowitym zaćmieniem Słońca. Okres między dwoma zaćmieniami to z punktu widzenia astrologii czas wyjątkowego napięcia energetycznego, coś w rodzaju stanu podwyższonego ryzyka.

Sobotnie zaćmienie Księżyca, mimo że częściowe, a więc najsłabsze w hierarchii zaćmień, wprzęgnięte zostało w wielki krzyż planetarny z Plutonem, Uranem, Jowiszem, Saturnem oraz Słońcem i Merkurym. Ten wielki krzyż kardynalno-zmienny trzyma się bardzo mocno, bo jedyny odgromnik stanowi tu koniunkcja Chirona z Lilith, co zważywszy na symbolikę tych obiektów jest raczej mało pocieszające. Zaćmienie to ma więc charakter tak samo paradygmatyczny, jak zaćmienie z sierpnia 1999, któremu również towarzyszył wielki krzyż, tyle że w znakach stałych.

Minione zaćmienie miało miejsce w pierwszym dekanacie Koziorożca (dokładnie 4° 51´ Koziorożca) , a więc w obliczu Jowisza. William Lilly uważał, że zaćmienia Księżyca w tym dekanacie wiążą się z oszczerstwami i z fałszywymi pomówieniami skierowanymi przeciwko ważnym osobistościom; mogą także zwiastować przedwczesną śmierć kogoś wysoko postawionego. Odnosząc to do przedwyborczej sytuacji w Polsce nietrudno wywnioskować, że ostatnia prosta będzie bezlitosna, zaś społeczeństwo dość mocno skonsternowane, żeby nie powiedzieć zaćmione. Zarówno Jowisz (władca zaćmienia), jak Saturn (władca Koziorożca) tworzą wspomniany wielki krzyż, a do tego Księżyc jest w ścisłej koniunkcji z mrocznym, wymuszającym i manipulującym Plutonem. Przypuszczalnie i tym razem pojawi się coś na miarę „dziadka z Wermachtu”, bo – jak wiadomo – ciemny lud wszystko kupi.

Ktokolwiek odpali tę brudną bombę, efekt będzie niekorzystny dla obu kandydatów. Trzeba zauważyć, że w horoskopie kampanii Jarosława Kaczyńskiego zaćmienie Księżyca wypadło w luźnej kwadraturze do Księżyca (9° 27´ Wagi), a więc może on stracić część wyborców. Natomiast w horoskopie rozpoczęcia kampanii Bronisława Komorowskiego zaćmienie znalazło się w kwadraturze do Słońca (6° 38´ Barana), co z kolei może narazić na szwank wizerunek tego kandydata. Co więcej, w horoskopie urodzeniowym Komorowskiego zaćmienie znajduje się w luźnej kwadraturze do Saturna (8° 13´ Wagi), który jest władcą Medium Coeli, co także jest wskaźnikiem, że droga po prezydenturę na finiszu jest wyboista i najeżona minami.

Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, na ile to zaćmienie wpłynie na ostateczny wynik wyborów, jakkolwiek horoskop dnia drugiej tury jest dość zagmatwany, o czym wkrótce postaram się napisać.

 

Grzegorz Napieralski

Pierwsza tura wyborów, którą wygrał Bronisław Komorowski, nie powinna być dla astrologów zaskoczeniem, bo dość dokładnie opisywał to horoskop dnia wyborów, o którym pisałem .

Jednak, jak to zwykle bywa, tam, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Tym trzecim jest niewątpliwie Grzegorz Napieralski, który startował z poparciem chyba nie przekraczającym 5% i mało kto dawał mu więcej jak 10%, tymczasem zebrał niespełna 14%, o które teraz toczy się największy bój.

Grzegorz Napieralski zachowuje się jak panna na wydaniu, traktując głosy wyborców niczym swoją własność, którą może zarządzać, a przecież głosy te odebrał Bronisławowi Komorowskiemu, który sondażowo stracił mniej więcej tyle, ile Napieralski zyskał. Czy teraz mu je odda?

 

   

Grzegorz Napieralski, ur. 18.03.1974, godz. 23:00, Szczecin.

