Wybory 2007

Kiedy 7 września 2007 roku w Sejmie głosowano nad skróceniem kadencji Sejmu, na niebie był stacjonarny Pluton tworzący ostatnią ścisłą opozycję do Słońca Jarosława Kaczyńskiego. W notce na temat tego wydarzenia zadałem pytanie: „Czyżby więc decyzja o przedterminowych wyborach to łabędzi śpiew premiera, a więc ostatnia próba zademonstrowania swojej siły i przewagi politycznej?” Dziś wiemy, że to wprawdzie nie była ostatnia próba demonstracji siły PiS, bo cała kampania miała temu służyć, ale wiemy też, że ta próba spowodowała efekt odwrotny do zamierzonego. Rządy PiS, które w dużej mierze opierały się na zastraszeniu społeczeństwa, przyczyniły się w istocie do pospolitego ruszenia, a w tym Polacy bywają znakomici, co już wielokrotnie udowadniali. Tym razem pokazaliśmy, że – wbrew zamiarom Kaczyńskiego – potrafimy być społeczeństwem obywatelskim. Nie pomogło straszenie stanem wojennym (choć kto wie, co jeszcze premier wymyśli), ani odpalanie brudnych bomb (zob. sprawę posłanki Sawickiej), które miały zniszczyć PO, a w istocie doprowadziły do klęski PiS.

Czy to miażdżące zwycięstwo można było wyczytać z horoskopu? Można, choć to niełatwe zadanie. Prognozowałem sukces PO (być może nie dość stanowczo) w notce na temat horoskopu Donalda Tuska, sugerując, że jeśli teraz nie wygra, to już nigdy mu się to nie uda. Pluton Kaczyńskiego nie zadziałał, bo już oddalał się od jego Słońca, ale Pluton przechodzący przez ascendent Tuska przyniósł sukces, o jakim marzy każdy polityk. PO jest jedyną partią w historii demokratycznej Polski, która może samodzielnie rządzić, nie potrzebując z nikim tworzyć koalicji. Ale Kaczyński nie da się zapędzić w kąt. Już zapowiedział, że PiS będzie opozycją zdecydowaną i twardą i z tej obietnicy na pewno się gorliwie wywiąże.

Jest jeszcze horoskop wyborów, o którym pisałem w ostatnim numerze „Gwiazd” (zob. Artykuł o wyborach). Prawie wszystkie lokale wyborcze zamknięto tak, jak regulują to przepisy, czyli o godz. 20:00, 21 października 2007 roku (Warszawa). Media znały już przybliżony wynik wyborów i tylko czekały na sygnał PKW o zakończeniu ciszy wyborczej. Horoskop postawiony na ten moment, kiedy właściwie wszystkie głosy decydujące o wynikach wyborów były już w urnach, jest w istocie horoskopem ustawowego końca wyborów. Taki horoskop można sporządzić na długo przed wyborami i próbować czytać z niego ich wynik.

 

Nie ma jakichś żelaznych reguł interpretowania takiego horoskopu i właściwie można to czynić wielorako. W tym konkretnym kosmogramie zwraca uwagę ascendent położony w 25 stop. Bliźniąt, czyli dokładnie na Słońcu Jarosława Kaczyńskiego, a Merkury – władca ascendentu – znajduje się w ruchu wstecznym i zbliża się do Słońca. Gdy pierwszy raz to zobaczyłem, pomyślałem, że PiS znów wygra, bo retrogradacja często wskazuje na powrót lub powtórkę. Ale później zacząłem się łudzić, że wsteczny bieg władcy horoskopu wyborów może również wskazywać nie na powrót, ale na odwrót i ustąpienie władzy. Tym bardziej, że w tym przypadku Merkury kieruje się wprost do Słońca (spalenie).

Druga sprawa to kluczowe znaczenie X i IV domu w tego typu horoskopach. X dom pokazuje obecnie panującą władzę, zaś IV dom opozycję. O tym, kto zwycięży, może zadecydować położenie planet w tych domach oraz ich władcy. Skrótowo opisałem to we wspomnianym artykule, więc nie będę do tego wracał.

Ale X dom to również władza, którą wybraliśmy, czyli większość parlamentarna, a więc w tym przypadku PO. Tak się składa, że Księżyc (wyborcy) oraz wierzchołek X domu (Medium Coeli) wypada w znaku Wodnika, zaś władca Wodnika – Uran – również znajduje się w X domu. A Wodnik to przecież PO, bo w horoskopie tej partii aż pięć planet znajduje się w tym znaku, włącznie z nowiem Księżyca! (Będzie jeszcze okazja, aby o tym szerzej napisać.)

Jednak na oficjalne ogłoszenie wyników wyborów musieliśmy poczekać aż do godz. 22:55, kiedy ascendent przebywający początkowo na Słońcu Kaczyńskiego przesunął się przez cały znak Raka i dotarł aż do pierwszego stopnia Lwa, czyli do znaku, który w historycznym horoskopie Polski również wypada na ascendencie.

 

W tej sytuacji również astrolog nabiera przekonania, że naprawdę były to najważniejsze wybory po 1989 roku. I to nie tylko ze względu na wyjątkowo wysoką frekwencję, lecz także dlatego, że ważyły się losy naszego kraju. A ascendent w Lwie to tylko potwierdza.