Horoskop przywódcy SLD jest pod wieloma względami bardzo interesujący. Słońce stoi tu w znaku mglistych i niejednoznacznych Ryb, tworząc kwadraturę do ambitnego Saturna i opozycję do lubiącego władzę Plutona. Tymczasem ascendent przebywa w skutecznym, choć zwykle dość przebiegłym znaku Skorpiona. Nie jest żadną tajemnicą, że ojciec Napieralskiego – pezetpeerowski działacz – nie zrobił wielkiej kariery partyjnej, choć bardzo o tym marzył (Słońce kwadratura Saturn). Całą nadzieję pokładał więc w synu (Słońce w IV domu), który już od wczesnej młodości angażował się w różne działania społeczne (władca ascendentu Pluton w X domu). Swoją prawdziwą przygodę z polityką rozpoczął, mając 21 lat, gdy tranzytujący Saturn przechodził mu przez czwartodomowe Słońce, budując stabilny grunt pod przyszłe sukcesy. To właśnie w tym czasie wstąpił do SdRP i wkręcił się na pomocnika kelnera, który obsługiwał bankiet wydawany na cześć Aleksandra Kwaśniewskiego prowadzącego wówczas swoją kampanię prezydencką.

Po licznych zabiegach, budowaniu struktur i knuciu, w końcu wygryzł Włodzimierza Olejniczaka i w 2008 roku stanął na czele Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który udało mu się wreszcie wydostać z politycznej zapaści. Trzeba przyznać, że Napieralski to polityk niezwykle skuteczny, konsekwentny i twardy. A poza tym jest stworzony do robienia kariery. W jego horoskopie władca Medium Coeli, Merkury przebywa wprawdzie w Rybach, ale wraz z Jowiszem, Saturnem i Uranem tworzy wielki trygon ułatwiający mu pięcie się po szczeblach politycznych awansów. Tak jak 15 lat temu Saturn tranzytował mu dom IV (podwaliny), tak teraz tranzytuje dom X, umacniając jego dotychczasowe osiągnięcia. Poza tym, nie można pominąć Jowisza, który wraz z otwierającym nowe możliwości Uranem tworzył w czasie kampanii prezydenckiej koniunkcję z jego Słońcem, stwarzając szansę na dobrą koniunkturę i pozytywny odbiór społeczny.

Mimo że szef SLD bez wątpienia przegrał wybory, to jednak głosy na niego oddane są niezwykle cenne. Jakkolwiek z astrologicznego punktu widzenia nie powinien ich sprzedawać. Warto zwrócić uwagę, że ingresowy Księżyc (o jego znaczeniu pisałem TU) tworzy w horoskopie Napieralskiego sekstyl do Słońca, a to oznacza, że kupczenie nimi mogłoby się obrócić przeciwko jego interesom.

Najbardziej zainteresowany tymi głosami jest konserwatywny prawicowiec Jarosław Kaczyński, który zawrotną karierę zrobił na bezpardonowej krytyce lewicy, nazywając ją wówczas „przestępczą postkomuną”. Dziś zaś mizdrzy się do wyborców Napieralskiego, a swoją nagłą zmianę poglądów politycznych tłumaczy dramatem smoleńskim. Być może w pewnych kwestiach stanowiska SLD i PiS są zbieżne, ale pakt Napieralski-Kaczyński nie byłby dla tych polityków dobry. Warto zwrócić uwagę, że władca MC Napieralskiego, Merkury (0° 45´ Ryb) jest w ścisłej opozycji do władcy MC Kaczyńskiego – Saturna (1° 12´ Panny). Istotą ich wzajemnej relacji politycznej jest więc konflikt i rywalizacja, a nie sojusz.

Atmosfera przedwyborcza z pewnością zgęstnieje. Już w sobotę zaćmienie Księżyca, a jego konsekwencje mogą być znaczące, o czym napiszę w następnej notce.

 

Dwie rozprawki Fr. A. Prengla

Franciszek August Prengel to centralna postać przedwojennej astrologii w Polsce. Był przede wszystkim jej znakomitym popularyzatorem, zwłaszcza wśród środowisk twórczych i intelektualnych. Wydawał m.in. rozchwytywany Polski kalendarz astrologiczny (1928-1939), pisywał do lokalnych gazet, był mistrzem horoskopów politycznych i meteorologicznych. Potrafił skupić wokół siebie wielu wybitnych uczonych zamieszczających fachowe artykuły w Kalendarzu. Jego sława dotarła aż do Paryża, gdzie w 1937 roku na jednym z międzynarodowych sympozjów wygłosił wykład „Astrologia i astrologowie za czasów Kopernika”. Prengel dbał o profesjonalizm i wysoki poziom swoich tekstów, tępiąc hochsztaplerów i naciągaczy. Jego śmiałe plany wydawnicze dramatycznie przerwała wojna. Po kampanii wrześniowej został aresztowany przez gestapo za sporządzanie horoskopów przywódców III Rzeszy. Później został osadzony w obozie koncentracyjnym w Dachau, gdzie zmarł dwa tygodnie przed wyzwoleniem. Prace, notatki i bogaty księgozbiór Prengla zostały zniszczone przez hitlerowców.

 

Franciszek Augustyn Prengel (1899-1945)

Poniżej przedstawiam dwie etyczno-moralizujące rozprawki Prengla. Pierwsza „Czego astrologowie nie mogą przewidzieć?” ukazała się w Kalendarzu na rok 1936. Zawarte tu myśli odnoszą się do ograniczeń astrologa, a właściwie przypominają o konieczności szeroko rozumianej rzetelności. Przypuszczalnie żaden współczesny astrolog raczej nie polemizowałby z tymi tezami, tym niemniej niektóre postulaty Prengla brzmią dziś trochę naiwnie. Mimo to oddają one ducha czasu, w jakim przyszło mu tworzyć. Jakkolwiek romantyczne marzenia o tym, że astrologia mogłaby stać częścią nauki również obecnie nie są odosobnione.

Tak jak w pierwszym tekście Prengel mówi o tym, czego astrolog nie może, tak w drugim rozprawia o tym, czego nie powinien. Rozprawka ta, a właściwie coś w rodzaju kodeksu etycznego, to siedem zgrabnie napisanych przykazań, swoistych powinności i norm, którymi winien kierować się każdy szanujący się astrolog.

Teksty te dość dokładnie oddają humanistycznego ducha Prengla, który nie hołdował żadnemu fatalizmowi astralnemu; miał za to świetnie opanowany warsztat, nieco filozofujące podejście, a nade wszystko dbał o przejrzystość zasad etycznych w pracy astrologa. Myśli Franciszka Prengla to doskonała lektura nie tylko na ciszę przedwyborczą.

 

Czego astrologowie nie mogą przewidzieć?

Fr. A. Prengel (1936)

Podejdźmy do doniosłego zagadnienia „Czego astrologowie nie mogą zgłębić i przepowiedzieć?”. Należy to zaznaczyć jasno i otwarcie, gdyż niektórzy astrologowie bezkrytycznie wyolbrzymiają możliwości swojej praktyki, otaczając się nimbem wielkiej cudowności. Otóż:

I

 

Astrologowie niezdolni zgłębić ostatecznego praplanu, mieszczącego się w cudownym misterium Boskiego kosmosu. Niezdolna go również zgłębić żadna religia i nauka ziemska, gdyż spoczywa ona w łonie nieznanej Siły Kosmicznej, której ludzie wierzący nadali nazwę Boga.

 

II

Astrologia zdolna poznać i zgłębić zjawiska kosmiczne jedynie w stosunku do naszej ziemi, nie może tego zaś przeprowadzić w stosunku do ciał innych, pozaziemskich.

 

III

Astrolog nie może obliczyć ani przepowiedzieć końca ziemi albo nawet końca świata.

 

IV

Astrologowie nie mogą obliczyć dokładnego horoskopu bez znajomości ścisłego co do minuty momentu urodzenia. Im większe odchylenie od prawdziwej chwili urodzenia, tym większa niedokładność w obliczeniu jego poszczególnych pozycji i konstelacji, jego wytłumaczeniu i w prognostykowaniu losu.
Ponieważ poruszyłem sprawę stawiania horoskopów, z których pomocą rozmaici początkujący astromanci bałamucą łatwowiernością publiczność, pozwolę sobie jeszcze z naciskiem zaznaczyć, czego z horoskopu wyczytać nie można:

 

V

 

Mianowicie z obliczonego horoskopu astrolog nie może wyczytać ani płci człowieka, ani też gatunku istoty, np. czy przeznaczony dla człowieka, czy też zwierzęcia.

 

VI

Nie da się też przeważnie wyczytać stanu społecznego, w którym się dany właściciel horoskopu urodził, bowiem „stan” ów należy uważać za zjawisko nienaturalne.

 

VII

W większości wypadków nie da się też z horoskopu wykryć, czy jego właściciel ze swych darów, zdolności i skłonności zrobi użytek rozumny lub nierozumny, czy ujarzmia swoje namiętności, czy też one go katują.

 

VIII

Również nie można z horoskopu przewidzieć, czy dana osoba skorzysta z podanych przez astrologa rad i wskazówek, i którą z kilku możliwych dróg wybierze, np. czy usłucha ostrzeżeń przed grożącym jej niebezpieczeństwem i tym samym rozumnie i świadomie przedłużać będzie swe życie, czy też niepomna przestróg, ulegnie emocjonującym żądzom i przyśpieszy koniec swojego żywota, dopełniając w myśl horoskopu niższą, fatalistyczną drogę losu.
Horoskopia zresztą nie powinna stanowić głównej istoty astrologii, gdyż właściwym jej celem – obok charakteru światopoglądowego – jest dążenie do pogłębienia i uzupełnienia takich gałęzi wiedzy, jak astronomia, fizyka, chemia, medycyna, biologia, filozofia itd. Niemniej jednak obecnie, gdy astrologii trudno odzyskać kiedyś stracone stanowisko w świątyniach nauki, sumiennie obliczony i wyłożony horoskop jest jedynym praktycznym dowodem, pozwalającym przekonać się, że astrologia nie jest przesądem, lecz poważną i ciekawą nauką, choć obecnie nie uznawaną przez większość uczonych świata.

 

 

 

Siedem przykazań etycznych dla astrologów

Fr. A. Prengel (1935)

I

Horoskopem posługuj się zawsze w duchu budującym.

 

II

Powierzone ci do opracowania horoskopy uważaj za rzecz wielkiego zaufania.

 

III

Horoskop drugiej osoby nigdy nie powinien się stać przedmiotem Twojego wyzysku dla własnych celów.

 

IV

Nie tłumacz horoskopu w duchu fatalistycznym.

 

V

Właścicielowi horoskopu nigdy nie przepowiadaj dokładnego terminu śmierci lub innych ciężkich wydarzeń.

 

VI

Tłumacząc horoskop, czyń to w duchu astrologicznej prawdy, sprawiedliwości i wyrozumienia, nie narzucaj zaś innym swoich osobistych poglądów.

 

VII

Unikaj na łamach prasy szumnej autoreklamy, cechującej pseudo-astrologów i szarlatanów.

 

 

Horoskop wyborów prezydenckich 2010

Astrologia mundalna (polityczna) wypracowała szereg metod, które mniej lub bardziej precyzyjnie pozwalają rozstrzygnąć to, kto wygra wybory. Jedna z tych metod odnosi się bezpośrednio do horoskopu samych wyborów.

Taki horoskop można stawiać zarówno na moment otwarcia lokali wyborczych, jak i na czas ich zamknięcia, a więc na koniec głosowania, kiedy przynajmniej teoretycznie wszystko jest już jasne.

 

Otwarcie lokali wyborczych, 20.06.2010, godz. 6:00, Warszawa.

Patrząc ogólnie na horoskop wyborów, to niestety nie jest nadzwyczaj pomyślny. Wielki Krzyż, który tworzą Jowisz z Uranem w Baranie, Saturn w Pannie, Pluton w Koziorożcu oraz Słońce w Bliźniętach, to zwiastun ogromnego napięcia, stresu, ciężaru, społecznych konfliktów i nieprzyjemnych tarć. Tak się składa, że Słońce będące jednym z ramion tego planetarnego krzyża wypada dokładnie na urodzeniowym Słońcu zarówno Jarosława Kaczyńskiego, jak i na Słońcu w horoskopie Prawa i Sprawiedliwości. Można więc powiedzieć, że gdyby Kaczyński wygrał w pierwszej turze, to musiałby nieść krzyż. Cała ta prezydentura, o którą się ubiega, byłaby zarówno dla niego, jak i jego partii prawdziwym „krzyżem pańskim”. Z drugiej strony ewidentna porażka mogła by oznaczać dalszą walkę, żeby nie powiedzieć ofensywę, biorącą w krzyżowy ogień koalicję rządzącą.

Jednak horoskop wyborów można także rozpatrywać jako autonomiczny kosmogram. Z uwagi na fakt, że wybory trwają przez cały dzień i jest to przecież decydujący moment całej kampanii, to zgodnie z regułami astrologii tradycyjnej należałoby się w takim przypadku posłużyć tzw. horoskopem dziennym.

Za początek dnia dawni astrologowie uważali nie północ, lecz wschód Słońca, czyli moment, kiedy Słońce znajduje się na ascendencie. Taki horoskop można zresztą stawiać nie tylko dla dni wyborów, lecz tak naprawdę na każdy inny dzień, po którym oczekujemy ważnych i rozstrzygających wydarzeń. Niewątpliwie dzień wyborów takim dniem jest, ponieważ to kulminacyjny punkt politycznej walki.

Jeżeli kampanię prezydencką przyrównamy do swoistej bitwy, a dzień wyborów do finalnego etapu tej bitwy, wówczas horoskop dnia wyborów należałoby potraktować jako horoskop decydującego starcia. Aby właściwie zinterpretować taki horoskop, trzeba sięgnąć po dawne reguły obowiązujące na gruncie tzw. astrologii militarnej, czyli posłużyć się metodami, według których dawni astrologowie rozstrzygali o wyniku bitwy czy wojny.

 

Walka Rolanda z olbrzymem.

W przypadku wyborów prezydenckich mamy do czynienia z walką pomiędzy tymi, którzy chcą władzę podtrzymać, a rywalami, którzy mogą im tę władzę odebrać. Z astrologicznego punktu widzenia wszystko rozgrywa się więc na osi ascendent/descendent, gdzie pierwszy dom reprezentuje polityka walczącego o utrzymanie władzy, względnie polityka będącego faworytem przedwyborczych sondaży, zaś dom siódmy wskazuje na jego bezpośredniego rywala, konkurenta politycznego, który zagraża jego zwycięstwu.

O szansach na wygraną którejś ze stron mówi przede wszystkim porównanie horoskopowej siły planet, jaką mają władca ascendentu i władca descendentu. Z grubsza reguły te sprowadzają się do analogicznych procedur, jakie wykorzystuje astrologia horarna do oceny siły sygnifikatorów.

Zwycięstwo po stronie osoby reprezentowanej przez ASC będzie miało miejsce wtedy, gdy:

1. władca ASC jest w I domu (najlepiej w znaku swojego władztwa);
2. władca DSC jest w I domu (najlepiej w tym samym znaku, co ASC);
3. władca DSC jest na wygnaniu, w upadku bądź peregrine;
4. władca ASC jest w wywyższeniu, względnie w swojej troistości, swoich granicach (termy) bądź w swoim obliczu (dekanacie);
5. władca MC jest w domu I, co powinno ułatwić objęcie urzędu;
6. dobrze obsadzony jest dom II, mówiący o silnym zapleczu i sojusznikach.

Z kolei osoba reprezentowana przez DSC zwycięży wtedy, gdy zostaną spełnione analogiczne warunki w odniesieniu do VII domu, czyli:

1. władca DSC znajduje się w domu VII (najlepiej w domicylu);
2. władca DSC jest w godności (przez znak, wywyższenie, troistość, granice bądź oblicze);
3. władca ASC przebywa w domu VII, będąc tym samym więźniem przeciwnika;
4. władca ASC jest w upadku bądź na wygnaniu;
5. władca MC, względnie IC jest w domu VII;
6. mocne obsadzenie domu VIII.

 

Dzień wyborów prezydenckich, 20.06.2010, godz. 4:21, Warszawa.

W przypadku tegorocznych wyborów prezydenckich sprawa wygląda następująco. Bronisław Komorowski jest zarówno faworytem wyborów, jak i politykiem okolicznościowo pełniącym funkcję prezydenta, toteż w horoskopie dnia wyborów jest on reprezentowany przez władcę ascendentu, a więc Merkurego. Natomiast Jarosław Kaczyński, główny jego rywal, który przystąpił do kampanii jako ostatni kandydat, symbolizowany jest przez władcę descendentu, czyli przez Jowisza.

Pomijając Wielki Krzyż współtworzony przez Jowisza, planeta ta nie jest w tragicznym położeniu. Nie przebywa już wprawdzie w Rybach, a więc w swoim domicylu, lecz w Baranie, ale akurat ma godność przez granice (termy). Pierwsze sześć stopni Barana należą do granic Jowisza. Można powiedzieć, że Jarosław Kaczyński nie jest w tej walce bez szans. Jakkolwiek Merkury jest zdecydowanie silniejszy, ponieważ przebywa w swoim znaku (domicyl). Do tego, Merkury jest tu almutenem, czyli najsilniejszą planetą w horoskopie.

Odpowiedź jest zatem dość jednoznaczna: Bronisław Komorowski ma dużą szansę pokonać swojego rywala, co wcale nie znaczy, że zbierze 50% głosów. Niewykluczone, że potrzebna będzie dogrywka 4 lipca, a to może skomplikować sytuację, ponieważ II tura wyborów odbyłaby się między zaćmieniami.

Dlaczego Komorowski może wygrać wybory?

Wydawałoby się, że typowanie zwycięzcy wyborów parlamentarnych bądź prezydenckich nie powinno być dla astrologa zadaniem trudnym, tymczasem w praktyce różnie się to przedstawia. Zwykle dlatego, że same tranzyty bądź progresje na indywidualny horoskop kandydata nie są tak miarodajne, jak można by oczekiwać.

Najlepszym przykładem są wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych z 2004 roku, w których o fotel w Białym Domu ubiegał się George W. Bush i John Kerry. Walczący o drugą kadencję Bush nie miał w swoim horoskopie żadnych istotnych tranzytów, podczas gdy w horoskopie Kerry’ego Pluton tranzytował wówczas Słońce, a Jowisz przechodził przez MC, a więc punkt władzy i zaszczytów. Nawet jeśli godzina urodzenia Kerry’ego nie jest do końca pewna, więc być może MC jest w jego horoskopie w trochę innym punkcie, to jednak koniunkcja tranzytującego Plutona do Słońca radix, wskazująca zwykle na przejęcie władzy, tak czy owak miała miejsce.

Przykład ten, jak i wiele innych, dobitnie pokazuje, że mając nawet najlepsze tranzyty można wybory przegrać. Czy zatem istnieje jakaś niezawodna reguła astrologiczna pozwalająca na typowanie zwycięzcy wyborów?

Wydaje się, że należałoby sięgnąć do pism arabskiego astrologa z VIII wieku Masha’allaha, który w swoim słynnym traktacie De revolutionibus annorum mundi przedstawił i szczegółowo opisał znaną zresztą do dziś technikę rocznego powrotu Słońca. Była to wtedy jedna z najbardziej zaawansowanych technik prognostycznych, jakimi posługiwała się astrologia mundalna (polityczna). Chodzi o horoskop stawiany na moment wejścia Słońca w znak Barana (ingres). W dawnej astrologii interpretowanie takiego horoskopu podlegało niezwykle skomplikowanym procedurom, a wśród nich najważniejsze było ustalenie tzw. władcy roku, który najczęściej tożsamy był z władcą ascendentu, jakkolwiek brano pod uwagę też szereg innych czynników (jak np. władcę troistości ascendentu, jego termę itp.).

 

 

Drzeworyt Alberta Dürera z 1504 roku
do łacińskiego wydania jednego z dzieł Masha’allaha.

Dlaczego horoskop rocznego ingresu Słońca jest tak ważny w astrologii politycznej? Otóż z tej prostej przyczyny, że mamy tu do czynienia z horoskopem stawianym na dokładny moment wejścia Słońca w pierwszy znak zodiaku, a więc w istocie na początek rocznego cyklu. W dawnej astrologii Słońce symbolizowało króla bądź władcę. Dzisiaj zaś może wskazywać na osobę ubiegającą się o władzę albo o najwyższe urzędy w państwie. Poza tym trzeba zauważyć, że Słońce w znaku Barana ulega wywyższeniu (egzaltacja), więc tym bardziej może ono wskazywać na wszystkie te działania polityczne, w których chodzi o walkę, rywalizację, zwycięstwo itd.

Tak jak Słońce symbolizuje króla, tak Księżyc odbijający światło Słońca wskazuje na lud. Ściślej mówiąc na głos ludu i ewentualne poparcie dla osoby, która staje do walki politycznej. Za czasów Masha’allaha nie było oczywiście wolnych i bezpośrednich wyborów, jednak dziś władza demokratyczna skupiona jest w rękach ludu, który oddaje głosy na konkretnego kandydata. W istocie więc to od Księżyca zależy, kto z ubiegających się o najwyższych urząd w państwie wygra wybory.

Idąc tym tropem, należałoby zatem porównać pozycję Księżyca z horoskopu ingresu na dany rok z horoskopami głównych rywali i konkurentów politycznych. Jeżeli Księżyc będzie pomyślnie aspektował (koniunkcją, sekstylem bądź trygonem) ascendent, MC, Słońce lub Księżyc kandydata, ten ma dużą szansę zebrać największą ilość głosów i tym samym wygrać wybory.

John Kerry przegrał, bo ingresowy Księżyc (21° 59´ Ryb) był w kwadraturze do jego Słońca (18° 39´ Strzelca) i Księżyca (17° 30´ Bliźniąt). Czasami więc Księżyc może wskazywać nie tyle na zwycięzcę, ile również na przegranego.

Jak ta kwestia rysuje się w przypadku tegorocznych wyborów prezydenckich w Polsce?

 

 

Ingres Słońca w znak Barana, 20.03.2010, godz. 18:33, Warszawa.

Otóż Księżyc w horoskopie ingresu znajduje się w 26° 13´ Byka, co oznacza, że tworzy on koniunkcję z ascendentem i do tego trygon z MC w horoskopie Bronisława Komorowskiego. Natomiast w horoskopie Jarosława Kaczyńskiego nie tworzy on żadnych aspektów ani do Świateł, ani do osi. A więc to Komorowski zyska największe poparcie i to on ma szanse na to, by zasiąść w fotelu prezydenta.

Dlaczego Donald Tusk w 2005 roku przegrał wybory? Odpowiedzi należy szukać w przeformułowanej regule Masha’allaha. Ingresowy Księżyc (29° 38´ Raka) był w kwadraturze do Słońca Tuska, natomiast w horoskopie Lecha Kaczyńskiego, który wygrał, tworzył sekstyl do ascendentu.

Nie inaczej było w wyborach w 2000 roku. Andrzej Olechowski przegrał wyścig o fotel prezydenta, bo ingresowy Księżyc (1° 29´ Raka) był w kwadraturze do jego Księżyca i jednocześnie w sekstylu do Księżyca Aleksandra Kwaśniewskiego, który – jak wiadomo – został wybrany na drugą kadencję.

W ingresie z 1995 roku Księżyc był w 23° 35´ Skorpiona, a więc dokładnie na Słońcu Kwaśniewskiego oraz w wielkim trygonie do jego ascendentu i MC. Nic więc dziwnego, że to właśnie on wygrał wybory, a nie Lech Wałęsa, w horoskopie którego ingresowy Księżyc nie tworzył wtedy żadnych aspektów ani do Świateł, ani do osi.

Inaczej było w 1990 roku. W ówczesnym ingresie Księżyc był w 14° 32´ Koziorożca, czyli w trygonie do MC Wałęsy, natomiast w horoskopie jego rywala Stanisława Tymińskiego nie tworzył żadnych istotnych aspektów.

Roczny horoskop ingresu to w istocie barometr politycznych przemian i procesów. Szczególnie ważne są tu osie, gdzie ascendent pokazuje ogólny stan państwa na dany rok, MC symbolizuje władzę, descendent przeciwników i partnerów politycznych, natomiast IC zwykle wskazuje na opozycję parlamentarną. Sukcesy polityczne mierzy się nie tylko ingresową pozycją Księżyca. Duże znaczenie mają także osie, które mogą w istotny sposób aspektować radiksowe punkty ważniejszych osób w państwie, co jednym pozwoli piąć się, a innym podetnie skrzydła.

 

Uran w Baranie

Po raz trzeci od czasu odkrycia Urana, planeta ta wkroczyła do pierwszego znaku zodiaku – Barana, rozpoczynając tym samym nowy „rok uranowy”, który w istocie trwa 84 lata. Astrologia bardzo poważnie podchodzi do ingresów każdej z planet, a szczególnie tzw. planet wolnych (od Jowisza do Plutona). Uran – pierwsza nowożytna planeta – która pod koniec XVIII wieku zrewolucjonizowała postrzeganie Układu Słonecznego, sama symbolizuje rewolucję, przewroty, nagłe zmiany, burzenie starego porządku, niebezpieczne sytuacje, zwiastuje pojawienie się napięć społecznych, ale także dynamiczny postęp, rozwój, przełamywanie impasu, aktywność, burzenie starego porządku i przygotowanie gruntu pod nową rzeczywistość, a ponadto niezależność, indywidualizm, wolność oraz wszelkie ekstremalne przeciwieństwa i skrajności.

Rebeliancki Uran ostatni raz przebywał w znaku Barana w latach 1927-1934, co zbiegło się z rewolucją naukową, techniczną i gospodarczą. W tym czasie gigantycznym nakładem sił wybudowano na przykład Komsomolsk, miasto, które miało być niezwykle istotnym ośrodkiem przemysłowym rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Na czas ostatniego pobytu Urana w znaku Barana przypada również szereg rewolucyjnych wynalazków i odkryć: początek radioastronomii, telewizji, respiratora, tranzystora, radiosondy, cyklotronu, teleksu, zapalniczki, szerokie zastosowanie znalazła fotokomórka, a wynaleziony neopren (kauczuk syntetyczny) użyto na masową skalę w różnych gałęziach przemysłu. Podczas minionej wędrówki Urana w Baranie udowodniono także istnienie DNA, co – jak wiadomo – stanowi fundament genetyki. Nie sposób zatem przeoczyć faktu, że Uran w tym pionierskim znaku prowokuje do radykalnych zmian, nowatorskich inicjatyw i skoków cywilizacyjnych.

Teraz również możemy spodziewać się więc prekursorskich rozwiązań i ogromnego postępu technologicznego, zwłaszcza w dziedzinie Internetu i szeroko rozumianej komunikacji. Niewykluczone, że informatycy znajdą skuteczne metody zapobiegania rozprzestrzeniania się wirusów komputerowych, których liczba podczas pobytu Urana w znaku mglistych Ryb (od 2003 roku) drastycznie wzrosła – wielką zmorą Sieci okazał się m.in. phishing, czyli łowienie haseł. Uran w znaku Barana to także zwiastun nowych technologii militarnych, broni, bomb itp. Co więcej, Uran może wskazywać, że wprawdzie skończą się oszustwa internetowe, ale jednocześnie nastąpią przygotowania do wojny cybernetycznej, zmasowanych ataków internetowych na sieci komputerowe Pentagonu i na inne wojskowe bazy danych. To wszystko nie stanie się jednak w najbliższych miesiącach, bo Uran przez znak Barana wędrować będzie aż do roku 2018.  Jakkolwiek nie chodzi tu wyłącznie o nowatorskie rozwiązania teleinformatyczne, lecz w ogóle o początek nowej epoki postępu, powstanie nowych, szybkich technologii w elektronice, robotyce, motoryzacji oraz w przemyśle lotniczym.

 

 

Ingres Urana w znak Barana, 28.05.2010, godz. 03:48, Warszawa.

Horoskop ingresu to dość specyficzny kosmogram. W astrologii mundalnej traktuje się go jako horoskop wzorcowy, „produkt wyjściowy” służący do dalszych analiz i porównań z innymi mundalnie ważnymi horoskopami (państw, miast, przywódców, organizacji itp.). Jeśli robimy synastrię, to ingres traktuje się jako swoisty tranzyt o przedłużonym działaniu (w tym przypadku aż ośmiu lat). Zwykle najistotniejszą rolę odgrywają tu główne osie horoskopu, czyli ascendent i Medium Coeli, aspekty do osi, a zwłaszcza planety na osiach oraz aspekty do midpunktu ASC/MC (orba 2°). Należy podkreśli, że wszystkie te zmienne elementy zależą od miejsca, na które sporządzony został horoskop ingresu. Na Warszawę nie wygląda on jakoś szczególnie znacząco, bo główne osie nie są obsadzone, ani nie są aspektowane. Nawet midpunkt ASC/MC (21° 10´ Ryb) nie jest aspektowany przez żadną planetę.

Co innego, jeśli horoskop postawi się na przykład dla Paryża (Pluton na MC), Bagdadu (pełnia na osi ASC/DSC), Tokio (Mars na ASC, Neptun na DSC), Dallas (Księżyc na ASC, Słońce na DSC, Saturn na MC, Uran/Jowisz na IC) Islamabadu (Pluton na DSC). Trzeba jednak podkreśli, że horoskop ingresu nie jest jedynym czynnikiem warunkującym znaczenie wędrówki określonej planety przez dany znak zodiaku. Wiele do powiedzenia mają także bieżące tranzyty tworzone przez tę planetę. Jak wiadomo, Uran w Baranie już w połowie roku stanie się częścią półkrzyż z Jowiszem, Saturnem i Plutonem, a później, aż do 2015 roku pozostanie w kwadraturze do Plutona, co będzie miało kolosalne znaczenie goepolityczne.

Aby lepiej uchwycić wszystkie te zależności, warto spojrzeć na poprzedni ingres Urana w znak Ryb, który miał miejsce w 2003 roku.

W astrologii mundalnej znak Ryb obrazuje bardzo wiele obszarów, które w czasie pobytu Urana w tym znaku poddawane były gruntownej rewizji i nieoczekiwanym wstrząsom. Są to m.in.: więziennictwo (słynne skandale w amerykańskich więzieniach wojskowych), firmy farmaceutyczne (skandal ze szczepionkami przeciwko tzw. świńskiej grypie, który obnażył mechanizmy wielkich korporacji), zwiększona dostępność środków odurzających i narkotyków, uzależnienie od Internetu, kultura masowa w zakresie muzyki i tańca (furorę na całym świecie zrobiło widowisko telewizyjne „Taniec z gwiazdami”). Nie można też zapominać, że Ryby to znak bezpośrednio odnoszący się do religii chrześcijańskiej, dlatego również tutaj należało się spodziewać zasadniczych i rewolucyjnych zmian.

 

 

Ingres Urana w znak Ryb, 10.03.2003, godz. 21:52, Watykan.

W horoskopie ingresu Urana do Ryb sporządzonym na Stolicę Apostolską widzimy Jowisza i Neptuna (stary i nowy władca Ryb) na osiach MC/IC. Jak wiadomo, dla katolicyzmu ostatni pobyt Urana w Rybach był szczególnie wstrząsowy nie tylko z powodu śmierci Jana Pawła II, lecz przede wszystkim z powodu niedawnych głośnych skandali pedofilskich wśród dostojników kościelnych, które ujawniły niewiarygodną skalę tego procederu, a przez to stały się punktem zwrotnym pontyfikatu Benedykta XVI. Co ciekawe odnosząca się do spraw erotycznych Wenus jest tu bezpośrednio wmieszana w opozycję Jowisza z Neptunem. Z kolei władca ascendentu, czyli Pluton tworzy w tym horoskopie półkrzyż ze Słońcem, Księżycem i Saturnem, który obejmuje swym wpływem stellum w Bliźniętach w horoskopie Watykanu.

Jak widać prognozowanie przyszłych wydarzeń na podstawie ingresu to w gruncie rzeczy niezwykle żmudna procedura, wymagająca korelacji bardzo wielu horoskopów. Tym niemniej, jak coś Państwu przyjdzie do głowy, zachęcam do dyskusji.